[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozmowy!
- Jeszcze nie wiem.
- Skąd pochodzisz, Julianie?
- Z Arizony.
Skinęła głową. Słyszała plotki o ważnych postaciach
świata przestępczego, które przeprowadzały się w ciep
lejszy klimat.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytał Julian
uprzejmie, gdy kelnerka przyniosła im kawę.
Emelina nie potrafiła wymyślić żadnego „bezpiecz
nego" pytania, więc potrząsnęła głową i patrząc mści
wie na dziewczynę, zajęła się kawą.
- Przestań się tak w nią wpatrywać - odezwał się
Julian.
- Rozmawia o tobie z tym rybakiem - Emelina nie
odrywała wzroku od dziewczyny, aż ta uświadomiła
sobie, że znajduje się pod nieżyczliwą obserwacją
i rumieniąc się ze zmieszania, odeszła na drugi koniec
baru.
-To niech gada. Co chcesz zrobić? Pobić ich, bo nie
mogą się powstrzymać od domysłów na mój temat?
56
DIABELSKA CENA
57
- Julianie, to nie jest zabawne.
Wzruszył ramionami, zupełnie nie przekonany.
- Czy teraz ja mogę ci zadać kilka pytań? - zapytał
z przesadną uprzejmością.
- Na przykład?
- Na przykład, dlaczego twoje małżeństwo się
rozpadło - odparł spokojnie.
Zdumiała się.
- To bardzo osobiste pytanie!
Znów wzruszył ramionami i czekał. W tym czekaniu
było coś takiego, że Emelina poruszyła się niepewnie
na krześle.
-Julianie, jedyną rzeczą, jaką zdobyłam w małżeńst
wie, była sterta długów, które trzeba było spłacić. To
nie jest temat, na który chciałabym rozmawiać, szcze
gólnie z obcymi!
- Chyba nie jestem już dla ciebie obcym, prawda?
Jakie to były długi? - nie ustępował.
- Mój mąż zaciągnął wiele pożyczek, by pokryć
wydatki w college'u i na studiach. Miał kosztowne
upodobania - dodała, przypominając sobie corvettę
i piękne ubrania. - Gdy ode mnie odszedł, musiałam
przerwać naukę, by spłacić jego rachunki. - Skrzywiła
się i obróciła do okna. - Wygląda na to, że połowę
życia straciłam na spłacanie długów!
- A kto cię jeszcze nimi obciążył?
- Mój ojciec zawsze był pod kreską - powiedziała,
przypominając sobie pogodnego, zawsze roześmiane
go,
koszmarnie
nieodpowiedzialnego
rodzica.
- W końcu zrobiło się tego za dużo, nawet dla niego,
więc kilka lat temu zniknął i zostawił Keitha i mnie,
żebyśmy pozbierali skorupy. Moja matka miała bar
dzo podobny charakter do niego. Na szczęście później
bogato wyszła za mąż. - Odrzuciła głowę do tyłu
i zobaczyła, że Julian bacznie wpatruje się w jej twarz.
-Mam znakomite referencje przy zaciąganiu kredy-
58
DIABELSKA CENA
tów, Julianie -powiedziała z goryczą. - Nie musisz się
martwić, że ci nie zapłacę.
- Nawet jeśli to, o co cię poproszę, nie będzie miało
nic wspólnego z gotówką? - Wciąż na nią patrzył
nieruchomym, taksującym wzrokiem.
- Czy moglibyśmy rozmawiać o czymś innym?
- poprosiła.
- Jeśli tak sobie życzysz.
- Dlaczego twoje małżeństwo się rozpadło?
- Moja żona zostawiła mnie dla innego mężczyzny
- wyjaśnił po prostu.
- Rozumiem. - Pożałowała, że o to zapytała.
- Ten mężczyzna był kiedyś moim najlepszym
przyjacielem i wspólnikiem w interesach - dorzucił
szorstko.
- Och, Julianie! - Emelina patrzyła na niego rozsze
rzonymi ze zdumienia oczami. - Jakie to musiało być
dla ciebie okropne! Nic dziwnego, że tak sobie cenisz...
- Lojalność i zaangażowanie? - poddał. - Tak.
- Co się z nimi stało?
- Z moją byłą żoną i byłym przyjacielem? Dlaczego
pytasz?
Emelina odwróciła wzrok.
-Po prostu jestem ciekawa. Przyszło mi do głowy, że
mogłeś czuć, hmm, chęć zemsty.
- Czułem. Przez jakiś czas.
Zastanawiała się, czy odpłacił im jakąś okropną
wendetą. Postanowiła nie zadawać więcej pytań.
- Miałam zamiar zrobić zakupy i odebrać pocztę
- zmieniła temat. Julian skinął głową i odstawił
filiżankę.
-Dobry pomysł. Ja też odbieram tu pocztę. Ale jeśli
chodzi o zakupy, to mam inną propozycję.
-Jaką?
- Zróbmy je razem. Możemy zjeść kolację dziś
wieczorem u mnie.
DIABELSKA CENA
Emelina odczytała jego rozkazujący ton i nie po
trafiła zdobyć się na odmowę.
- Dobrze.
- Czy twoja kawa jest reprezentatywną próbką
twoich umiejętności kulinarnych? - uśmiechnął się
Julian, wstając od stolika.
-Jeśli obawiasz się, że sam będziesz musiał wszystko
gotować, to się nie martw - odrzekła gniewnie. - Po
trafię robić naprawdę świetne curry z kurczaka!
- Kupuję. Chodźmy po kurczaka.
Gdy wychodzili z restauracji, Emelina znów poczuła
spojrzenia utkwione w Julianie i tym razem niepohamo
wana chęć, by go bronić, wzięła w niej górę nad
wszystkimi innymi uczuciami. Do diabła, kimkolwiek
Julian był, to nie jest sprawa tych ludzi! Jakie mieli
prawo, by go obgadywać za jego plecami i patrzeć na
niego tak bezczelnie? Obrzuciła najbliżej siedzącego
tubylca wyzywającym spojrzeniem, przysunęła się do
Juliana i wsunęła rękę pod jego ramię. Julian ze
zdziwieniem zerknął na jej dłoń, po czym przycisnął ją do
swego boku tak mocno, jakby się obawiał, że Emelina
zmieni zdanie. W ten sposób wyszli z kawiarni i w zamyś
lonym milczeniu dotarli do sklepu spożywczego.
- Powiem rzeźnikowi, by wyluzował pierś kurczaka
- zaproponował Julian, gdy weszli do sklepu.
- Dobrze, a ja sprawdzę, czy mają tu coś tak
egzotycznego jak ostry sos - powiedziała szybko
Emelina uszczęśliwiona, że ma pretekst, by wycofać
rękę. - Spotkamy się przy kasie. - Pomknęła między
odległe półki i zupełnym przypadkiem trafiła akurat
na rząd buteleczek z sosami. Może to jakiś dziwny .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]