[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlaczego znowu zaczęłam krwawić? I to tak mocno!
To nie jest twoja wina zapewniła ją Jane. Uprzedzaliśmy cię, że
to się może zdarzyć.
Miałam rodzić za dwa dni. Dlaczego nie mogłam jeszcze tych
dwóch dni wytrzymać! powtarzała zrozpaczona Philippa.
To się czasem zdarza przerwał jej łagodnie Ed. Jest jeszcze
jedna ważna rzecz. Jeśli nie damy rady zatamować krwotoku, będziemy
107
R
L
T
musieli wykonać histeroktomię. Oczywiście zrobimy to w ostateczności, ale
potrzebujemy pani zgody.
To znaczy, że nie mogłabym mieć już więcej dzieci? Nawet za
pomocą in vitro?
Nie. Wiem, że trudno pani teraz o tym myśleć, bo martwi się pani
przede wszystkim o dzieci, ale my musimy też zadbać o bezpieczeństwo
matki.
Philippa przełknęła z trudem ślinę.
Jeśli nie zgodzę się na histeroktomię, a krwotok nie ustanie, to grozi
mi...?
Jane wzięła ją za rękę. Wiedziała, że Philippa zdaje sobie sprawę z
konsekwencji.
Tak.
Philippa wciągnęła głęboko powietrze.
Zgadzam się. Tylko zróbcie wszystko, żeby dzieci były bezpieczne.
Zagryzła wargę. Tak bardzo chciałam, żeby Mike przeciął pępowiny.
Nic nie poszło tak, jak planowałam.
Ale dzieci będą zdrowe, a Mike już jedzie. Prosił, żeby ci
przekazać, że cię kocha. Jane wzięła Philippę za rękę i trzymała ją, dopóki
narkoza nie zaczęła działać.
Ed szybko wykonał nacięcia, wyjął dzieci i podał je Iris, która
zawinęła je w ręczniki i przekazała neonatologowi. Po chwili anestezjolog
powiedział:
Ciśnienie ciągle spada.
Tego właśnie się obawiali. Krwotok.
Przygotowali się na taką ewentualność i mieli krew odpowiedniej
grupy, ale transfuzja nie pomagała. Jane przestraszyła się nie na żarty. A
108
R
L
T
jeśli to rozsiane krzepnięcie wewnątrznaczyniowe? Polega ono na tym, że
czynniki krzepnięcia krwi ulegają aktywacji w całym organizmie, a nie tylko
wokół rany, przez co krwawienie nie może ustać. W najgrozniejszych
przypadkach rozsiane krzepnięcie wewnątrznaczyniowe prowadzi do
śmierci.
Jedyne, co mogli w takiej sytuacji robić, to pompować w Philippę
krew i czekać, że w którymś momencie wokół rany zaczną tworzyć się
skrzepy.
Wydawało jej się, że minęła cała wieczność, zanim usłyszała cichy
głos anestezjologa:
W porządku. Ciśnienie rośnie.
W końcu mogli zszyć rozcięcia i przenieść Philippę do sali
pooperacyjnej.
Co z dziećmi? spytał Ed.
Zabieram je na razie do wcześniaków. Chcę im podać tlen
powiedział neonatolog. Ale są w dobrym stanie.
Iris, zrób maluchom zdjęcia, żeby Philippa mogła je zobaczyć
zaproponowała Jane.
Iris sięgnęła po aparat przeznaczony na takie właśnie okoliczności. Ed
pozostał przy pacjentce, która zaczęła się już wybudzać, a Jane poszła do
Mike a, który krążył niespokojnie po korytarzu.
Co się stało? spytał z przestrachem.
Macie dwie śliczne córeczki, żona zaraz się obudzi powiedziała z
uśmiechem.
Mogę je zobaczyć?
Dzieci trafiły na razie do inkubatora, ale tylko dlatego, że
potrzebują troszkę pomocy przy oddychaniu. Nie chciała mu teraz mówić,
109
R
L
T
jak groznie było w sali operacyjnej. Zaprowadziła go do żony.
Tak się bałem powiedział, przytulając mocno Philippę.
Nic mi nie jest. Ale dzieci są w inkubatorze. Azy zaczęły jej
płynąć po twarzy.
Na razie możecie się nimi cieszyć na zdjęciach. Iris podała im
fotografie.
Teraz już Mike płakał razem z Philippą.
Jakie maleńkie!
Jak na trzydziesty piąty tydzień ciąży mają bardzo dobrą wagę
wyjaśnił Ed. Wiem, że łatwo mi to mówić, ale spróbujcie się nie martwić.
Naprawdę są w dobrym stanie.
Wrócili do mieszkania Jane i od razu padli na łóżko.
W pewnej chwili niezle się przestraszyłem przyznał Ed. Gdyby
to było rozsiane krzepnięcie wewnątrznaczyniowe...
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. A za tydzień
dziewczynki opuszczą oddział dla wcześniaków.
Zwietnie mi się z tobą pracuje. Uśmiechnął się. Stanowimy
zgrany zespół.
To prawda. Przytuliła się do niego. To dziwne, ale nigdy nie
myślała, że będzie taka szczęśliwa.
Następnego ranka Jane zajrzała do Philippy i zastała ją całą we łzach.
Jestem taka zmęczona. Ale boję się, że jak mama Mike a zacznie
się zajmować dziećmi, to będzie o wszystkim decydować.
Jane usiadła obok niej.
Przeszłaś bardzo ciężki okres. A mama Mike a nie ma o tym
pojęcia. Jestem pewna, że gdybyś jej powiedziała, co się z tobą dzieje, to
miałaby dla ciebie więcej współczucia. Zrozumiałaby, że potrzebujesz
110
R
L
T
wsparcia, a nie kogoś, kto ci będzie mówił, co masz robić.
Ale ona zawsze dawała mi odczuć, że odebrałam jej syna.
Może to jej mechanizm obronny powiedziała Jane łagodnie.
Mike jest jedynakiem, prawda?
Philippa skinęła głową.
Może ona zawsze chciała mieć córkę, ale nie umie ci tego okazać.
Tak samo jak ty nie umiałaś jej powiedzieć o in vitro. A teraz potrzebujesz
mamy, na której mogłabyś się oprzeć, więc spróbuj z nią porozmawiać.
Powiedz jej, jak się czujesz. Wiem, że to trudne, ale warto spróbować.
Tak myślisz?
Jestem tego pewna odparła Jane z przekonaniem.
Po południu znów zajrzała do Philippy i ze zdziwieniem zobaczyła, że
na łóżku siedzi starsza kobieta, trzyma na rękach jedną z blizniaczek i z
ożywieniem rozmawia z Philippą.
Jane, poznaj moją teściową.
Pip mówiła, że była pani dla niej wielkim wsparciem od chwili, gdy
przyszła tu na test ciążowy po in vitro powiedziała serdecznie pani
Duffield.
Jane uśmiechnęła się. A więc Philippa skorzystała z jej rady. I spotkała
się z życzliwym odzewem.
Na tym polega moja praca. To wielkie szczęście patrzeć, jak dzieci
rosną z każdym kolejnym dniem.
Pani Duffield rozpromieniła się.
Już nie mogę się doczekać, aż przejmę obowiązki babci. Ale od
moich czasów wiele się zmieniło, więc będę się musiała uczyć wszystkiego
od Philippy.
Jane poczuła wzruszenie.
111
R
L
T
Gdybyście miały jakieś pytania, to wiecie, gdzie mnie szukać. I
gratulacje dla babci blizniaczek.
Są prześliczne. Zupełnie jak ich mama powiedziała pani Duffield.
Ale chyba uśmiech mają po Mike u.
Chyba tak. Jane uśmiechnęła się, zastanawiając się, czy jej
udałoby się nawiązać taką więz z własną matką.
112
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Minęły kolejne dwa tygodnie. Tego dnia Ed postanowił, że po pracy
zajrzy do George a.
No i jak ci bez gipsu? zapytał.
Zwietnie odpowiedział George, ale jego uśmiech był bardzo
blady.
George, co się dzieje?
Nic.
Ed wziął brata za ręce.
Chodzi ci o te badania na płodność? Przecież ci mówiłem, że
musisz trochę poczekać. Na razie nic nie jest przesądzone. Ale nawet jeśli
przy następnym badaniu okaże się, że ruchliwość plemników się nie
poprawiła, to jeszcze nie znaczy, że nie będziesz mógł mieć dzieci.
Medycyna ma na to sposoby.
Nie o to chodzi. Zresztą nie ma o czym mówić.
Właśnie że jest. Widzę, że coś cię gniecie. Zauważył to, gdy
George był w szpitalu. Ja zawsze mogłem na ciebie liczyć. Teraz
chciałbym pomóc tobie. Przecież jesteśmy braćmi.
Na twarzy George a pojawił się bolesny skurcz.
A jeśli ja nie jestem twoim bratem?
Nie gadaj głupstw. Przecież mamy tych samych rodziców.
Niekoniecznie. Załóżmy, że tata nie jest moim ojcem.
Oczywiście że jest! Ed zmarszczył brwi. Jesteśmy do siebie
podobni. Mamy taki sam kolor oczu i taki sam podbródek jak tata.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]