[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozpadałem się, trząsłem, aż mi zęby szczękały. Poczułem małą,
miękką, troskliwą dłoń na plecach. Głaskała mnie lekko,
przyciągnęła moją głowę do piersi. Słyszałem bicie jej serca,
walącego szaleńczo w tym samym rytmie co moje.
Nie płacz, Cade, proszę. Jej głos był echem dzwięku.
Oddychaj, Cade. Będzie dobrze. Ciiii& Oddychaj dla mnie.
Zdałem sobie sprawę, że szlocham, wyrzucając z siebie
niszczący żal i winę.
Nie mogę& nie mogę&
Ujęła moją twarz w dłonie i przekręciła tak, że musiałem na
nią spojrzeć.
Cade& popatrz na mnie. Wez oddech.
Zmusiłem płuca do wciągnięcia powietrza, nagły przypływ
tlenu przyprawił mnie o zawrót głowy.
Dobrze. Jeszcze jeden. Dobrze. Jestem tu, Cade. Nie jesteś
sam. Jesteśmy w tym razem.
Jak mogła być taka spokojna?
Co to było? Odtrąciłem ją, odepchnąłem się od ściany.
Potem wpełzłem z powrotem na łóżko, położyłem się na
plecach i przykryłem dolną część ciała prześcieradłem. Eden
położyła się przy mnie, naciągnęła prześcieradło na piersi, potem
uklękła i patrzyła na mnie. Jej włosy były rozpuszczone i dzikie,
blond pasemka przykleiły się do twarzy, ust, powiek.
Nie wiem, co to było. Ale & nie możemy tego cofnąć.
Pochyliła głowę. Nie& nie jestem pewna, czy byłabym w stanie
chcieć to cofnąć, jeśli mam być szczera.
Usiadłem i spojrzałem na nią ostro, zdziwiony, zszokowany.
Nie rozumiesz, że my& my& my& zdradziliśmy&
Wiem! wrzasnęła. Wiem, co zrobiliśmy! Sądzisz, że nie
wiem? Jak mogłabym nie wiedzieć, co zrobiliśmy? Skoro to był&
kurwa& to był najlepszy seks w całym moim życiu?
Dla mnie nie. Oczywiście, nie mogłem jej tego powiedzieć.
Jednak była to jedna z najintensywniejszych chwil w moim życiu.
A już to świadczy o czymś niezwykłym.
Ona ciągnęła:
Nic& nie mów. Nie oczekuję, że coś powiesz. Wiem, że
dla ciebie nie było to tym, czym dla& mnie. To była zdrada, wiem
o tym. Ale nie mogę uciec przed inną prawdą.
Jaką prawdą?
%7łe& ona może się nigdy o tym nie dowiedzieć. Może
nigdy tego nie odkryć. %7łe może się nigdy nie obudzić. To& robi
ze mnie potwora. Ale takie po prostu jest moje życie.
Roześmiała się gorzko.
Co? zapytałem
Co za ironia. Najlepszy, najintensywniejszy, najbardziej
znaczący seks, jaki kiedykolwiek miałam, jakiego doświadczyłam,
a& dla ciebie to tylko błąd. Coś bez znaczenia.
To nie był&
Zamknij się! wrzasnęła odpychając mnie, wściekła,
gubiąc prześcieradło, lecz nie dbając o to. Wiem, co to było. Co
jest między nami. To nie była miłość. To nie było nawet pieprzenie
się& co się wydarzyło między nami. Nie ma sposobu, aby
schować do pudełka to, co robimy, kim jesteśmy dla siebie. Nie
kochasz mnie. Nigdy mnie nie pokochasz.
Eden, ja&
Powiedziałam, żebyś się zamknął syknęła, stojąc na
czworakach jak dzikie zwierzę, z obnażonymi zębami, skórą,
pazurami, a w jej jasnych oczach był gniew, coś pierwotnego i
wściekłego. Ty nie możesz mnie nigdy pokochać. Ja to wiem. Ty
to wiesz. Ale& pragniemy siebie wzajemnie. Tu i teraz.
Potrzebujemy się nawzajem. Tylko siebie już mamy w życiu.
Jesteśmy sierotami w wielkim, przerażającym świecie. Jesteśmy
samotni, zagubieni razem w mroku. I musimy trzymać się razem&
musimy się wzajemnie wspierać. Nie mogę stawić czoła życiu
zupełnie sama, Cade.
Klęknęła przed mną, chwyciła mnie za ramiona, a jej oczy
odsłaniały każdy nagi nerw w jej duszy, lęk i całą jej bezbronność.
Nie okłamuj mnie. Nie mów mi rzeczy, które chciałabym
usłyszeć. Ale& ale nie odrzucaj tego.
Jak miałbym to zaakceptować?
Nie wiem. Może nie zdołasz. Ale jednak nie okłamuj mnie.
Wciąż to powtarzasz. Co to zatem jest? Co to jest?
Objęła się ramionami.
To konieczność, Cade. Nikt nie może iść przez życie
zupełnie sam, a na to, przez co my przechodzimy, nie ma żadnych
reguł. Nie ma map ani przewodników, nikt nam nie powie, co jest
dobre, a co złe, jak mamy się zachowywać i tak dalej. Jesteśmy
tylko ty i ja, i to, co jest między nami. Nie znamy przyszłości. Nie
wiemy, jak się potoczy. Nie wiem, co będzie z tobą, ale potrzebuję
jakiegoś rodzaju pocieszenia. Ty& mnie pocieszasz. Sprawiasz, że
czuję się dobrze w chwili, gdy reszta mojego życia jest pełna
samotności i bólu.
Nie mogłem znieść cierpienia w jej gosie. Przysunąłem się
do niej tak, że nasze nagie biodra zetknęły się, przytuliłem ją.
Oparliśmy się o ścianę, a jej głowa spoczywała na mojej piersi.
Wszystkie mięśnie miałem napięte, część mnie pragnęła relaksu i
uwolnienia napięcia, radowania się tym, czym mogłem się cieszyć,
lecz druga część była zbyt świadoma tego, z kim byłem w łóżku,
co zrobiliśmy razem i jak to mogło mnie zniszczyć, zabić,
zrujnować wszystko.
Drżała, a ja ją tuliłem. Czułem, że jej ciało jest napięte, tak
jak moje. Cała się trzęsła, a potem zaczęła płakać. Nie łkać, nie
szlochać, ale miękko, cicho płakać; jej ramiona drgały, pociągała
nosem. Wyczułem w jej cichych łzach złożoność całego życia. Nie
śmiałem zapytać, co było powodem takiej rozpaczy, z taką
samotną, zamkniętą w niej udręką. Nie chodziło tylko o nas, o tę
przepojoną poczuciem winy schadzkę.
Trzymałem ją, a ona płakała przez długi, długi czas. Czułem,
jak się uspokaja, jak jej oddech zwalnia i wyrównuje się. Nie
mogłem zasnąć, chociaż chciałem. Chciałem zamknąć oczy i
zapomnieć o wszystkim. W moim ciele nie było już śladu po
dżinie, wyparował. Ale trzymałem ją, nie mogąc się uwolnić od
wewnętrznego napięcia.
Eden była silniejsza ode mnie. Była przyjacielem,
towarzyszem, nieustannym zródłem wsparcia przez ostatni rok.
Dziś poradziła sobie z moim atakiem paniki nie z jednym, z
dwoma i to ze spokojem i łagodnością, chociaż wiedziałem, że
zmagała się ze swoimi własnymi demonami emocjonalnymi.
Wyznała prawdę bez mrugnięcia okiem, stawiła czoło
popieprzonej sytuacji, którą stworzyłem, nie robiąc uników w
obliczu twardych faktów. Chciałem uciec, zagrzebać się w mroku,
utopić się na dnie butelki, tak jak przed wieloma laty zrobił to mój
ojciec. Ale byłem winien Eden wsparcie, powinienem dać jej coś,
mimo że nie mogła to być miłość ani nawet prawdziwe uczucie.
We wszystkim miała rację. Nigdy nie będę w stanie jej pokochać.
Nie w sposób, na jaki zasługiwała. Nawet jeśli Boże, wybacz mi,
że nawet to rozważam wyciągnę wtyczkę i pozwolę Ever
umrzeć, nigdy nie potrafię pokochać Eden. To, co się stało między
nami, to nie była miłość. To nie był także tylko seks, co wybitnie
wszystko komplikowało. Zawsze przypominałaby mi Ever. Zawsze
przypominałaby mi, co straciłem. Nigdy nie byłbym w stanie na
nią patrzeć, nie widziąc słodkich, niewinnych zielonych oczu Ever.
Moje myśli krążyły i wirowały w niekończących się kręgach,
próbując oddzielić to, co dotyczyło Eden, od tego, co powinienem
z tym zrobić. Jak miałem odwiedzać Ever bez palącego jak kwas
poczucia winy?
Zastanawiałem się też, jak mam przejść wszystkie dni bez
Eden. Teraz, gdy posmakowałem zakazanego pocieszenia, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]