pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciemnej strony swojego charakteru. Gdy woda płynęła, ona wiedziała, że zemści się na świecie za
to, co ukradł jej dzisiaj.
Teraz zwróciła swoją uwagę na Amerykanina.
Jej zaostrzony apetyt na zemstę potrzebował nowego celu.
Monk podniósł się z ziemi. Eksplozja nadal dzwoniła mu w uszach, zupełnie jakby uderzyły
w nie dłonie olbrzyma. Zasłonił Piotra swoim ciałem.
W głowie cały czas mu dzwoniło, ale podniósł Piotra. Z oddali dochodził potężny ryk,
odbijający się echem od sklepienia tunelu, brzmiący jak wycie jakiegoś wielkiego smoka. Jednak
Monk wiedział, skąd pochodzi ten hałas.
Spływ wody z jeziora.
Ton wody.
Wiedział też, co to znaczy - wybuch, podziemny wodospad - czyli przegrał. Operacja Saturn
rozpoczęła się, a z nią spuszczenie toksycznej mieszanki.
Zatrzeszczały głośniki koło pancernych drzwi.
- Rzuć broń! - zażądała kobieta. - Przyprowadz chłopca do bramy. Radzę się pospieszyć.
Poziom radioaktywności wzrasta.
Macie mniej niż pięć minut, bo inaczej pochłoniecie śmiertelną dawkę.
Nie miał wyboru. Zrzucił z ramion karabiny i upuścił je z łoskotem na tory. Piotr złapał go za
rękaw amputowanej dłoni.
Razem przebiegli ostatnie dwieście metrów. Przed nimi pancerne drzwi zaczęły powoli się
rozchylać, ukazując pięciu żołnierzy z bronią gotową do strzału.
Komitet powitalny.
Piotr trącał Amerykanina, by biegł szybciej, tak jakby wiedział coś, o czym tamten nie miał
pojęcia.
Rana na nodze Monka sprawiała ostry ból przy każdym kroku. Czuł ucisk w piersiach. Jego
oddech świszczał. Spojrzał na brzuch. Nadal miał tam przyczepiony pasek dozymetru.
Podskakiwał przy każdym kroku. Widział zmieniające się kolory. Teraz był to kolor bordowy,
ale z każdym krokiem ciemniał.
Mimo bólu w nodze przyspieszył.
Gdy dobiegali do wyjścia z tunelu, potężny wybuch zabrzmiał jak uderzenie pioruna
wewnątrz groty Czelabińska 88. Monk zmylił krok ze zdziwienia, ale Piotr ciągnął go do przodu.
Równie zdziwieni żołnierze odwrócili się, a jeden upadł na ziemię ze strachu.
Piotr ruszył w pozostałą po nim przerwę w kordonie. Przeskoczył przez leżącego na brzuchu
żołnierza. Wyciągnął rękę i wyrwał pistolet z kabury sąsiedniego żołnierza. Odwrócił się i
wcisnął broń w zdrową dłoń opiekuna.
Monk nie musiał obracać pistoletu. Piotr podał mu go rękojeścią. Z bliska zaczął strzelać do
szeregu żołnierzy, wykorzystując odruchy głęboko zagrzebane w jego pamięci.
Opróżnił cały magazynek i pięciu żołnierzy padło na ziemię.
Odrzucił pistolet na bok. Piotr podskoczył do leżącego ciała i wziął następny. Podał broń
Monkowi, złapał go za rękaw i ruszyli dalej.
W potężnej jaskini dochodziło do kolejnych wybuchów. Ludzie wrzeszczeli, dymiły
opuszczone bloki mieszkalne. Monk dostrzegł lecący pocisk rakietowy, który uderzył w jeden z
bloków. Beton i szkło rozprysły się, zasypując żołnierzy na dole.
Ktoś prowadził atak na bazę.
Ale kto?
Gray poprowadził ciężarówkę w dół betonowej rampy, przez masywną bramę. Gdy lecieli tu
samolotem, poczytał o podziemnych kompleksach mieszkalnych. Rosjanie nawet przywozili tutaj
orkiestry i zespoły muzyczne, by występowały dla robotników wypełniających podziemne
amfiteatry. Mimo to Gray nie zdawał sobie sprawy z wielkości tych miasteczek.
Ani z chaosu, jaki zostanie rozpętany.
Sześć ciężarówek rozpoczęło wstępny atak.
 By ich trochę zmiękczyć" - jak to powiedział Luka.
Gray nie dyskutował. To była armia Luki, nie jego.
Miał własną misję.
Strzelał przez dym. Widział granaty uderzające w czteropiętrowe bloki mieszkalne, niszczące
budynki i zamieniające je w gruzowiska. Luka siedział na skrzyni ładunkowej ciężarówki z
granatnikiem na ramieniu. Po ich obu stronach stały jeszcze dwie ciężarówki. Jedną kierował
Kowalski, drugą Rosauro. Wcześniej, po przejechaniu tunelu wjazdowego, Cyganie
zabarykadowali go dwoma ciężarówkami z balami drewna. Ponad dwadzieścia osób pozostało na
tej barykadzie, pilnując wyjazdu.
Gray był pod wrażeniem strategii Cyganów - zarówno tej wcześniejszej, jak i obecnej.
Gdy zmierzali do Czelabińska 88, wszystkie ciężarówki Cyganów jechały bocznymi drogami
i leśnymi duktami, jakby nic specjalnego się nie działo. Dopiero na dany sygnał całe to pokojowo
wyglądające towarzystwo pojawiło się nagle przed górą i przystąpiło do zsynchronizowanego
ataku. Karabiny wychyliły się z bunkrów wybudowanych z bel słomy na skrzyniach ciężarówek.
Konie odłączono od wozów, a jezdzcy uzbrojeni w strzelby łatwo przemieszczali się konno po
stromym terenie. Motocykle wyskoczyły z tylnych ramp zabudowanych ciężarówek i ruszyły w
boczne drogi. W ciągu zaledwie kilku minut górę zamknięto w okrążeniu.
Rosjanie, którzy opuścili podziemny kompleks, zostali zatrzymani na drogach, pojazdy
pospychano do rowów, a ich rozbrojono i skrępowano. Zanim Gray dotarł do wjazdu do
kompleksu, pierwsza grupa uderzeniowa przeprowadziła już atak na bramę i zostawiła po sobie
kłęby dymu i zgliszcza jako drogowskazy.
Gray się nie wahał. Nie miał czasu do stracenia. Musiał odnalezć miejsce operacji Saturn i
powstrzymać jej przeprowadzenie.
Luka i jego ludzie doskonale mu w tym pomagali. Jak w każdej dobrej armii, Cyganie przed
atakiem przeprowadzili wywiad. Na drodze do kompleksu stojący na środku drogi mężczyzna w
czarnym płaszczu do kostek ruchem ręki zatrzymał ich ciężarówkę. Na poboczu pod lufami
karabinów klęczało dwóch mężczyzn z rękami na plecach. Cyganie nie byli delikatni. Ale
przecież to Rosjanie zmasakrowali ich górską wioskę i porwali dzieci. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta