[ Pobierz całość w formacie PDF ]
64 " GWIAZDA SEZONU
co do Gallant Lake. Ale nie miałbym nic przeciwko temu, gdybyś usiłowała wyciągnąć ode mnie
szczegóły na temat tego braku planów.
Patrzył wyczekująco, a Filomenę opuściła cała irytacja i powróciło poczucie humoru.
- Za pózno. Już powiedziałam Brady'emu, że nie
masz żadnych planów.
- Może on ci nie dowierza.
- Bardzo możliwe. Ale to już jego problem.
- Coś mi się przypomniało - wtrąciła Shari. - Ty,
Trent, też możesz mieć kłopoty. Godzinę temu był do ciebie telefon z Portland. Masz się skontaktować
jak najszybciej z panem Reece' em.
Trent spoważniał.
- Dzwonił Reece? Shari skinęła głową.
- Rozmowę odebrano w recepcji i przekazano mi informację. Czy to jakaś zła wiadomość?
- Reece jest moim asystentem. Poleciłem mu, by nie niepokoił mnie z byle powodu. Myślę, że
zaszło coś ważnego. Proszę mi wybaczyć, pójdę zadzwonić.
Amery również wstał.
- Wrócę do biura. Mam tam jeszcze wiele pracy. Meg odstawiła swoją nie dopitą szklankę
herbaty.
- Aja muszę porozmawiać z szefem kuchni. Spotkamy się na kolacji.
- IdÄ™ z tobÄ…, mamo - zdecydowaÅ‚a Shari. - OmówiÄ™ z Henrym sprawÄ™ mego tortu· weselnego.
Wytłumaczę mu, że lukier ma być smaczny, a nie tylko służyć do dekoracji.
Chwilę potem Filomena została na tarasie sama. Odprężona, usiadła wygodnie w fotelu i nalała
sobie herbaty. %7Å‚ycie jest czasem stresujÄ…ce.
GWIAZDA SEZONU " 65
W pewnej chwili z mieszkania rodziców dobiegł ją dzwięk telefonu.
- Dom Cromwellów - odezwała się pogodnie, podnosząc słuchawkę.
- Wydaje ci się, że jesteś okropnie sprytna - usłyszała kobiecy głos nabrzmiały złością. - Wydaje ci
się, że możesz powrócić po kilku latach i zabrać mi go, ale mylisz się. Jesteś tylko przybłędą i ja już
się postaram, by wszyscy to zrozumieli. Myślisz, że to takie zabawne, gdy robisz z siebie widowisko?
Jezdzisz jak opętana tym swoim samochodem, obnosisz swoje ciuchy i kręcisz się wokół każdego
mężczyzny w mieście.
- Gloria? - Filomena była oszołomiona tą dawką jaduo - Poczekaj chwilę. Nie masz powodu, by na
mnie wrzeszczeć. Uspokój się ...
- Uspokoić się? - Głos Glorii przeszedł w bolesny skowyt. - Mam się uspokoić, gdy ty uwodzisz
mego męża? Dziewięć lat temu byłaś głupią, nieokrzesaną brzydulą. Teraz nie zmieniłaś się na lepsze.
Udało ci się tylko zdobyć forsę i nieco poloru, blichtru. Ale ja nie pozwolę, byś zabierała mi męża,
słyszysz?
- Wierz mi, Glorio, że nie mam najmniejszego zamiaru odbierać ci męża. Należy całkowicie do
ciebie i możesz się nim cieszyć do woli.
Filomena starała się mówić spokojnie, ale miała wrażenie, że tyłko podsyca urazę i złość, kipiące w
Glorii.
- Nie okłamuj mnie - wściekała się Gloria. - Widziałam wczoraj wieczór, w jaki sposób na niego
patrzyłaś. Chciałabyś dowieść, że możesz go mieć z powrotem, prawda? Nie kochasz go. Chcesz tyłko
udowodnić, że jesteś zdolna do wszystkiego!
Gloria mówiła tak głośno, że Filomena musiała trzymać słuchawkę z dala od ucha.
66 " GWIAZDA SEZONU
- Glorio, posłuchaj. Całkiem fałszywie to interpretuJesz.
- To ty mnie słuchaj, przybłędo. Wiem wszystko o waszym sam na sam u Murie!.
- Sam na sam? Wszyscy w mieście piją kawę u Murie!.
- A ty wiedziałaś, że ja się o tym dowiem. Chcesz
uwieść mego męża i ukarać mnie. Nie dopuszczę do tego. On nie miał na ciebie ochoty przed laty,
kretynko. Po prostu się nudził, a ty się akurat wtedy nawinęłaś. Wszystko mi powiedział. Zmiał się,
jaka to z ciebie irytująca głuptaska, i ja śmiałam się razem z nim. Słyszysz mnie?
Nim Filomena zdążyła odpowiedzieć, Gloria z całej siły trzasnęła słuchawką. Filomena stała
cicho przez kilka sekund, nasłuchując urywanego sygnału telefonicznego.
- Co się stało, Filomeno? - spytał półgłosem Trent zza jej pleców. - Czyżby demonstrowanie, jak
to się zmieniłaś, nie jest tak miłe i bezpieczne, jak się wydawało?
Filomena aż podskoczyła ze zdziwienia i odwróciła się. Trent stał w otwartych drzwiach z
rękami skrzyżowanymi na piersiach. Jest zbyt spostrzegawczy, pomyślała.
- Niczego nie udaję, Trent. Przyjechałam tu tylko po to, by nieco odpocząć. Jednak trudno mi
wszystkich o tym przekonać.
- A najtrudniej z pewnością Glorię Paxton. To ona
dzwoniła, prawda? Ostrzegała cię.
Filomena odłożyła powoli słuchawkę.
- Powiedziałam jej, że nie ma powodów do obaw.
- Och, czy naprawdę myślisz, że ci uwierzy? Boi się,
że spotka ją teraz takie samo upokorzenie, jakie wraz z Bradym zgotowali tobie przed dziewięciu laty.
Prze- ' straszeni ludzie nie zawsze postępują racjonalnie. Zwłaszcza gdy mają powody.
GWIAZDA SEZONU " 67
- Ona nie ma powodów!
Filomena odwróciła się i podeszła do dużego okna z widokiem na jezioro.
- Ale myśli, że ma. Podobnie myślą niemal wszyscy w mieście. Ludzie, którzy teraz na ciebie
patrzą, to te same osoby, które cię znały jako nastolatkę. Z pewnością sprawia ci wiele satysfakcji,
gdy im demonstrujesz, że tym razem to nie nad tobą trzeba się litować.
- Nie mam zamiaru pokazywać, że mogę odzyskać Brady' ego Paxtona. Nie chcę go. Muszę
przyznać, że sprawia mi przyjemność, gdy każdy widzi, jaki sukces osiągnęłam, ale nie chcę niczego
więcej. A nikt w to nie wierzy.
- Ja wierzę - powiedział spokojnie Trent.
Filomena poczuła niebywałą ulgę. Odpowiedziała miękko:
- Dziękuję.
- Nie ma za co - rzekł sucho Trent. - Wiem, jak to
jest, gdy nikt ci nie wierzy. Dochodzi do tego, że masz poczucie, jakbyś waliła głową w mur.
- Tak sÄ…dzisz?
- Owszem. Jednak to, że ja cię rozumiem, niewiele
zmienia. Wszyscy inni są skłonni traktować cię jak beczkę prochu.
Filomena skrzywiła się.
- Niezbyt to przyjemne.,
- Mam pewien pomysł, który może zmniejszyć to
napięcie wokół ciebie. Naturalnie, jeśli ci na tym zależy.
Rzuciła mu szybkie spojrzenie. - Jaki pomysł?
- Bardzo praktyczny. Ludzie przestaliby plotkować
o tobie i Paxtonie i znalezliby sobie inny temat. - Jak mam to osiągnąć?
- Dziś po południu muszę pojechać do Portland. Inte-
68 Å‚ GWIAZDA SEZONU
resy. Zanocuję tam i wrócę jutro rano. Pojedz ze mną, Filomeno.
Westchnęła i nie patrząc mu w oczy, spytała cicho: - Z tobą?
- Możesz przenocować u Reece' ów. Zjemy z nimi
kolację, a potem pojedziesz z nimi do ich domu, jeśli chcesz.
- Nie lubię wpraszać się do obcych ludzi - odparła.
Nawet w jej uszach zabrzmiało to dziwnie cicho.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]