[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyprawie z Jaredem ogarnia ją podniecenie, nawet jeśli jedzie tam
wyłącznie jako opiekunka do dzieci. Większość dnia spędzą razem, a
82
R S
wieczorem pójdą sami na kolację. Czuła zawroty głowy, wyobrażając
sobie, jak to będzie.
Spakowała potrzebne rzeczy, w tym wieczorową sukienkę, i stojąc
przy oknie, wypatrywała rodziny Hunterów. Zobaczyła całą trójkę idącą w
stronę jej domu. W pobliżu trudno było zaparkować samochód, więc Jared
musiał zostawić go gdzieś dalej.
Wyglądał tak podniecająco w dżinsach i szarym swetrze, z włosami
potarganymi przez wiatr. Mogłaby patrzeć na niego godzinami i nigdy nie
miałaby dosyć. Chyba postradała zmysły, decydując się na wspólny
wypad.
Kiedy usłyszała dzwonek, podeszła do drzwi i otworzyła je na
oścież. By uniknąć wzroku Jareda, uśmiechnęła się do blizniaczek. Ashley
rzuciła się ku niej z piskiem i objęła ją za nogi. Cassandra wyściskała
najpierw jÄ…, potem jej siostrÄ™. Po rytualnym powitaniu dziewczynki
pognały do pokoju dziennego i zaczęły po nim myszkować.
- Niczego nie ruszajcie! - krzyknÄ…Å‚ ich ojciec.
Cassandra uśmiechnęła się i spojrzała mu w oczy.
- Nie ma tam nic, co mogłyby zniszczyć.
- Być może, ale należy im wpajać pewne zasady. Mam rację?
Pokiwała głową. Uśmiech na jej twarzy powoli ustępował
zakłopotaniu, kiedy Jared zbliżył się do niej i położył dłoń na jej karku.
- Ja też byłbym zachwycony - powiedział przeciągle i drugą ręką ujął
jej dłonie, po czym położył je na swojej piersi.
Zaczerwieniła się aż po korzonki włosów, kiedy schylił głowę i
dotknÄ…Å‚ ustami jej warg.
83
R S
ROZDZIAA SZÓSTY
Jared po chwili odsunął się, lecz Cassandra nadal zaciskała powieki.
Czuła, że za chwilę umrze ze wstydu.
- Cassie, otwórz oczy - poprosił Jared.
Pokręciła głową.
- Dlaczego nie chcesz tego zrobić? - spytał.
- Bo wtedy nikt mnie nie widzi - odparła.
- Reagujesz zupełnie jak mała dziewczynka - zaśmiał się,
rozbawiony. - Nie chcę burzyć twojej wiary, ale ja ciebie widzę. I czuję -
dodał.
Cassandra powoli rozwarła powieki i zobaczyła tuż przed sobą oczy
Jareda. Dłonie miała oparte o jego muskularny tors. Nawet przez materiał
koszuli wyczuwała porastające go włoski.
- Pozwolę ci popatrzeć na moją pierś, jeśli w zamian pokażesz mi
swoje - szepnÄ…Å‚ jej do ucha.
- Zaraz umrę - jęknęła dramatycznym tonem.
Chichot Jareda rozzłościł ją na dobre. Kim ona była, błaznem, który
miał go rozśmieszać?
- Mam nadzieję, że jeszcze pożyjesz - uspokoił ją. - Dzień jest taki
piękny! Zaraz musimy zagonić do samochodu dwie małe rozbrykane
dziewczynki. Przez piętnaście minut męczyłem się z zamontowaniem
fotelików.
Raz jeszcze pochylił się nad Cassandrą i musnął ustami jej wargi, po
czym wypuścił ją z objęć.
- Ashley i Brittany, co wy robicie? - zawołał.
84
R S
- Nic - odparły dziwnie spokojnym tonem.
Cassandra wiedziała, że nic" oznacza coś, czego dzieci robić nie
powinny. Pobiegła do pokoju dziennego, ale tam blizniaczek nie było.
Poszła więc do kuchni i zatrzymała się w progu. Jared stał tuż za nią,
zerkajÄ…c jej przez ramiÄ™.
Dziewczynki siedziały na podłodze, a wokół nich walały się kromki
chleba. Brittany próbowała palcami rozsmarować całą kostkę masła na
jednej z nich. Na podłodze przybywało okruchów.
- Jesteście niegrzeczne. - Jared odsunął Cassandrę na bok i wszedł do
kuchni. Popatrzył srogo na córki. - Miałyście niczego nie ruszać.
Blizniaczki pokiwały głowami. W ich dużych oczach malował się
lęk.
- Nabałaganiłyście w czyściutkiej kuchni, zmarnowałyście jedzenie i
wszystko to bez pozwolenia. Pozbierajcie chleb i przeproście Cassie.
- Pseplasam - powiedziała smutnym głosikiem Ashley.
- Blitani tes - wyszeptała nieśmiało druga z sióstr. Zaczęła ssać
kciuk, jej oczy napełniły się łzami.
- Tatuś miał rację. Zachowałyście się niegrzecznie. Za karę wsadzę
was na pięć minut do kozy. - Cassandra wzięła każdą z dziewczynek za
rączkę i posadziła je na krzesłach przy niewielkim stole, po czym
rozkazała im siedzieć bez ruchu.
- Co to jest koza? - spytał Jared.
- Zamknięcie za karę - wyjaśniła Cassandra. - Wolałam ich nigdzie
nie zamykać, ale za to mają przez pięć minut nie ruszać się i nie
rozmawiać. - Sięgnęła po minutnik i nastawiła go na odpowiedni czas. -
Przypominam, żadnych rozmów, dopóki dzwonek nie zadzwoni.
85
R S
Następnym razem, kiedy tatuś każe wam niczego nie ruszać, macie go
słuchać.
Dziewczynki uroczyście pokiwały głowami.
- Były wyraznie zmartwione - zauważył Jared, wychodząc z kuchni
za Cassandrą. - Czy pięć minut ciszy to nie za sroga kara? - spytał,
zerkajÄ…c przez uchylone drzwi na dwie smutne figurki.
- Uważam, że nie. Z pewnością po dwóch minutach będą myślały, że
minęła wieczność, ale muszą się nauczyć wykonywać twoje polecenia i
przestrzegać zakazów. Tym razem chodziło o drobiazg, ale jeśli nie
posłuchają, na przykład, kiedy im zabronisz bawić się na ulicy, może je
spotkać nieszczęście.
- Chylę czoło przed twoją wiedzą i doświadczeniem - powiedział.
- Cieszysz się, że ktoś cię wyręczył w ukaraniu córek.
- Przyznaję. Są takie małe i bezbronne.
- Ale potrzebują wskazówek od mądrego przewodnika. Postaraj się
ich nie rozpuścić. Dla ich własnego dobra.
- Dobrze. Gotowa do wyjścia? - spytał.
- Tak. - Mała walizka Cassandry stała przy drzwiach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]