[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie mogłaś dojść do siebie po śmierci brata?
To za mało powiedziane. Ja nawet nie pamię-
tam, co się wtedy ze mną działo. Pewnego wieczoru
zjawiłam się w piwnicy, w której urzędował gang.
Nawymyślałam im, postraszyłam... Krzyczałam
i wrzeszczałam, póki nie padłam na podłogę, płacząc
histerycznie.
Och, Rennie! zawołała Alise, lecz Rennie
chyba jej nie usłyszała.
76 Robyn Amos
Gray zabrał mnie stamtąd mówiła jakby do
siebie zawiózł do domu. Tulił mnie, dopóki nie
wypłakałam z siebie wszystkich łez. Od tamtego
dnia uważał na mnie. Dał do zrozumienia chłopakom,
że kto mi wejdzie w drogę, to tak jakby wszedł
w drogę jemu.
Jakie to romantyczne westchnęła Alise.
Z początku nie było w tym nic romantycznego,
po prostu codziennie odprowadzał mnie ze szkoły do
domu, a potem siedział ze mną, dopóki nie poszłam
spać. Nie wiedziałam, co porabiał wieczorami. Wiem
tylko, że nie zawsze wracał prosto do domu.
Na pewno prowadzał się z resztą swojej bandy.
Możliwe. Nie mogłam znieść tego, że nadal
trzyma z ludzmi, którzy, jak sądziłam, byli odpowie-
dzialni za śmierć Jacoba. Któregoś dnia zobaczyłam
Graya z tymi ludzmi i wtedy nie wytrzymałam.
Zrobiłam mu awanturę i zupełnie się od niego od-
sunęłam. To znaczy próbowałam, ale mi się nie udało.
Co się stało? Opowiesz?
Uciekałam mu, ale on zawsze mnie doganiał.
Szedł za mną w bezpiecznej odległości, a potem
czekał przed domem, aż wejdę do środka. Czego ja nie
robiłam, żeby się od niego uwolnić. Raz nawet mi się
udało, ale szybko tego pożałowałam.
Narobiłaś sobie kłopotów domyśliła się Alise.
No właśnie. Rennie skinęła głową. Tamtego
dnia szło za mną trzech chłopców z innej szkoły.
Wymyślali mi i wykrzykiwali obrzydliwe słowa. By-
łam dwie przecznice od domu i zaczęłam się za-
A jednak bohater 77
stanawiać, czy lepiej pokazać im, gdzie mieszkam, czy
ryzykować, że dopadną mnie daleko od domu.
Rennie! Alise załamała ręce.
Wiem, wiem. Na szczęście Gray mnie znalazł
i przegonił tamtych chłopaków. Byłam roztrzęsiona,
prawie nieprzytomna. Kiedy się ocknęłam, siedziałam
w swoim pokoju, a Gray robił mi kakao i opowiadał
kawały, żeby mnie rozśmieszyć. Po tym wypadku
przestałam go unikać, chociaż nie mogłam myśleć
spokojnie o jego związkach z tym przeklętym gan-
giem. Ale poza tym było nam bardzo dobrze razem.
Wobec tego bardzo się cieszę, żeście się odnalez-
li. Jeśli już wszystko sobie wyjaśniliście, to w czym
problem?
Rozstaliśmy się w piątek póznym wieczorem.
Od tamtej pory nie miałam od niego żadnej wiadomo-
ści. Nie wiem, jak się z nim skontaktować, chyba że
poprzez klub. Na dodatek on nie zna mojego telefonu.
Jeśli naprawdę chcesz się z nim skontaktować, to
jest na to jeden prosty sposób. Alise była bardzo
zadowolona z siebie.
Jaki mianowicie?
Zadzwoń do klubu i spytaj, czy on dziś pracuje.
Jeśli powiedzą, że tak, to pojedz tam i porozmawiaj
z nim.
No... nie wiem. Rennie nie chciała okazać
przyjaciółce, jak bardzo się spieszy, żeby zrealizować
jej pomysł.
Nie czekaj na niego przekonywała ją nie-
świadoma niczego Alise. Musisz przejąć inicjatywę.
78 Robyn Amos
Mam zadzwonić do Marleny? Chcesz, żeby ona po-
wiedziała ci to samo, tylko z lepszym uzasadnieniem?
Nie trzeba, ale widzisz, dziś jest niedziela. Gray
pewnie nie pracuje.
Może pracować. Niedziela to dzień, kiedy do
klubu schodzą się studenci. W każdym razie powinnaś
spróbować.
Rennie przez chwilę nic nie mówiła, jakby się
zastanawiała.
A wiesz, że masz rację powiedziała w końcu,
jakby dopiero teraz przekonała się do pomysłu przyja-
ciółki. Zrobię właśnie tak, jak mi poradziłaś.
Rennie stała przed klubem i patrzyła na wielki
migający neon. Zastanawiała się, czy aby dobrze
zrobiła, przychodząc tutaj.
Kolejka przed klubem była cztery razy dłuższa niż
kilka dni temu, chociaż wtedy zdawało się, że dłuższa
już być nie może. Gdyby Rennie ustawiła się na
końcu, na pewno nie weszłaby przed północą.
Postanowiła spróbować innego sposobu. Wzięła się
na odwagę i przeszła na początek kolejki. Przedarła się
przez tłum i stanęła przed zagradzającą wejście liną.
Przepraszam zawołała w nadziei, że zdoła
zwrócić na siebie uwagę któregoś z bramkarzy. Mu-
szę się dostać do środka.
Jasne prychnął rosły młody mężczyzna. Tak
samo jak wszyscy.
Nic podobnego. Jestem znajomą Graya. Muszę
się z nim zobaczyć.
A jednak bohater 79
Graya? Bramkarz dopiero teraz dokładnie jej
się przyjrzał.
Rennie spuściła głowę, zakłopotana jego przenik-
liwym spojrzeniem.
Czy my się przypadkiem nie znamy?
Rennie zerknęła na bramkarza i zadrżała. Był
starszy, ale przecież dobrze zapamiętała tę twarz.
Nie powiedziała bez przekonania. Raczej nie.
Jak ci na imię?
Rainbow. Z trudem wydobyła to słowo ze
ściśniętego gardła.
Bramkarz przyglądał jej się jeszcze przez chwilę.
Zaczekaj. Wyjął z kieszeni krótkofalówkę.
Rozmawiał z kimś przez chwilę, po czym znów
odezwał się do Rennie. W porządku. Wchodz.
Ja też! zawołała jakaś blondynka z odbla-
skowym cieniem na powiekach. Ja też jestem
znajomą Graya! Chodził kiedyś z moją kuzynką.
Bramkarz nie zwracał uwagi ani na nią, ani na
pokrzykiwania innych czekających w kolejce mło-
dych ludzi, którzy zaklinali się, że także są znajomymi
Graya. Opuścił linę, wpuścił Rennie do klubu. Wyciąg-
nęła z portmonetki dziesięć dolarów, żeby zapłacić za
wejście, ale holujący ją bramkarz tylko machnął ręka.
Nie trzeba powiedział. Od dzisiaj jesteś na
naszej liście VIP-ów. Nie musisz za nic płacić. Za-
czekaj tutaj. Gray zaraz po ciebie przyjdzie.
Rennie wreszcie mogła oddychać swobodnie. Na
szczęście ten człowiek jej nie poznał.
80 Robyn Amos
Po co ona tu przyszła, myślał Gray, idąc po Rennie
do głównego foyer. A jeśli natknie się na TK? Cały czas
się tu kręci. Co będzie, jeśli przypadkiem ją rozpozna?
Uważał, że ich światy nie mogą się ze sobą stykać.
Jeszcze jeden powód, dla którego nie powinni się
widywać. Niestety, od piątkowego wieczoru wszystko
stało się znacznie trudniejsze. Gray za nic na świecie
nie chciał dopuścić do tego, by Rennie pomyślała
sobie, że ją wykorzystał.
Wszedł na schody prowadzące do foyer. Rennie
stała przyciśnięta do ściany, przerażona, jakby zoba-
czyła ducha.
Czyżby miała kłopoty?
Co się stało, skarbie? Spytał, podchodząc do
niej śpiesznie. Nic ci nie jest?
Czy moglibyśmy przejść w jakieś spokojniejsze
miejsce? Rozejrzała się, jakby się bała, że ktoś ją
śledzi.
Jasne. Chodz ze mną.
Zaprowadził ją do barku dla VIP-ów. Usiedli przy
barze. Gray wolał nie ryzykować i dlatego unikał
stolika. Nie chciał kusić losu, nie życzył sobie, żeby
powtórzyła się scena sprzed kilku dni.
Trzeba mnie było uprzedzić, że przyjdziesz.
Zrobiłem sobie przerwę wcześniej, ale i tak nie mam
wiele czasu. W restauracji ,,Koralowa jest impreza.
Strasznie hałaśliwa. Muszę przez cały czas mieć gości
na oku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]