[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żelaza, ale pierścionek zaręczynowy mógł być bardziej zbytkowny. - Podał dzie-
ciom klejnot, by mogły go obejrzeć. - Co możecie o nim powiedzieć?
- Jest złoty i błyszczący - pisnęła jakaś dziewczynka.
- Zwietnie. Jest nowy, więc rodzice mojej ukochanej będą wiedzieli, że mnie
stać na jego zakup. Nie musiałem pożyczać go od mamy. Zauważyliście coś jesz-
cze?
- Jest grawerowany - odezwało się inne dziecko.
- A jaki to wzór?
- Dwie dłonie.
- To pierścień z Claddagh - podpowiedziała któraś mama.
- Nie, choć go przypomina. Podobnie jak na pierścieniu z Claddagh są tu
umieszczone dwie dłonie z sercem jako symbolem prawdziwej miłości, a także z
lilijką, symbolem wierności. Jest z tym związana piękna legenda. Około trzystu lat
temu hiszpańscy korsarze uprowadzili irlandzkiego rybaka i sprzedali go do niewo-
li. Jego pan nauczył go zawodu złotnika, a rybak codziennie zbierał po odrobinie
złota z podłogi, by po wielu latach wykonać z tego złota pierścień przypominający
S
R
mu o ukochanej pozostawionej w Claddagh. W końcu udało mu się uciec. Dziew-
czyna wciąż na niego czekała, a on w dowód miłości wręczył jej ten pierścień.
O Boże. Niewieścia część publiczności w ekspresowym tempie zakochiwała
się w nim. Po prostu mogłyby jeść Aleksowi z ręki. I dziewczynki, i ich mamy pa-
trzyły na niego rozmarzone, a każda pewnie wyobrażała sobie, że jest stęsknioną
ukochaną, której po latach rozłąki romantyczny rybak wręcza pierścień.
Alex był w swoim żywiole.
- Jest to replika rzymskiego pierścienia zaręczynowego. Ręce symbolizują
Konkordię, boginię zgody, ale cały wzór, podobnie jak w przypadku pierścienia z
Claddagh, symbolizuje miłość i wierność. Jest czasem nazywany fedes". A czy
wiecie, dlaczego wkłada się go na środkowy palec?
Odpowiedziało mu chóralne nie". Wszystkie przedstawicielki niewieściego
rodu, i w wieku dojrzałym, i całkiem jeszcze młode, wpatrywały się w niego cielę-
cymi oczyma. Trudno się dziwić. W todze i sandałach wyglądał fantastycznie.
Ujął Isobel za lewą dłoń i dotknął jej serdecznego palca.
- Rzymianie przejęli od Egipcjan wierzenie, że żyła przechodząca przez ten
palec prowadzi prosto do serca, więc należało zamknąć ją pierścieniem, symbolem
wieczności. O tak. - Wsunął pierścień na palec Isobel.
Rany. Przecież on tylko gra.
- Pan jest z telewizji - zauważyła jednak z pań.
- Prowadził pan program o starożytnym Egipcie. Aowca.
- Miło mi, że poznała mnie pani.
- I teraz tu pan pracuje?
- Nie - odparł z czarującym uśmiechem. - Pracuje tu moja narzeczona. Wtar-
gnąłem na jej prezentację, zapewniam jednak, że rzymskie zaręczyny naprawdę tak
wyglądały. Przepraszam, Bel, to znaczy Flawio.
- On... Ja... Przepraszam wszystkich. To nie było planowane. Jego nie powin-
no tu być.
S
R
- Nie martwcie się - odparł scenicznym szeptem.
- Nie narobiłem jej kłopotów. Uzgodniłem wszystko z szefową.
Rozmawiał z Ritą? Kiedy?
- Ależ to romantyczne. Taka niespodzianka, i to w pracy - z westchnieniem
skomentowała jednak z pań.
- Biorąc pod uwagę zawód mojej narzeczonej, trudno było wymyślić coś bar-
dziej stosownego. Dziękujemy państwu za wzięcie udziału w autentycznych, rzym-
skich zaręczynach. Na dziś koniec pokazu.
- Alex, ja...
- śśś. Wszystko załatwiłem.
Publika zaczęła klaskać i gratulować, natomiast Alex ujął dłoń Isobel i wy-
prowadził ją z sali.
- Po prostu nie mogę uwierzyć! - szepnęła.
- Nie martw się. Naprawdę uzgodniłem wszystko z Ritą. Pożyczyła mi nawet
ten strój. Muszę go zwrócić, przebierzmy się więc.
- Rany, jeszcze wyłudziłeś od niej strój senatora.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę.
- No i zrobiłeś. A co z twoim interview?
- Byłem.
- Miałeś mi napisać, jak ci poszło!
- Wolałem powiedzieć osobiście.
- Dostałeś tę pracę?
- Rano niezłomnie głosiłaś, jaki to jestem zdolny i kompetentny. Jedzmy do
domu, udowodnię ci, że się nie myliłaś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]