pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Los nie jest dla nas dobry, prawda? - Pocałunek pozbawił ją tchu i
musiała odwrócić głowę.
RS
90
- W jakim sensie? - zapytała szeptem.
- Rzuca nas sobie w ramiona, choć przez cały weekend robiliśmy
wszystko, żeby trzymać się od siebie z daleka. A ja byłem taki dumny ze
swojego opanowania!
- Czy ten pocałunek miał być dowodem tego opanowania? - zażartowała.
- Staram się zachować rozsądek. - Spoważniał. - Chciałbym być z tobą
każdego dnia i każdej nocy, ale wyrządziłbym ci krzywdę. Nie chcę cię
zranić - dodał, kiedy nie odpowiedziała.
- Już za pózno, Greg. Wtulił twarz w jej włosy.
- Serino, nie potrafię ci się oprzeć.
Podniósł jej twarz i zaczął ją gwałtownie całować. Kiedy dotknął jej
piersi, westchnęła i oboje opadli na najbliższe krzesło. Ręka Grega
powędrowała niżej, ale Serina zatrzymała ją.
- Nie rób tego - poprosił szeptem.
- Greg, nie jesteśmy sami. Coral i Heather...
- Gdyby teraz weszły, twój rumieniec i tak by nas zdradził.
- Przesunął palcem po jej twarzy, szyi i ramieniu. - Taka delikatna...
Angielska róża... Wiem teraz, co to znaczy.
Zgrzytliwy dzwięk, który rozległ się tuż pod oknem, poderwał ich na
równe nogi.
- Na litość boską, co to?! - zawołał Greg. - Kombajn? Jednym skokiem
znalazł się przy drzwiach i wybiegł na dwór.
Serina poszła wolno za nim. Straszny dzwięk nagle ucichł i ze stodoły
wyłonił się olbrzymi mężczyzna, wycierając dłonie w brudną szmatę.
- Cześć, ty pewnie jesteś Serina z Anglii. Heather mi o tobie mówiła.
- A ty jesteś Danny, prawda?
- Aha. Sprawdzałem drugą maszynę, żeby Scot mógł zacząć z samego
rana.
Greg pokiwał głową z aprobatą.
- Działa?
- Po drobnym podregulowaniu. - Nie przeoczywszy niczego w ich
wyglądzie, uśmiechnął się znacząco. - Przepraszam, że przeszkodziłem.
- Nie ma sprawy.
Pragnąc jak najprędzej zniknąć mu z oczu, Serina skierowała się w stronę
domu, w ostatniej chwili przypomniała sobie jednak o wymogach
gościnności.
- Napijesz się kawy przed odjazdem? - zawołała od drzwi. -
RS
91
- Nie, dzięki. Już mnie tu nie ma. Dobranoc, Heather! - Spojrzał w górę,
gdzie w oknie pierwszego piętra majaczyła odziana w piżamę postać. -
Przepraszam, jeśli cię obudziłem.
Greg wszedł za Seriną do domu, a słysząc, że Danny odjeżdża, próbował
znów ją objąć, lecz nastrój prysnął.
- Zdaje się, że czeka mnie kolejna samotna noc... Usłyszała żal w jego
głosie i musiała przyznać, że podziela jego
rozczarowanie. Postanowiła jednak ignorować swe pragnienia w nadziei,
że jeśli będzie się opierać, Greg przestanie skazywać się na samotną
przyszłość.
- Chyba pójdę spać, Greg. Jeszcze raz dziękuję za cudowną wycieczkę.
- Przyjedziesz jutro do szpitala?
- Nie sądzę. Coral będzie chciała odwiedzić Eda, więc powinnam tu
zostać.
- A więc zobaczymy się wieczorem. Słodkich snów. Pocałował ją lekko i
Serina poszła do swojej sypialni. Kiedy się obudziła, Grega już nie było.
- Myślałam, że pojedziesz z nim - powiedziała na widok Coral. -
Dowiadywałaś się o Eda?
- Robią mu dzisiaj badania krwi. Greg obiecał, że zadzwoni, jak tylko się
czegoś dowie. Chcę zobaczyć, jak idzie praca w polu, żeby zdać Edowi
raport.
Serina patrzyła w zamyśleniu, jak Coral przecina podwórko i kieruje się
w stronę pola. Gdy zadzwonił telefon, podniosła szybko słuchawkę, żeby
nie obudzić Heather.
- Cześć, skarbie - powiedział cicho Greg.
- Cześć, Greg. Jak tam Ed?
- Bez zmian. A jak ty się czujesz?
- Zwietnie - odparła lekko. - Masz dużo pracy?
- W miarę. Przyjedziesz nam pomóc?
- Nie. Zostanę z Heather, kiedy Coral pojedzie do Eda.
- Szkoda.
Serinie wydało się, że słyszy prawdziwy żal w jego głosie, i pomyślała,
że może już zmienił zdanie...
- Dlaczego? - zapytała niemal bez tchu.
- Miałem nadzieję, że wyskoczymy gdzieś po południu. Po lunchu
Patrick przejmuje dyżur.
- Niestety - szepnęła rozczarowana. - Bardzo bym chciała, ale jestem
potrzebna tutaj.
RS
92
- Tutaj też - odparł ze smutkiem. - Nie wiedzie mi się dzisiaj. Do kuchni
weszła Heather i spojrzała pytająco na Serinę.
- Dzwoni Greg. Chcesz z nim porozmawiać?
Nie czekając na odpowiedz, oddała jej słuchawkę, szczęśliwa, że Heather
wybawiła ją z opresji. Podczas gdy dziewczyna rozmawiała z Gregiem,
Serina nastawiła kawę. Zastanawiała się, czy znajdzie trochę czasu na krótki
wypad do szpitala, zanim samochód będzie potrzebny Coral.
- Greg mówi, że mama powinna przyjechać o jedenastej. Tata zamartwia
się o żniwa i Greg chce, żeby go jakoś uspokoiła.
Serina była zmuszona pogodzić się z faktem, że nie zdąży pojechać dziś
do szpitala. Wybierała się już na pole, żeby poinformować Coral o telefonie
Grega, kiedy pani domu stanęła w drzwiach.
- Danny świetnie sobie radzi, a ten jego kolega, Scot, też nie zostaje w
tyle. Dzięki Bogu, że ich znalazłam.
- Są stąd? - zapytała Serina.
- Z Greenfield. Zdaje się, że Heather zna ich ze szkoły, chociaż są od niej
trochę starsi.
Po wyjezdzie Coral do kuchni zajrzała Heather. Ubrana była w dżinsy i
czarną koszulkę.
- Idę zobaczyć, jak Danny sobie radzi.
W południe Serina przygotowała lunch. Heather postanowiła zjeść go z
chłopcami w polu i Serina uznała, że mogłaby pojechać z Coral do szpitala. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta