[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dostateczny powód,, żeby wiedzieć.
A cóż to za powód, jeśli łaska?
Zawahała się przed wypowiedzeniem tego głośno, w końcu jednak wykrztusiła:
Ojciec nie kocha mnie zbyt czule.
A niech to! żachnął się gniewnie Maurycy.
Nie mówiłabym takich rzeczy, gdybym nie była o tym przekonana. Ale widziałam
to i odczułam, tuż przed wyjazdem z Anglii. Rozmawiał ze mną pewnego wieczoru
był to ostatni wieczór i wtedy to pojęłam. Takie rzeczy się wyczuwa. Nie
winiłabym go, gdyby mi nie dał tego odczuć. Nie winie go zresztą, mówię ci
tylko, jak się sprawy mają. On nic na to nie poradzi; nie rządzimy naszymi
uczuciami. Czy ja rządzę moimi? To także mógłby mi powiedzieć. A
wszystko dlatego, że on był tak rozmiłowany w mojej matce, którą straciliśmy
tak dawno temu. Była piękna i bardzo, bardzo rozumna, błyskotliwa.
Ciągle o niej myśli.' Ja nie jestem do niej podobna ani trochę, mówiła mi to
ciotka Penniman. Rozumie się, że to nie moja wina, ale i on także nie ponosi
winy. Chcę więc tylko powiedzieć, jak wygląda prawda; i że właśnie z tej
przyczyny nigdy nie ustąpi, a nie dlatego, że po prostu cię nie lubi.
Po prostu? wykrzyknął ze śmiechem Maurycy. Piękne dzięki.
Nie zależy mi już na tym, by cię lubił. Na niczym mi nie zależy tak jak
dawniej. Inaczej teraz na to patrzę. Czuję, że się rozstałam z moim ojcem.
Słowo daję! zdumiał się Maurycy dziwaczna z was rodzina.
Nie mów tak... nie mów nic przykrego zaklinała go dziewczyna. Musisz być
teraz dla mnie bardzo dobry, Maurycy, bo... bo... zająknęła się bo zrobiłam
dla ciebie bardzo wiele.
Och, wiem o tym, moja droga.
Katarzyna mówiła do tej chwili bez wzburzenia, na pozór beznamiętnie; łagodnie,
rzeczowo, próbowała tylko wytłumaczyć. Jednakowoż wzruszenie, tłumione
bezskutecznie, zdradziło się w jej drżącym głosie.
To niemała rzecz rozstać się z ojcem, którego się przedtem uwielbiało. Jest mi
bardzo ciężko, a raczej byłoby, gdybym ciebie nie kochała. Poznasz zaraz, gdy
ktoś mówi do ciebie tak, jakby... jakby...
Jakby co?
Jakby tobą gardził! wyrzuciła z siebie Katarzyna. Ojciec tak właśnie do
mnie mówił tamtego wieczoru, nim odpłynęliśmy do Nowego Jorku. Nie powiedział
wiele, ale to wystarczy, i myślałam o tym cały czas w drodze do domu. Wtedy to,
postano wiłam, że nigdy więcej go o nic nie poproszę i niczego nie będę od niego
oczekiwać. Teraz już nie byłoby to naturalne. Musimy być z sobą szczęśliwi.
Maurycy, i niech nikomu się nie zdaje, że liczymy na jego przebaczenie. I
jeszcze jedno, Maurycy, pamiętaj, żebyś mną nigdy nie pogardzał!
Maurycemu łatwo było złożyć taką obietnicę i uczynił to ze znakomitym skutkiem.
Na razie jednak nie przedsięwziął nic, co by mogło być dla niego bardziej
uciążliwe.
ROZDZIAA 27
Doktor, rzecz prosta, miał o czym mówić z siostrami po powrocie. Nie trudził się
zbytnio, by opowiedzieć o swoich podróżach pani Penniman czy też podzielić się z
nią wrażeniami z dalekich krajów, zadowalając się wręczeniem jej memento" swych
pozazdroszczenia godnych przeżyć w postaci aksamitnej sukni. Rozmawiał z nią
wszakże dłużej
o sprawach mających bliższy związek z domem, przy czym| pośpieszył ją zapewnić,
że jest nadal nieugiętym ojcem.
Nie wątpię, że pan Townsend raczył cię obficie swoimi towarzystwem i że
robiłaś, co mogłaś, żeby mu wynagro-l dzić nieobecność Katarzyny rzekł.
Nie pytam o to l i nie potrzebujesz mi zaprzeczać. Za nic w świecie nie
zadałbym tego pytania i nie naraził cię na kłopot zmuszając l do... hm...
wymyślenia odpowiedzi. Nikt ciebie nie zdra-j dził i nikt nie śledził twych
poczynań. Elżbieta także nie j opowiadała żadnych plotek, zresztą, w ogóle
o tobie nie mówiła, tyle że pochwaliła cię za świetny wygląd i takież l
samopoczucie. Jest to więc mój własny wniosek, indukcja, j jak mówią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]