pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na temat jej małżeństwa. W końcu to ona pierwsza zasugerowała jej,
żeby znalazła kandydata na męża i zawarła z nim umowę. Alice tak
bardzo jej pomagała, że zasługiwała na to, żeby powiedzieć jej
prawdę. Jessie chciała to nawet zrobić rano, kiedy Alice i Dan, jej
mąż, przyjechali zabrać ją do kościoła. Przyjaciółka weszła z nią do
sypialni, żeby pomóc przy ubieraniu. Jessie już miała wszystko
wyznać, ale Alice ubiegła ją.
- Tak się cieszę, że się pobieracie z Clintem. Nawet nie wiesz,
jakie miałam wyrzuty sumienia, że zaproponowałam ci, żebyś
zawarła jakieś fikcyjne małżeństwo. To było nieetyczne i mogłabym
nawet stracić pracę, gdyby ktoś się o tym dowiedział. Na szczęście
teraz nie mam się czego obawiać. Widać, jak jesteście w siebie
wpatrzeni, i nikt nie będzie nawet podejrzewał, że mogłabyś zrobić
to tylko po to, żeby uzyskać status mężatki.
Jessie zdołała się uśmiechnąć i udawała, że poprawia coś przy
zapięciu. Teraz, kiedy wiedziała o obawach Alice, nie mogła obarczać
jej brzemieniem prawdy. Nawet jeśli sama miałaby poczuć się lepiej,
wyznając wszystko komuś zaprzyjaznionemu.
89
RS
- Nie obawiaj się o Daisy - zapewniała ja Alice, kiedy szykowali
się z Clintem do opuszczenia przyjęcia. - Będzie jej u nas dobrze,
prawda, maleńka?
Jessie ucałowała policzek małej i oddała ją Alice, która już
trzymała w drugiej ręce torbę z pieluchami i innymi niezbędnymi
akcesoriami.
- Gotowa? - spytał Clint stając obok niej i biorąc ją władczym
gestem pod rękę. Jessie kiwnęła głową, więc przeszli do drzwi
szpalerem wiwatujących zgromadzonych. Kiedy drzwi zamykały się
za nimi, rozległo się brzęczenie dzwoneczków. Na dworze padał
śnieg, tak jak wtedy, w wieczór wigilijny. Pomyślała o ich pierwszym
spotkaniu. To tak niedawno, a zdawało się, że już upłynęło morze
czasu. Kiedy go zobaczyła po raz pierwszy, nigdy nie przypuszczała,
że zostanie jego żoną.
Clint pomógł jej wsiąść do samochodu, po czym zajął miejsce za
kierownicą. Spojrzała na jego profil, na dłonie zaciśnięte na
kierownicy. Na palcu lewej ręki błyszczała obrączka. Po raz pierwszy
tego dnia Jessie miała spokojną chwilę na refleksję i dopiero teraz
dotarło do niej, co tak naprawdę się wydarzyło.
Podjechali pod jej dom i zanim zdążyła otworzyć drzwi
samochodu, Clint wysiadł, żeby jej pomóc.
- Nie możesz iść przez śnieg w takich butach - powiedział,
spoglądając na jej nogi w cienkich, zamszowych czółenkach. -
Zniszczą się zupełnie.
- No cóż, nie potrafię fruwać - odparła, zbierając fałdy sukni,
żeby nie ciągnęły się za nią po śniegu. - Chyba powinnam była wziąć
moje botki, ale pomyślałam, że będą za bardzo człapać, kiedy zacznę
iść w stronę ołtarza. Rozumiesz, to by popsuło nastrój.
- Nie rozumiem, dlaczego tobie akurat miałoby to przeszkadzać
- odparł Clint ze śmiechem. - Przecież ty chyba nosisz te cholerne
boty od rana do wieczora i do każdego stroju. Dlaczegóż więc nie
miałabyś ich nałożyć do sukni ślubnej?
I zanim zorientowała się, co się dzieje, porwał ją w ramiona i
zaczął nieść do wejścia domu.
90
RS
- Clint... co robisz? Przestań - protestowała gwałtownie. -
Postaw mnie na ziemi! Jeszcze coś sobie zrobisz...
- Kobieto, bądzże cicho, bo przełożę cię przez ramię, jak snopek.
Wtedy dopiero będziesz miała powód do narzekania.
Dotarli na ganek, ale Clint wciąż ją trzymał.
- Puść mnie natychmiast. - Próbowała się wyrwać, lecz on
wzmocnił uchwyt. Dotąd tylko podziwiała imponujący wygląd jego
mięśni, nareszcie miała okazję przekonać się o ich sile. Nie dość, że
nie mogła się uwolnić, ale nawet trudno było jej oddychać.
- Daj mi klucze - zażądał.
- Przecież nie będziesz wnosił mnie przez próg -
zaprotestowała, zrozumiawszy wreszcie, co on zamierza. -Przecież
to... głupie.
- Nie to nie. Założę się, że wiem, gdzie trzymasz zapasowy klucz
- powiedział i pochylił się, odsuwając łokciem stojącą przy drzwiach
doniczkę. Rzeczywiście, leżał tam klucz. Clint podniósł go jedną ręką,
szybko otworzył drzwi i zaraz znalezli się w środku.
- No i jesteśmy, panno młoda. Jak każe tradycja... Stali w
ciemnym przedpokoju. Powoli opuszczał ją na dół. Oddychał ciężko,
trochę z wysiłku, a trochę od powstrzymywanego śmiechu. Kiedy
wysokie obcasy Jessie dotknęły podłogi, musiała mocniej
przytrzymać się go, żeby nie stracić równowagi. W końcu ona też się
roześmiała.
Przylgnęła do niego uwodzicielsko swym szczupłym ciałem i
poczuła jego policzek dotykający szyi, a potem usta, które jak
wygłodniałe zaczęły penetrować ciepłą skórę. Odrzuciła głowę do
tyłu, a ich śmiech przeszedł w jęk rozkoszy, kiedy usta się spotkały.
Pośpiesznie rozpięła jego kurtkę i zrzuciła na podłogę. Potem
zaczęła rozpinać marynarkę i koszulę, rozwiązywać krawat, a Clint
tymczasem zdejmował z niej płaszcz i żakiet, przez cały czas całując
ją tak, że uginały się pod nią kolana. Potem zaś jego wargi
powędrowały niżej i błądziły po dekolcie sukni, a ręce objęły piersi i
pieściły przez miękki materiał. Jessie zakręciło się w głowie, na
szczęście Clint znów objął ją w pasie i podtrzymał. Oderwała się od
91
RS
jego ust i oparła głowę o silne ramię,
- Przez próg już cię wniosłem - szepnął jej do ucha. - Jaki jest
kolejny punkt programu, jeśli chodzi o tradycyjny zestaw?
- Nie wiem. Nie sądzę, żeby należało kochać się w progu -
odparła. - Myślę, że samo wniesienie mnie do domu wystarczy.
Clint przycisnął ją do siebie, aż poczuła, że cała rozpływa się pod
jego dotykiem. Nigdy nie zdarzyło jej się, żeby tak szybko i tak
bardzo pożądała jakiegoś mężczyzny.
- Nie należy kochać się w progu, tak? A co powiesz o sypialni?
- Myślę, że to byłoby w zgodzie z tradycją.
- Ale to tak daleko - jęknął, a Jessie nie mogła nie przyznać mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta