[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i śliwkami w Niebieskim Kocie niż improwizowane menu Maureen Summerhayes.
II
W Szczodrzeńcach doszło do wielkiej sprzeczki.
Doprawdy, Robinie, kiedy pracujesz nad sztuką, o niczym już nie pamiętasz.
Robin był pełen skruchy.
Mądre, strasznie mi przykro. Zupełnie zapomniałem, że Janet ma dziś wolny
wieczór.
Nie mówmy już o tym powiedziała chłodno pani Upward.
Ależ mówmy. Zadzwonię do teatru i powiem, że przyjedziemy zamiast tego
jutro.
Nic takiego nie zrobisz. Umówiłeś się na dzisiaj i dzisiaj pojedziesz.
Ależ, doprawdy&
To załatwione.
Czy mam poprosić Janet, żeby wyszła innego wieczora?
Nie. Nie znosi, jak się jej psuje plany.
Na pewno w gruncie rzeczy nie miałaby nic przeciw temu. Gdybym jej
wytłumaczył&
Nic takiego nie zrobisz, Robinie. Proszę cię, nie denerwuj Janet. I nie mów już
o tym. Nic chcę się czuć kłopotliwą staruszką, która psuje zabawę innym.
Mądre, najdroższa&
Dosyć& Jedzcie i bawcie się dobrze. Wiem, kogo poproszę, żeby mi dotrzymał
towarzystwa.
Kogo?
To moja tajemnica powiedziała pani Upward, odzyskując dobry humor.
Nie rób już zamieszania, Robinie.
Zadzwonię do Shelagh Rendell&
Sama zadzwonię, do kogo zechcę, dziękuję. Wszystko załatwione. Zrób kawę,
zanim wyjedziesz, i postaw maszynkę przy mnie, gotową do włączenia. Aha, i możesz
wyjąć dodatkową filiżankę& gdybym miała gościa.
Rozdział szesnasty
Siedząc przy lunchu w Niebieskim Kocie, Poirot kończył z grubsza instruowanie
Maude Williams.
Więc rozumie pani, czego ma pani szukać ? Maude Williams skinęła głową.
Załatwiła pani sprawy w biurze? Roześmiała się.
Ciocia jest poważnie chora! Przysłałam sobie telegram.
Dobrze. Jeszcze jedno. Gdzieś w tej mieścinie hula na wolności morderca. To
niezbyt bezpieczne.
Ostrzega mnie pan? Tak.
Potrafię się zatroszczyć o siebie powiedziała Maude Williams.
To oświadczył Herkułes Poirot można by umieścić pod nagłówkiem
Słynne ostatnie słowa ofiary .
Znowu się roześmiała i był to wyraz szczerego rozbawienia. Przy najbliższych
stolikach parę osób odwróciło głowy w kierunku Maude Williams.
Poirot przyłapał się na tym, że sam uważnie taksuje ją wzrokiem. Silna, pewna
siebie młoda kobieta, pełna życia, nadziei i zapału, by spróbować sił w
niebezpiecznym zadaniu. Dlaczego? Znowu pomyślał o Jamesie Bentleyu, jego
łagodnym głosie pełnym rezygnacji, jego martwej apatii. Natura doprawdy jest
ciekawa i zastanawiająca. Maude powiedziała:
Przecież chce pan, żebym ja to zrobiła? Dlaczego raptem próbuje mnie pan od
tego odwieść?
Ponieważ powierzając komuś zadanie, trzeba dokładnie przedstawić, co się z
tym zadaniem łączy.
Nie sądzę, żeby mi coś groziło powiedziała z pewnością siebie Maude.
W tej chwili też tak nie sądzę. Nikt pani nie zna w Broadhinny?
Maude zastanowiła się nad tym.
Nnie& chyba nie.
Była tam pani kiedy?
Raz czy dwa& z ramienia firmy, oczywiście& ostatnio tylko raz& jakieś pięć
miesięcy temu.
Kto panią widział? U kogo pani była?
Pojechałam zobaczyć się z pewną starszą panią& panią Carstairs& albo
Carlisle& nie pamiętam dobrze nazwiska. Kupowała w okolicy małą posiadłość i
zawoziłam jej dokumenty, miałam też parę pytań i raport dozorcy, który dla niej
zdobyliśmy. Mieszkała w tym niby gościnnym domu, w którym pan teraz mieszka.
Na Smugach?
Tak to się nazywało. Dom z wyglądu niewygodny, z mnóstwem psów.
Poirot skinął głową.
Widziała pani panią Summerhayes albo majora Sum merhayesa?
Zdaje mi się, że widziałam panią Summerhayes. Zaprowadziła mnie na górę do
sypialni. Staruszka leżała w łóżku.
Czy pani Summerhayes mogłaby panią pamiętać?
Nie przypuszczam. Nawet gdyby pamiętała, przecież nie ma to znaczenia.
Ostatecznie dzisiaj często zmienia się pracę. Ale nie sądzę, żeby na mnie bodaj
spojrzała. To niepodobne do takich jak ona.
W tonie głosu Maude Williams zabrzmiała leciutka gorycz.
Widziała się pani z kimś jeszcze w Broadhinny? Maude odpowiedziała z lekkim
zmieszaniem:
No, widziałam się z panem Bentleyem.
Ach, widziała się pani z panem Bentleyem. Przypadkiem?
Maude zaczęła wiercić się na krześle.
Nie, prawdę mówiąc nie, wysłałam mu pocztówkę. Zapowiadając, że będę tego
dnia. Właściwie poprosiłam go, żeby się ze mną spotkał. Co nie znaczy, żeby tam
było dokąd pójść. Zupełna dziura. Ani kafejki, ani kina, nic. Właściwie pogadaliśmy
tylko na przystanku autobusowym. Kiedy czekałam na autobus z powrotem.
To było przed śmiercią pani McGinty?
O, tak. Ale niedługo przed tym. Bo już parę dni pózniej wszystko znalazło się w
prasie.
Czy pan Bentley w ogóle wspominał coś pani o swojej gospodyni?
Chyba nie.
I z nikim innym z Broadhinny pani nie rozmawiała?
No& tylko z panem Robinem Upwardem. Słyszałam go w radiu. Zobaczyłam,
jak wychodzi z domu, poznałam ze zdjęć i poprosiłam o autograf.
I dał go pani?
O, tak. Był bardzo miły. Nie miałam przy sobie albumu, ale znalazłam kawałek
papieru, a on wyciągnął pióro i zaraz mi się wpisał.
Zna pani jeszcze kogoś z Broadhinny z widzenia?
No, znam Carpenterów, oczywiście. Często bywają w Kilchester. Mają piękny
samochód i ona ładnie się ubiera. Otwierała jakiś kiermasz mniej więcej miesiąc
temu. On ma być podobno naszym nowym posłem do parlamentu.
Poirot skinął głową. Potem wyjął z kieszeni kopertę, którą stale nosił przy sobie.
Rozłożył na stoliku cztery fotografie.
Poznaje pani którąś z& Co się stało?
Pan Scuttle. Właśnie wychodził. Mam nadzieję, że nie widział pana ze mną.
Mogłoby się to wydać trochę dziwne. Wie pan, ludzie gadają o panu. Mówią, że
przysłali pana z Paryża& z Surety, czy jak tam się to nazywa.
Jestem Belgiem, nie Francuzem, ale nieważne.
O co chodzi z tymi fotografiami? Nachyliła się, żeby przyjrzeć się im z
bliska. Dosyć staroświeckie, nie?
Najstarsza ma trzydzieści lat.
Okropnie śmieszne te staroświeckie suknie. Kobiety tak głupio w nich
wyglądają.
Nie widziała pani kiedyś którejś z nich?
Pyta pan, czy poznaję którąś z tych kobiet, czy też chodzi panu o fotografie?
O jedno i drugie.
Zdaje mi się, że tę widziałam. Palec jej spoczął na Janice Courtland w
kapeluszu cloche. W jakimś piśmie, ale nie pamiętam kiedy. I ta mała wygląda
znajomo. Ale nie mogę sobie przypomnieć, kiedy je widziałam. Jakiś czas temu.
Wszystkie te fotografie ukazały się w Sunday Comet w niedzielę
poprzedzającą śmierć pani McGinty.
Maude spojrzała na niego bystro.
I mają z tym coś wspólnego? Dlatego pan chce, żebym&
Nie dokończyła zdania.
Tak powiedział Herkules Poirot. Dlatego.
Wyjął z kieszeni coś jeszcze i pokazał jej. Był to wycinek z Sunday Comet .
Lepiej niech pani to przeczyta powiedział.
Przeczytała uważnie. Jasna złota głowa pochyliła się nad wyblakłym skrawkiem
gazetowego papieru. Potem Maude Williams podniosła oczy.
Więc to takie& ? I ten artykuł dał panu do myślenia?
Trudno by to lepiej wyrazić.
Ale mimo to nie widzę& Umilkła na chwilę, zamyślona.
Poirot się nie odzywał. Jakkolwiek mógł być przywiązany do własnych pomysłów,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]