[ Pobierz całość w formacie PDF ]
które z jakiegoś powodu nie trafiły do piwnicy. Przy jednej ze ścian
umieszczono stół stolarski. Zupełnie z tyłu stary zniszczony powóz
czekał na lepsze czasy. Uporządkowane miejsce po prawej stronie
61
R S
ciocia Sally wykorzystywała do parkowania samochodu, dopóki nie
przestała samodzielnie prowadzić.
Jake spenetrował wnętrze i wybrał kilka desek. Przyciął je, zbił
gwozdziami, tworząc prymitywny stojak. Lubił wyzwania, dlatego
spróbuje przekonać Cath do swoich racji. Nie zamierzał się poddać.
Cath poczuła się trochę zagubiona. Nie spodziewała się, że
zakup choinki sprawi jej tyle radości. Drzewko, które wybrali, bardzo
jej się podobało. Zaniosła do domu pudełka z zakupami. Jake nie
zapomniał o żarówkach. Dokupił też gwiazdę na szczyt choinki.
Drzewko wspaniale pachniało i dom powinien przejść tą wonią na
wiele dni. Teraz trzeba tylko dołożyć ozdoby i będzie naprawdę
piękne.
Przez chwilę miała ochotę, żeby z tego zrezygnować i zająć się
sprzątaniem kolejnej zakurzonej sypialni. To bezpieczniejsze zajęcie
niż spędzanie miłych chwil z Jakiem. Spojrzała na stary dom. Ile świąt
pamiętał? Czy ciocia Sally przystrajała go co rok, czy jako samotna
osoba ograniczała się tylko do jakiejś symbolicznej ozdoby? Dziwiła
się sobie, że nigdy o to nie spytała.
Cath zastanawiała się przez chwilę, czy sobie poradzi.
Przepadała za dekorowaniem klasy z tłumem rozbrykanych dzieci.
Lubiła też pomagać dzieciom Abby. Własne mieszkanie też
przystrajała, choć mogła to podziwiać tylko grupka najbliższych
znajomych. Każdego roku miała nadzieję, że Jake przyjedzie na
święta. Jeśli miałaby wprowadzić się do starego domu ciotki, na
62
R S
pewno udekorowałaby go z wielkim rozmachem. Może w przyszłym
roku warto zamocować lampki na zewnątrz? - pomyślała.
Jake wyszedł zza rogu domu, niosąc stojak i młotek.
- Skąd wiedziałeś, jak to zrobić? - spytała. Chyba jeszcze nigdy
nie widziała go z narzędziami w ręku.
- Nauczyłem się w dzieciństwie - stwierdził. Znów ją zaskoczył,
bo zwykle unikał rozmów na temat tamtego okresu. Jake stracił ojca,
gdy miał dziewięć lat. Matka powtórnie wyszła za mąż. Ojczym nie
lubił Jake'a. Wkrótce w rodzinie zjawiły się nowe dzieci. Wszyscy
byli szczęśliwi, tylko dla niego zabrakło miejsca.
- Powinien wytrzymać - dodał chwilę pózniej. Wyprostował
drzewko i cofnął się, żeby ocenić efekt. Spojrzał na drzwi frontowe.
- Otwórz je i wniesiemy choinkę od razu ze stojakiem. Pomożesz
odsuwać gałęzie, gdy o coś zaczepią.
Cath poszła do kuchni, zostawiła zakupy i wróciła do drzwi.
Otworzyła je jak najszerzej i pomogła wnieść choinkę. Umieścili ją
między dwoma oknami od frontu. Zapach drzewka rozszedł się po
domu. Cath pomyślała, że pokój od razu stał się ciepły i przytulny.
Może uda się znalezć kawałki pnia, żeby rozpalić w kominku?
Marzyły jej się święta w starym stylu. Jeśli Jake miał rację, dzisiaj
spadnie śnieg.
Spojrzała w jego stronę. Właśnie lekko przesunął choinkę, żeby
ukryć miejsce pozbawione gałęzi. Co będą tu robić przez kilka
następnych dni? Na pewno Jake znudzi się i wyruszy do ciekawszych
63
R S
miejsc jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Była o tym całkowicie
przekonana.
- Zrobię coś do jedzenia - odezwała się. Nie mogła się
zdecydować, czy powinna ubrać choinkę, na co miała wielką ochotę,
czy raczej trzymać się jak najdalej od Jake'a. Idąc przez hol, usłyszała
dzwonek jego komórki. Wzywają go do redakcji, pomyślała.
Wyjedzie więc wcześniej, niż się spodziewała.
Nie spiesząc się, przygotowywała kanapki. Nie miała ochoty na
gotowanie obiadu. Mogłaby pojechać do Williamsburga, znalezć jakąś
zaciszną knajpkę, a potem zajrzeć do sklepów przyciągających wzrok
świątecznymi wystawami.
Jake wszedł do kuchni, gdy już zaczęła jeść. Czekał na niego
talerz z kanapką i frytkami.
- Dzięki - powiedział, siadając przy stole. Przełknął dwa kęsy i
spojrzał na Cath.
- Moglibyśmy dziś ubrać choinkę i zawiesić lampki. Wzruszyła
ramionami.
- Muszę wysprzątać pokoje, jeśli mam trzymać się planu.
- Wynajmij kogoś - zaproponował. - Są święta i należy ci się
odpoczynek.
- Chodzi nie tylko o porządki. Trzeba zdecydować, co zrobić z
tym wszystkim, meblami i całą resztą.
Przez chwilę jedli w milczeniu.
- Dzwonili z redakcji? - spytała, nie mogąc się powstrzymać.
Skinął głową.
64
R S
- Kolejny wyjazd?
- Nie.
Nie zamierzała wiercić mu dziury w brzuchu, ale zżerała ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]