[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Więc nie wiemy co go zabiło, oprócz zapachu demona?.
Chase, potrząsnął głową.
Nie, jak już powiedziałem wcześniej, po rozmowie z Camille skontaktowałem
się z Centralą. Nie byli zbyt rozmowni, zadawali za to wiele pytań. Byli
szczególnie zainteresowani czy aby nie zapomniałaś zgłosić niczego
podejrzanego w barze?
Menolly wzięła głęboki oddech bardziej dla efektu niż samej potrzeby, następnie
odsunęła krzesło i wstała.
Co ty insynuujesz, dokładnie, Johnson? %7łe zrobiłam coś głupiego i zapomniałam o
tym wspomnieć? Albo, że jestem zdrajcą??!
Ups! Widziałam charakterystyczne oznaki zbliżającego się wybuchu. Ostatnią rzeczą,
jakiej potrzebowaliśmy był spór między Chase i Menolly. Chrząknęłam.
Nie sądzę, aby Chase coś insynuował. Pytanie wyszło z Centrali. Chase jest tu, by
nam pomóc. Rzuciłam mu spojrzenie które oznaczało "pomyśl zanim coś powiesz."
Zamrugał, zdając sobie sprawę, jak blisko był bycia zjedzonym.
Nie, nie! To nie o to mi chodziło! powiedział. Nie chciałem zranić twoich
uczuć.
Więc to Centrala uważa, że zle wykonuje swoją pracę? zapytała Menolly nie
spuszczając z niego wzroku.
Delilah poczuła w tym wszystkim jakąś niespójność.
Proszę, nie sprzeczajcie się! Nienawidzę, kiedy się kłócicie!
Miała przy tym spanikowane spojrzenie. Odsunęłam swoje krzesło by wstać i do niej
dołączyć, ale nagła fala przecięła powietrze.
Kolory zmieniały się i mieszały ze sobą, jej obraz zaczął zanikać.
Jej kończyny zaczęły się kurczyć a całe jej ciało zmieniać. Straszne było patrzeć na to
nawet jeśli Delilah mówiła coś przeciwnego. Ponadto cały proces zdawał się być dla
niej bolesny. Prysznic złotego światła rozbłysł wokół niej, a na jego miejscu, pojawił
się pomarańczowy, pręgowany kot, siedzący spokojnie, o pustym spojrzeniu ale
uroczy.
Rozdział 3
Na wszystkie świętości ! Zobaczcie, co zrobiliście!
Ostrożnie, zbliżyłam się do niej, po czym uklękłam z rozpostartymi ramionami.
Delilah? Kici, kici, kici... chodz tu.
Chase patrzył na nią jak zahipnotyzowany.
O cholera! Nawet jeśli już kiedyś widział Delilah w jej kociej formie, to nigdy nie
był świadkiem jej transformacji. Co się dzieje? Jest już pełnia księżyca?
Nie, ale sytuacje stresowe - zwłaszcza dotyczące rodziny mogą wywołać
samoistną przemianę. Czasami udaje jej się nad tym zapanować ale jak widać nie
jest to łatwe. Kiedy próbowałam ją złapać, Delilah przestraszona, wspięła się po
zasłonach. Stojąc oparta o lodówkę, westchnęłam.
Menolly? Potrzebuję twojej pomocy, proszę.
Menolly odpowiedziała uśmiechem.
- Brawo, Johnson, odwaliłeś kawał dobrej roboty! zawołała zbliżając się do okna.
Delilah? Kochanie? Już idę do ciebie, nie bój się! (Stąpając przy tym jak po lodzie).
Delilah miauknęła, nie próbowała też uciekać.
Kiedy Menolly zbliżyła się ku zasłonie, pewną ręką chwyciła za jej niebieską
obróżkę. Chodz tu, kluseczko, nawoływała pieszczotliwie. Menolly wzięła ją na ręce
i przytuliła do siebie, nie puszczając jej, dopóki jej stopy nie dotknęły ziemi. Po czym
mi ją wręczyła. Podczas gdy Delilah drżała skulona na moim ramieniu, ja nie
przestawałam drapać jej za uszami.
Moje kochane maleństwo, to koniec. To koniec, szepnęłam.
Chase odchrząknął z szeroko otwartymi oczami.
Jak długo taka pozostanie?
Dopóki się nie uspokoi.
Ma tak od małego? zapytał.
Zaskoczyło mnie kiedy Menolly odpowiedziała zamiast mnie.
Tak, Delilah urodziła się taka. W przeciwieństwie do innych, nie zamienia się w
wielkiego kota, tylko tą małą uroczą złotą kotkę z długimi włosami. Roześmiała się
głęboko po czym spojrzała na Chase i dodała:
Inne dzieci śmiały się z niej, kiedy była mała. Czasami była też zmuszana zmieniać
się wbrew sobie. Często była tez obiektem drwin i żartów. Po jakimś czasie nasi
rodzice musieli zabrać ją ze szkoły.
Chase pokręcił głową.
Jest wiele rzeczy w was trzech, których jeszcze nie rozumiem.
Trudno jest określić, co sprawia, że się zmienia, wyjaśniłam. Nie raz
widziałam jak staje twarzą w twarz z najgorszymi przestępcami w naszym
świecie i potrafi przy tym zachować spokój, ale kiedy wszystkie trzy się
kłócimy, najeża się.
Delilah zamiauczała mi do ucha. Głośno. Zwróciłam się w kierunku Menolly i
Chasa szepcząc:
Lepiej zrobicie przestając się kłócić inaczej sama was uciszę.
Chase wzniósł oczy do nieba.
Pewnie, a co zamierzasz zrobić? Zdjąć swoje ubranie i tańczyć nago, być
może?
Oszczędz mi swoich pomysłów, Johnson (widział, że w obecnym stanie ducha
byłam o krok by wybuchnąć). Może nie jestem w stanie wiele zrobić dla
Menolly, ale na ciebie mogę rzucić zaklęcie.
Czy kiedykolwiek myślałeś jak to jest być ropuchą? A może myszą? Chcesz
wiedzieć, co Delilah robi z małymi myszkami?
Widząc wyraz twarzy Chase, Menolly zaprezentowała swoje kły w szerokim
uśmiechu.
Ona nie żartuje, Chase. Nie liczyłabym, że jej się powinie noga. Na twoim miejscu
ładnie bym ją przeprosiła.
Dlaczego to ja mam przepraszać? Jesteś tak samo winna...
Och, to nieprawda! Nie można was zostawić samych na pięć minut w tym samym
pomieszczeniu byście się nie kłócili? Niespodzianka, Delilah próbowała wspiąć się
po moim ramieniu wbijając mi tym samym pazury. Pogłaskałam ją po grzbiecie, aby
się uspokoiła).
Czy możecie zaprzestać tych kłótni, tylko w ten wieczór? Proszę? Wysyłając
Chasowi długie spojrzenie, na co on tylko westchnął.
OK, przykro mi. Obiecuję być grzeczny. Menolly pokręciła głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]