pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozkazy, ty im się podporządkujesz.
- Ja należę do ciebie, sir. Ulegam tobie. - zgodził się z łatwością Keats gdy
sięgnął po koc i przyciągnął go nawet bardziej wokół ich ramion by
całkowicie zlikwidować przeciąg, który zdawał się go tak martwić.
- I nie myślisz, że to oznacza ciebie robiącego jak ci kazano bez
zachowywania się jak bachor i budzenia mnie co pięć minut? - spytał tak
łagodnie jak to możliwe, starając się wypracować czy szansa na
zachowanie Keatsa w bezpieczeństwie i w całości zanikała czy stawała się
bardziej wyrazna i osiągalna z każdą minutą.
- Nie. - powiedział po prostu Keats. - To znaczy, że oddaję ci kontrolę. I
ustawiam limity tego co to oznacza - limity są tak ważne jak oddawanie
kontroli. Tak to działa wśród ludzi. Wtedy wiesz, że biorę to na poważnie.
- To ty biorący coś na poważnie? - spytał Leland.
- Czy naprawdę myślisz, że kłopotałbym się mówić ci to gdyby to nie było
dla mnie ważne, gdyby chodziło o szybką zabawę? - spytał Keats. - Byłem
w tobie zakochany od miesięcy - praktycznie od pierwszej chwili gdy cię
zobaczyłem. Chciałem należeć do ciebie tak samo długo. To ty
zachowywałeś się tak hetero i odmawiałeś flirtowania gdy ja to robiłem.
Leland pogłaskał jego policzek gdy zdał sobie sprawę, że po raz pierwszy
w życiu jego mały przyjaciel naprawdę próbował być poważny.
- Wiem, że dużo mówię, ale to nie jest tylko paplanina. Nie jestem głupi,
sir. Głupi byłbym gdybym mówił, że zrobię cokolwiek chcesz przez resztę
mojego życia gdy oboje cholernie dobrze wiemy, że tak się nie stanie.
Głupie byłoby nie słuchanie co do ciebie mówią, nawet wtedy gdy, po raz
pierwszy w ich życiu, starają się robić coś prawidłowo i wyjaśniają, że
chcą do ciebie należeć. Nie musisz mnie łamać żeby mieć moją uległość,
sir - gdybyś tylko słuchał, wiedziałbyś, że ci ją daję.
Leland wpatrywał się w niego całkowicie poważny.
- Jestem całkiem pewien, że mój umysł rozpadł się gdy mnie ugryzłeś, sir,
ale to nie ja jestem w tej chwili głupi. Mówię ci co uległość znaczy dla
człowieka. Mówię ci, że chcę byś był moim panem.
Leland pocałował go w czoło. Ulga przelała się przez niego. Keats może
nie być rodzajem uległego, jaki inne wampiry rozpoznałyby, ale czuł
pewność w swoim kochanku, mógł wyczuć jak poważnie jego przyjaciel
to bierze.
Inne wampiry mogą tego nie rozumieć, ale gdy patrzył się w dół na niego,
zaczynał rozumieć jaki rodzaj uległości jego kochanek stara się mu
zaoferować. Rodzaj uległości jakiej myślał, że wampir nigdy nie może
otrzymać od człowieka.
- Przepraszam, kochanie. - powiedział. - Biorę to na poważnie - bardziej
poważnie niż myślisz.
Keats uniósł brew.
- Powiedziałem, że cię kocham. Nie chciałem z tym tak wyskoczyć, ale
zrobiłem to. Jeśli masz jakikolwiek zamiar powiedzieć mi, że mnie
kochasz w jakiejkolwiek chwili w przyszłość, w takim razie sugeruję być
powiedział to teraz - ponieważ nie wiem jak to jest wśród wampirów, ale
po prostu nazywanie kogoś 'kochaniem' w odpowiedzi naprawdę nie
wystarcza z ludzmi, sir.
Leland walczył by powstrzymać uśmiech.
- Też cię kocham.
Keats przyglądał mu się zwężonymi oczami przez chwilę.
- Mówisz poważnie, sir?
- Nie naznaczamy ludzi jako niewolników krwi z łatwością. Nie
należałbyś do mnie gdybym nie chciał zatrzymać cię na zawsze.
Keats wydawał się znalezć to wyjaśnienie jako akceptowalne.
- No to okay, ale nadal nie sprzedałeś mi tej całej etykiety niewolnika, sir.
To brzmi jakbym należał do ciebie tylko dlatego, że mnie ugryzłeś.
Należałem do ciebie dużo wcześniej - nawet jeśli nie zauważyłeś.
Leland przytaknął.
- Porozmawiamy o tym wszystkim jutro. - obiecał.
- Nie. - Keats potrząsnął głową, posyłając swoje włosy ponownie na oczy.
- Powiedziałem moje najważniejsze rzeczy - teraz ty powiedz swoje
najważniejsze. Tak to działa, sir.
Jego najważniejsze rzeczy. Leland spojrzał w dół na Keatsa gdy odsuwał
włosy z twarzy.
- W wampirzym klanie ważne jest by ludzie wyraznie należeli do kogoś -
że podlegają komuś. Albo całemu klanu albo jednej osobie.
- Jak ja należę do ciebie. - dodał Keats uprzejmie. - Dlatego chciałeś mną
rządzić przed wszystkimi - i dlaczego upewniłem się, że zobaczą jak mnie
każesz w klubie.
Leland spoglądał na niego w dół.
- Pozwoliłeś mi?
- Wydawało się to dla ciebie ważne, sir. - wyszeptał Keats.
- To jest ważne. Musisz nauczyć się jak zachowywać w pewien sposób
przed moim klanem.
Keats przytaknął jakby rozumiał powagę tej sytuacji. Oczywiście nie
rozumiał. Ale po raz pierwszy Leland mógł zobaczyć przyszłość gdzie
Keats zrozumie. Przyszłość gdzie reguły klanu mogą dyktować co dzieje
się w obecności innych wampirów, ale to co dzieje się z dala było ich
sprawą i dużo większą zabawą.
- Czy powiesz mi o tym wszystko, sir?
- O czym?
- O byciu wampirem? - spytał Keats.
- Tak. Musisz nauczyć się ich zachowania by wiedzieć jak przed nimi się
zachowywać.
- Zrobię to, sir. I nie będę trzymał urazy jeśli będziesz zachowywał się jak
tuman w stosunku do mnie przed nimi, sir. - powiedział mu Keats.
- tak się cieszę, że mam twoje pozwolenie. - wymamrotał Leland, nie
całkiem mógł powstrzymać uśmiech przy prostej uczciwości, prostej
uległości, w głosie jego kochanka.
- Jeśli zapamiętam to wszystko co powinienem robić, czy dostanę pózniej
obciąganie całego ciała, sir? - spytał Keats.
- Tylko jeśli będziesz bardzo grzeczny.
Keats uśmiechnął się do niego, tak śpiący i w zgodzie ze światem.
- Wszystko inne może poczekać do jutra. - zdecydował Leland.
Jego uległy wydawał się rozważać tą sugestię przez chwilę. Leland patrzył
na niego gdy minuty mijały, nie całkiem pewien czy nadal myślał o tym
albo czy jego umysł powędrował do jakiegoś przypadkowego tematu, jak
zwykle to robił.
- Zpiący? - spytał Leland po chwili.
- Tylko jeśli wolno mi spać w łóżku. Jeśli będziesz próbował sprowadzić
mnie z powrotem na podłogę, wtedy nie będę śpiący i pozostanę taki do
rana, sir.
- To nie miło z mojej strony by kazać mojemu uległemu na podłodze. -
zacytował mu Leland. - Widzisz, słuchałem.
Tak łatwo Keats uśmiechnął się i bardziej przytulił do jego ciała jakby jego
pan wyprostował wszystko na świecie jednym łatwym pociągnięciem.
- Dobranoc, sir. - wymamrotał. Pięć sekund pózniej Keats spał w jego
ramionach.
Leland wpatrywał się w sufit przez długi czas, ciesząc się bliskością
drugiego mężczyzny, ciesząc się pomysłem, że ludzki uległy może zwinąć
się przy wampirze tak instynktownie, tak idealnie, bez jakiejkolwiek
oznaki strachu.
Przestawiając ich obu do wygodnej pozycji gdy zaczął odlatywać, Leland
pocałował czubek głowy swojego nowego uległego. Keats był bezpieczny
i blisko. To, co powiedział swojemu kochankowi, to prawda. Wszystko
inne mogło poczekać do jutra.
koniec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta