[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o pomoc ojca dyrektora (wiadomo - Radia Maryja),
aby odzyskaæ szko³ê. Jednak na pró¿no: wieS ma za
ma³o dzieci. Wtedy jedna ze starszych gospodyñ wpa-
da na pomys³, aby temu zaradziæ, co jest przywitane
ogólnym rechotem. Z takiego poziomu autorskich po-
mys³Ã³w Smieje siê równie¿ pani Olga.
Polacy prezentowani w jej tekstach dostaj¹ ob³êdu
na punkcie ¯ydów. Jedna z sobotnich piosenek kabare-
towych mówi³a, ¿e Polacy widz¹ ich wszêdzie: w zbo¿u
(¯ydzi wpuszczaj¹ szkodniki), w lesie ( jelonek - Aaronek )
itd. Usilnie wmawiana Polakom anty¿ydowska fobia w ka-
barecie znajduje swoje prze³o¿enie w histerycznym wrêcz
ataku na polskoSæ. Polacy, zdaniem Lipiñskiej, nienawi-
dz¹ innowierców. Zapewne dlatego motywem przewo-
dnim jednej z piosenek wySpiewanych w kabarecie by-
³o przypisane im nawo³ywanie, aby r¹baæ niewiernych .
O tym, ¿e innowiercy Sci¹gali niegdyS z ca³ej Europy do
goScinnej Rzeczpospolitej, aby znalexæ schronienie przed
przeSladowaniami, kabaret Olgi Lipiñskiej nie wspomina.
125
Mo¿na mówiæ o trojakim celu tak agresywnych ata-
ków. Po pierwsze, po raz kolejny wypuszczono antyse-
micki balon , którym poszybuj¹ wszyscy ci, dla których
produkowany przez siebie antysemityzm oznacza
przed³u¿enie politycznej egzystencji. Po drugie, zrozumia-
³a negatywna reakcja polskiego spo³eczeñstwa mo¿e
sprowokowaæ anty¿ydowskie nastroje, coS w rodzaju
antysemickiej protezy . Kabaret Olgi Lipiñskiej opluwa
bowiem KoSció³ Katolicki i nasz Naród. Po trzecie wre-
szcie - ataki na KoSció³ i polskoSæ s³u¿¹ równie¿ wyson-
dowaniu reakcji spo³eczeñstwa. JeSli odzew okazuje siê
s³aby, jest sygna³em do organizowania jeszcze agresyw-
niejszych napaSci. Maj¹ one w koñcowym efekcie bez
przeszkód poddaæ Polaków zabiegowi wyp³ukiwania
z wiary i narodowych tradycji.
Jednak najbardziej mo¿e zostaæ nara¿one dobre imiê
wielu uczciwych Polaków ¿ydowskiego pochodzenia,
z powodu generalizuj¹cych, krzywdz¹cych pos¹dzeñ.
G³osy uczciwych ¯ydów s³yszy siê znacznie rzadziej,
gdy¿ nie nag³aSniaj¹ ich liberalne media. Warto wiêc za-
wsze pamiêtaæ o truizmie mówi¹cym o tym, ¿e jeSli spra-
wiedliwie krytykuje siê niegodziwych Polaków czy ¯y-
dów, to nie z powodu ich narodowoSci, lecz dlatego, ¿e
s¹ po prostu niegodziwi.
Czytelnik z Warszawy
126
AMERYKAÑSKI URMIECH
Oskar przyznany Andrzejowi Wajdzie za ca³okszta³t
twórczoSci spowodowa³ wielki medialny szum wokó³ je-
go osoby. I ten dojrza³y ju¿ re¿yser jeden z wywiadów
spointowa³ zdaniem: Im bardziej polski film tym bar-
dziej doceniany jest za granic¹ . W ten sposób udowo-
dni³ ca³emu Swiatu, ¿e jest cz³owiekiem m¹drym. Bo
czym¿e innym mo¿e byæ m¹droSæ, jeSli nie takim wy-
ci¹ganiem wniosków z dobrych i z³ych doSwiadczeñ,
aby w przysz³oSci nie musieæ siê ich wstydziæ? Wajda po
antypolskim Wielkim Tygodniu zrehabilitowa³ siê Pa-
nem Tadeuszem ! Szkoda, ¿e komercyjni re¿yserzy nie
korzystaj¹ z dorobku mistrzów , zapominaj¹c, ¿e na ar-
cydzie³a pracuj¹ pokolenia. W przeciwnym razie nie po-
wsta³by arcypaszkwil na nasz naród, zatytu³owany
SzczêSliwego Nowego Jorku .
Janusz Zaorski w swoim filmie pokusi³ siê o najwiêksze
s³awy polskiego kina: Linda, Pazura, Figura, Zamachowski,
Gajos... co gwarantowa³o du¿¹ ogl¹dalnoSæ. Jest bowiem
truizmem, ¿e na komercyjnego widza jak lep na muchy
dzia³aj¹ znane nazwiska. Ka¿da z tych gwiazd trzyma
siê kurczowo swego emploi czyli raz przypiêtej gêby .
Bogus³aw Linda to twardziel-cwaniaczek, przedstawiciel
zoologicznego antypolonizmu (lata praktyki u Pasikow-
skiego). Cezary Pazura gra fajt³apê i skoñczonego idiotê,
ho³duj¹cego sentencji m¹dry Polak po szkodzie (sobow-
tór Jurka Killera z komedii Machulskiego). Natomiast Ka-
sia Figura jest po prostu sob¹ czyli blond maskotk¹ i pijacz-
k¹ (Aluzja do jej podboju Hollywood za pomoc¹ wdziêków,
wówczas jeszcze Swie¿ych i kusz¹cych, obecnie tkniêtych
127
ju¿ zêbem czasu, zu¿ytych i na dodatek xle zakonserwo-
wanych). Ale trzeba wymagaæ tego, co mo¿na otrzymaæ.
Bo autorytet opiera siê na rozs¹dku . ZaS wy¿ej wymienio-
ne trio nigdy nie grzeszy³o refleksyjnoSci¹, przejawami nie-
pokoju moralnego lub umi³owaniem wartoSci wy¿szych.
Wszystko to zosta³o utopione w procentowych trunkach lub
zag³uszone szelestem banknotów. Rozczarowuje i zasta-
nawia tylko postawa Zbigniewa Zamachowskiego i Janu-
sza Gajosa, którzy niejednokrotnie ju¿ zademonstrowali
swój talent aktorski, szczególnie na scenie teatralnej i dla
których egzystencja zdawa³a siê posiadaæ jeszcze wymiar
duchowy. Po prostu wstyd!
Janusz Zaorski prezentuje nasz naród w stadium,
okreSlonym przez pewnego inteligenta jako: pe³ne
skurwienie narodu polskiego . Otó¿ przebywaj¹cy
w owym wySnionym Eldorado (Nowy Jork) nasi rodacy
pracuj¹ nielegalnie albo niemoralnie, preferuj¹ nocne Po-
laków rozmowy w formie nie koñcz¹cych siê k³Ã³tni i spo-
rów, racz¹ siê wódk¹ (bez umiaru), kalecz¹ zarówno jê-
zyk polski jak i angielski, nieustannie k³ami¹ i kombinu-
j¹ (nawet w stosunku do najbli¿szych osób), a w dziedzi-
nie bon tonu wykazuj¹ schamienie rozsiane ... Po pro-
stu s¹ to ludzie wyzuci z potrzeb wy¿szych, wykorzenie-
ni z kultury, nie szanuj¹cy tradycji ani kraju ojczystego
(Pierwszym daniem wigilijnym jest wódka). Ludzie-rozbit-
kowie, tragiczni w swym d¹¿eniu do zunifikowania siê
z Ameryk¹, do zostania jej czêSci¹.
I tak Lawyer-Andrew (B. Linda) posiadaj¹cy ju¿ oby-
watelstwo amerykañskie odczuwa wy¿szoSæ wobec re-
szty Polaków, która jeszcze go nie otrzyma³a i wypiera siê
swojej polskoSci. Uwa¿a, ¿e z twarz¹ uSmiechniêt¹ jak
128
prosiê w deszczu jest stuprocentowym Amerykaninem.
On wrêcz zieje nienawiSci¹ do rodaków, umieszcza ich
w swojej klasyfikacji na równi ze zwierzêtami (wg Talmu-
du goje s¹ jak zwierzêta). W ogóle mówi o naszym kra-
ju jako o synonimie obozów, cmentarzy, wojen... Jest
to kraj nudny i ponury, poniewa¿ ma tradycjê, historiê
i nie zapomnia³ o zbrodniach z przesz³oSci. Nie zapomnia³
¿e trzeba czuwaæ nad sob¹ nieustannie, aby nie rzuciæ
zarazka d¿umy w twarz drugiemu cz³owiekowi . Nie za-
pomnia³ o cierpieniu, bez którego cz³owiek by³by obcy
jak sztuka bez cz³owieka /niedojrza³y przed Smierci¹/
sam obok siebie . Ameryka jest rajem, bo kusi tandet¹
i kiczowat¹ kultur¹, umi³owaniem rozrywki. W blasku ju-
piterów, ¿yciu nastawionym na konsumpcjê i zgodnie
z doktryn¹ hedonizmu, ginie pamiêæ o trupach Indian
i Murzynów, na których powsta³ ów wirtualny Swiat. Rwiat-
disneyland, pe³en fantazmatów i iluzji, powierzchowny
i pusty jak ów s³ynny amerykañski uSmiech. Takiego ¿y-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]