[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Uprasowałam ją, panienko - powiedziała. - Szkoda, że
nie ma panienka czegoś do przypięcia, jak wisiorek albo
broszka.
Fedora chciała odrzec, że jeśli nawet miała takie rzeczy, to
dawno je sprzedała, żeby kupić jedzenie. Opanowała się
jednak i powiedziała:
- Wczoraj bardzo ładnie ją zawiązałaś, Emilio, więc
proszę cię, zrób to samo dzisiaj.
Kiedy spojrzała w lustro, dostrzegła, że koronkowy
kołnierz jej sukni był już słaby ze starości. Mimo że
umiejętnie go naprawiła, wyraznie widać było ślady
cerowania.
Prosty krój sukienki rzeczywiście nadawał jej wyglądu,
jak to uszczypliwie ujęła lady Sheelah, z poprzedniej epoki.
Chciałaby udać, że jest chora, i zostać na górze, zamiast
schodzić na dół z ojcem i czuć spojrzenie szarych oczu
hrabiego.
Przemknęło jej przez myśl, by powiedzieć ojcu, że
powinni stąd oboje wyjechać.
Jednak wiedziała, że nie może zrobić nic, co by go zraniło.
Cokolwiek inni, łącznie z hrabią, mogliby sobie o niej myśleć,
przede wszystkim jemu winna była lojalność i miłość.
To właśnie duma, którą wszyscy Colwynowie mieli we
krwi, sprawiła, że z uśmiechem weszła do pokoju ojca,
mówiąc mu, jak przystojnie i elegancko wygląda.
I to ona zmusiła ją do zejścia po schodach z wysoko
uniesioną głową, jakby miała na sobie wspaniałą złotą suknię.
Odważnie spojrzała na hrabiego, nie spuszczając wzroku,
kiedy się do niego zbliżała.
- Jest mi niezmiernie miło, że mógł pan do nas dołączyć -
powiedział hrabia do ojca z wyrazną szczerością.
Z westchnieniem ulgi Fedora spostrzegła, że lady Sheelah
nie było w pokoju.
Lord Ludlow i sir Ian powiedzieli, że brakowało im jej po
południu, ale przypuszczali, iż obrazy hrabiego wydały jej się
bardziej interesujące od nich.
- Na razie widziałam ich bardzo niewiele - odparła
Fedora, a sir Ian jęknął z przesadą.
- Obrazy! Zawsze tylko obrazy! - wykrzyknął. - Osobiście
wolę, gdy kobiety żyją i oddychają. Obrazy są po to, by wisieć
na ścianach, ale zapewniam panią, że są o wiele bardziej
czarujące rzeczy, które można robić.
Fedora pomyślała, iż próbuje z nią flirtować, i miała
nadzieję, że jej odpowiedz nie zabrzmi zbyt niezgrabnie.
Nie miała jednak okazji się o tym przekonać, gdyż drzwi
otworzyły się i wkroczyła lady Sheelah.
Ubrana była w srebrną suknię, w której wyglądała
olśniewająco jak gwiazda.
Suto marszczone spódnice wyszywane były srebrnymi
kwiatami z diamentowymi oczkami. Górna część sukni
połyskiwała w blasku świec. Kiedy z diamentami wokół szyi i
w rudych włosach przybliżała się do nich, wyglądała, jakby
otulała ją księżycowa poświata.
Było to tak oszałamiające i jednocześnie piękne, że Fedora
pomyślała zrozpaczona, iż musiało jej się przyśnić wszystko
to, co hrabia mówił przy fontannie.
Niemożliwe, aby myślał o jakiejkolwiek kobiecie poza
rudowłosą pięknością.
Lady Sheelah podeszła wprost do hrabiego i pocałowała
go w policzek.
Potem przyciszonym głosem, na tyle jednak głośnym, by
Fedora dosłyszała, powiedziała:
- Dziękuję ci, Kimball, kochanie. Mam nadzieję, że twój
wydatek był tego wart.
Jeśli nawet odpowiedział, Fedora nie dosłyszała. Pozostali
mężczyzni, łącznie z majorem Basilem Gowerem, który
wszedł do pokoju za lady Sheelah, prawili jej komplementy.
Natomiast sir Ian powiedział z odrobiną sarkazmu w głosie, że
wygląda jak królowa Saby.
- Jestem nawet gotowa być królową Kleopatrą, jeśli
Kimball będzie Antoniuszem - odparła lady Sheelah i wszyscy
się roześmieli.
Hrabia zauważył, iż Fedora czuje się opuszczona.
Odłączył od reszty gości i podszedł do niej:
- Czy wolno mi zaproponować pani jeszcze jeden
kieliszek szampana, panno Colwyn?
Usiłowała odpowiedzieć spokojnie, lecz pomimo
wysiłków, głos jej zadrżał:
- Nie... dziękuję.
Hrabia spojrzał z góry na nią, siedzącą na skraju kanapy, i
odwrócił się na chwilę tyłem do innych gości. Zdawał się
wahać przez moment, po czym rozumiejąc bez słów, co czuje,
powiedział:
- Prosiłem, by mi pani zaufała.
Nie spodziewała się tego usłyszeć. Spojrzała na niego
pytająco i spostrzegła w jego oczach coś, czego zupełnie nie
oczekiwała.
Nie mogła tego pojąć, ale wiedziała, że się nie myli. Oczy
hrabiego pełne były smutku.
Rozdział 5
Wiedziałem, że będzie pani jezdziła wspaniale -
powiedział hrabia, kiedy ściągali wodze, przechodząc z galopu
do kłusa.
- Skąd pan to wiedział? - zapytała Fedora.
Z rumieńcami na policzkach i wiatrem chłodzącym jej
czoło czuła się, jakby znalazła się w urzekającym śnie, z
którego nie musiała się budzić.
Zbiegając ze schodów w pośpiechu, by nie spóznić się na
spotkanie z hrabią, myślała, że popełnia błąd, pozwalając, by
ktokolwiek, a co dopiero on, widział, jak zle była ubrana.
Kiedy była dzieckiem, jej matka i ojciec jezdzili na
polowania ze sforą psów.
W swoich ubraniach wyglądali bardzo elegancko i
wszyscy patrzyli wtedy na Fedorę inaczej niż zazwyczaj.
Mężczyzni ze sztywno wykrochmalonymi muchami,
białymi bryczesami i wypolerowanymi wysokimi butami, oraz
kobiety w ciasno dopasowanych kostiumach i kapeluszach
otoczonych siatkowymi welonami wyglądali jak żywcem
przeniesieni z żurnala mody.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]