[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyjdą z tego powiedział znużonym tonem Liam.
A rodzice? zapytała Nikki. Polecą z nimi?
Właśnie to załatwiają. To duży, świetnie wyposa-
ZWITA NA ANTYPODACH 105
żony szpital, mają tam specjalne pokoje dla rodziców,
więc o nic nie muszą się martwić. Będą cały czas razem
z dziećmi.
Nikki spojrzała na zegarek.
Muszę wracać do ośrodka i zacząć pobierać krew,
ale obawiam się, że nasze laboratorium może sobie nie
poradzić.
Wyślemy próbki tym samym samolotem co dzieci.
W Brisbane na pewno dadzą sobie radę. Mają przed sobą
całą noc, na jutro rano musimy mieć wyniki. A teraz
wracajmy do ośrodka.
Schował słuchawki.
Myślałam, że zostaniesz tutaj przy dzieciach za-
uważyła ze zdziwieniem Nikki.
Pokręcił głową.
Posiedzi z nimi pielęgniarka. Anna dzwoniła, że
potrzebuje pomocy. Każda para rąk się przyda. Nawet
Dion postanowiła odkurzyć wspomnienia i wystąpić
w roli pielęgniarki.
W takim razie jedziemy.
Na parkingu Liam lekko musnął jej ramię.
Byłaś wspaniała szepnął.
Spojrzała mu prosto w oczy.
Ty też jesteś całkiem niezły.
Przez chwilę patrzyli na siebie, a potem odwrócili
wzrok. Kiedy dotarli do ośrodka, Nikki udała się na
poszukiwanie Anny. Ciekawe, jak sobie radzi? Są z Mi-
chelle od kilku godzin na nogach, a przy tak wielkim
stresie zmęczenie szybko daje o sobie znać. Zastała ją
przy końcu długiej kolejki.
Właśnie kończymy szczepić oznajmiła Anna.
A ty i Liam będziecie teraz pobierać krew?
106 LEAH MARTYN
Tak. Nikki pokrótce wyjaśniła jej dalsze losy
pobranych próbek i to, że mają zostać wysłane do
Brisbane. Jak ci tutaj poszło? zapytała, omiatając
wzrokiem przestraszone twarze pacjentów.
Anna miała jeszcze siły, by żartować:
Z wyjątkiem kilku osób, które narzekały, że her-
bata jest za gorąca albo za zimna, reszta była bardzo
dzielna. Potem głęboko westchnęła. Co za dzień!
W końcu jednak się skończył i wrócili do domu.
Kiedy wysiedli z samochodu, Nikki uniosła głowę
i spojrzała na gałęzie drzew.
Czy mi się wydaje, czy to naprawdę lekki wiate-
rek? zapytała.
Liam położył rękę na jej ramieniu.
Może to zapowiedz deszczu.
Spojrzała na niego.
Czy to możliwe?
Wszystko jest podobno możliwe. Zwrócił jej
twarz ku sobie i przyjrzał jej się wpółmroku. Dobrze
się czujesz?
Skinęła głową.
Jak wezmę prysznic, zmyję z siebie wszystkie
wydarzenia dzisiejszego dnia i będzie dobrze. A ty?
Przytulił ją.
Wiem, że już o tym wspominałem, ale chciałbym
jeszcze raz powiedzieć, że byłaś dzisiaj wspaniała.
Spojrzała mu znacząco w oczy.
Komplementy o tej porze mogą pana daleko za-
prowadzić, panie doktorze.
Uśmiechnęła się, słysząc mimowolny rym, a Liam
musnął wargami jej policzek.
ZWITA NA ANTYPODACH 107
Najlepiej teraz idz spać, to ci dobrze zrobi.
Poprowadził ją do drzwi, otworzył je i delikatnie
wprowadził ją do środka. Poszła przed siebie koryta-
rzem do sypialni. Wykąpała się i natychmiast zasnęła.
Ranek nastał jasny, bezchmurny i nic w dalszym
ciągu nie zapowiadało deszczu. Poprzedniego wieczoru
pewnie jej się wydawało, że czuje lekki powiew wiatru.
Zeszła do kuchni i automatycznie włączyła toster.
Przed chwilą dzwoniłem do Brisbane. Liam
wszedł do kuchni w chwilę po niej. Nasi mali pacjenci
czują się całkiem niezle, ich życiu nic już nie zagraża.
Nikki położyła rękę na sercu.
Dzięki Bogu! A wyniki badań krwi? Mają je?
zapytała.
Podadzą je trochę pózniej, ale jeszcze dziś rano
uspokoił ją. Najważniejsze, że nie ma nowych
zachorowań. To będzie prawdziwy cud, jeśli sprawa
ograniczy się tylko do tych trzech przypadków dodał
z nadzieją wgłosie.
Wyjęła grzanki i położyła je na talerzu.
Cuda się zdarzają, i to nawet często. Nie wiedziałeś
o tym? powiedziała znacząco.
ROZDZIAA DZIEWITY
Z zaskoczeniem zwróciła uwagę na nazwisko ostat-
niej tego dnia pacjentki.
Pracujesz w szkole, prawda? zapytała, a Jade
Murphy również się zdziwiła.
Skąd pani wie? zapytała i usiadła na wskazanym
miejscu.
Co cię do mnie sprowadza? Nikki nadałagłosowi
beztroskie brzmienie, chociaż wiedziała, że prędzej czy
pózniej rozmowa zejdzie na dość smutny temat.
Teraz to już nieważne, ale ponieważ byłam zapisa-
na na wizytę, więc przyszłam. Młoda kobieta bezrad-
nie rozłożyła ręce. Ostatnio niezbyt mi się powodzi.
Słyszałam, że masz kłopoty w pracy podjęła
Nikki.
Jade skinęła głową.
Całe miasto już o tym wie westchnęła. Można
to nazwać efektem domina. Jedno pociąga za sobą
drugie, i tak dalej. A wszystko przez tę suszę.
Nikki spojrzała na nią zachęcająco.
Jak rozumiem, nie przyszłaś tu do mnie, żeby
porozmawiać o suszy zauważyła. Wszystkim jest
ciężko, coś o tym wiem. Codziennie mamy nowe prob-
lemy, ja i Liam.
Kobieta spuściła głowę, by ukryć łzy.
Bardzo chcieliśmy mieć dziecko szepnęła. Ale
ZWITA NA ANTYPODACH 109
teraz... to pewnie nie najlepszy moment, żeby o tym
myśleć. Straciłam pracę i nie wiem, jak sobie damy radę.
Nikki postanowiła zachować się dyplomatycznie. Na
losy ludzkie nie zamierzała wpływać. Przynajmniej nie
bezpośrednio.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]