[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okolicy. Cała ta sprawa jest okryta tajemnicą.
- Straszną, szczególnie, jeżeli książę jest niewinny.
- Jest niewinny - powiedział earl of Selway z
przekonaniem. - Postawiłbym na to moje życie, ale Bóg jeden
wie, jak tego dowieść.
- Teraz rozumiem - powiedziała Fiona tak cicho, jakby
mówiła do siebie - dlaczego jest taki daleki, dlaczego czasami
wydaje się, że celowo odgradza się od życia i traktuje je tak
cynicznie.
Zamyśliła się nad swoimi słowami, a earl wykrzyknął:
- To bardzo trafne spostrzeżenie, panno Windham.
Oczywiście, że Aiden odgradza się od życia, skoro wie, co
ludzie myślą. Nie chce ich prowokować, bo nigdy nie odważą
się wypowiedzieć swoich podejrzeń na głos. - Westchnął i
ciągnął dalej: - Początkowo miał nadzieję, że znajdą księżnę,
ale teraz chyba już na to nie liczy. Zdecydował się na życie w
samotności, z dala od sąsiedztwa przesiąkniętego atmosferą
podejrzliwości, która zapanowała nawet wśród jego
najbardziej lojalnych zwolenników.
Fiona milczała. To, co jej powiedział earl, sprawiło, że
ujrzała księcia w całkiem innym świetle.
- A co z jego krewnymi? - spytała po chwili.
- Większość z nich mieszka na ziemi Rannocków na
północy - odparł książę. - Znajdują zawsze niezwykle
wiarygodne wytłumaczenie, dlaczego nie mogą przyjąć
zaproszenia księcia. - Cynicznym tonem dodał: - Oni wszyscy
są jak niewierny Tomasz, z wyjątkiem oczywiście lady
Morag.
Z tonu jego głosu oraz ze sposobu, w jaki patrzył na lady
Morag przy kolacji, Fiona wywnioskowała, że earl jej nie lubi,
i z lekkim wahaniem, ponieważ nie chciała wydać się
wścibska, spytała:
- Dlaczego... lady Morag tu mieszka? Musi się tu czuć...
także samotna.
- Ale nie wtedy, kiedy jest książę - odparł earl of Selway.
- Chyba pani zauważyła, na czym jej zależy.
Lady Morag dawała jasno do zrozumienia, pomyślała
Fiona, że chce zdobyć księcia. W czasie kolacji skupiała całą
jego uwagę na sobie i robiła to w sposób, który prawdę
powiedziawszy był bardzo nieuprzejmy w stosunku do
pozostałych.
Fiona była na tyle dojrzałą kobietą, aby dostrzec w jej
oczach pożądanie, kiedy patrzyła na księcia. Pomyślała, że
sposób, w jaki lady Morag zwracała się do niej - jeśli nie
niegrzeczny, to protekcjonalny - można by wytłumaczyć tym,
że była zazdrosna.
- Przynajmniej jest lojalna - powiedziała głośno.
- Bo ma w tym swój interes - odparł sucho earl.
Fiona stwierdziła w duchu, że jest trochę niesprawiedliwy.
Jednocześnie nie miała powodu, aby bronić lady Morag.
Chłopiec stajenny, Malcolm, poczuł się znacznie lepiej po
opatrzeniu rany. Wrócił do pracy w ciągu trzech dni, a lady
Morag narobiła wielkiego szumu, że to jakieś czary.
- Klan nabierze podejrzeń - oznajmiła księciu
upewniwszy się, że Fiona ją słyszy. - Szkoci zawsze obawiali
się czarownic, dobrze o tym wiesz.
- Trudno będzie uznać pannę Windham za czarownicę! -
zaoponował książę.
- Można być czarownicą, a wcale na nią nie wyglądać -
odparła lady Morag - w tym fachu zawsze są w użyciu
magiczne zioła.
- Inteligentni ludzie - powiedziała Fiona czując, że musi
się bronić - wiedzą, że natura dostarcza środki na wszelkie
choroby. Są nimi na przykład pokrzywa i szczaw. Wieśniacy
w Anglii wiedzą wiele na temat leczniczych właściwości ziół.
Lady Morag wzdrygnęła się w przesadny sposób.
- Na samą myśl o tym dostaję gęsiej skórki - powiedziała
- i osobiście wolę polegać na lekarzu.
Na tym sprawa powinna się zakończyć, lecz Fiona
podejrzewała, że lady Morag opowiada, jak to Fiona ucieka
się do czarów, nie tylko księciu, lecz również służącym w
zamku.
Przypomniała sobie, że w wyniku polowań na czarownice
w siedemnastym i osiemnastym wieku cztery tysiące biednych
starych kobiet zostało w Szkocji spalonych na stosie.
Ponieważ w Anglii ofiar było o połowę mniej, mimo
różnic w liczbie ludności, Fiona wyciągnęła wniosek, że
Szkoci mogą być nadal fanatykami w tej dziedzinie. Jednak
powiedziała sobie, że ze względu na Mary - Rose musi być
taktowna i nie krytykować lady Morag za to, że robi
zamieszanie wokół tej sprawy.
Równocześnie stwierdziła, że takie głupie i nierozważne
gadanie może być niebezpieczne i trzeba z tym jak najprędzej
skończyć.
Zaczęła się zastanawiać nad życiem księcia, który ma tak
mało przyjaciół, tak niewielu wokół siebie oddanych mu ludzi,
wierzących w jego prawość.
Ponieważ jest dumnym autokratą, sytuacja może być
nawet trudniejsza i bardziej bolesna niż dla kogoś o innym
charakterze. Jeśli jest niewinny, pomyślała sobie Fiona, musi
mu być strasznie ciężko żyć ze świadomością, że szepcze się
za jego plecami, wyklucza z towarzystwa, choć nikt tego nie
mówi wprost, a on jest bezradny.
Uderzyło ją, że może to była przyczyna, dla której nie
skontaktował się z bratem po śmierci starego księcia. Ale
natychmiast pomyślała, że powinien wiedzieć, iż cokolwiek
się zdarzyło, czy popełnił zbrodnię, czy też nie, Ian stanąłby
przy nim i wspierał na wszystkie możliwe sposoby. Dlaczego
nie dał mu szansy?, zapytywała siebie Fiona i nie znajdowała
odpowiedzi.
- A teraz porozmawiajmy o pani - powiedział
niespodziewanie earl Selway.
- O mnie? - zdziwiła się Fiona - ale dlaczego?
- Nie wyobrażam sobie bardziej fascynującego tematu!
Wyraz oczu księcia był wymowniejszy niż jego słowa.
- Muszę... wracać - powiedziała szybko Fiona. - Czas,
abym obudziła Mary - Rose i odbyła z nią lekcję muzyki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]