[ Pobierz całość w formacie PDF ]
masło.
Spencer podszedł bliżej i położył dłonie na jej ramionach,
przytrzymując ją w miejscu.
- Wstydzisz się mnie? - spytał miękko, spoglądając na nią z
wyrzutem.
82
anula
ous
l
a
and
c
s
- Troszeczkę.
- Ale dlaczego?
Wiedziała, że nie udaje. Jego zdziwienie było jak najbardziej
szczere. Cóż dla niego znaczyła jedna noc z kobietą? Z pewnością
miał ich mnóstwo.
On nie wie, co znaczyła dla niej świadomość, że jest bratem jej
najlepszej przyjaciółki, synem ludzi, którzy byli dla niej jak rodzice.
Zresztą, czy był sens zagłębiać się w te wszystkie szczegóły? On i tak
tego nie zrozumie.
- Widzisz - zaczęła niepewnie - mąż jednej z moich przyjaciółek
jest ginekologiem. Sharon nie może zrozumieć, dlaczego nie
korzystam z jego usług, choć dla mnie to oczywiste. W pewnych
sytuacjach potrzebny jest dystans. Jeśli Don byłby moim lekarzem, za
każdym razem kiedy spotkałabym go w sklepie czy na przyjęciu, nie
mogłabym pozbyć się świadomości, że on... widział mnie, dotykał.
Umilkła na chwilę, po czym dodała cicho:
- Podobnie jest z tobą. Nie jesteś moim kochankiem. Sama nie
wiem, jak to nazwać.
Spencer skrzywił się nieznacznie.
- Niewiele widziałem. Było ciemno.
- Ale mnie dotykałeś.
- I bardzo mi się to podobało - uśmiechnął się lekko. - A więc
nie ma powodu do wstydu. Powinnaś być raczej dumna. Było
naprawdę wspaniale.
83
anula
ous
l
a
and
c
s
Tak bardzo chciała mu wierzyć, że nie mówi tego tylko dlatego,
by podtrzymać ją na duchu. Nie wątpiła, że byłby do tego zdolny.
O tak, Spencer potrafił być bardzo przekonywający. Niczego
bardziej nie pragnęła, niż uwierzyć w każde jego słowo, choć nie było
to zbyt rozsądne. Kobiety lubią komplementy i bardzo szybko się do
nich przyzwyczajają, a przecież on wkrótce wyjedzie.
- Jestem ci bardzo wdzięczna za wszystko, co dla mnie robisz,
Spencer - powiedziała głośno. - To będzie najwspanialsze dziecko na
świecie i właśnie tobie będę je zawdzięczać. Nie wiem, jak ci
dziękować.
Uśmiechnął się szeroko.
- Możesz okazać mi tę wdzięczność nie będąc taką sztywna.
Odpręż się trochę. Nie musisz też się tak stroić z mojego powodu.
- Wcale się nie stroję.
Spencer obrzucił ją wymownym spojrzeniem.
- Czyżby? A cóż mają znaczyć te jedwabie, kok i makijaż? W
niedzielę rano?
Jenna milczała.
-Wiem, dlaczego to robisz, Jenna - ciągnął. -Próbujesz nadać
temu, co przeżyliśmy pozory transakcji. Mówisz o potrzebie dystansu,
prawda? Niestety, nie wszystko można traktować w taki sposób. W tej
sytuacji nie możesz zachować dystansu. W grę wchodzą uczucia,
emocje tłumaczył spokojnie. - Nie mogę pozwolić, abyś je w sobie
dusiła. Słyszysz?
84
anula
ous
l
a
and
c
s
- Słyszę - odpowiedziała cicho, opuszczając głowę.
- Ale czy rozumiesz?
- Staram się.
Spencer zmierzył ją uważnym spojrzeniem.
- No dobrze - westchnął po chwili. - Wierzę ci na słowo.
Jenna uniosła głowę. Popatrzyła na niego zaskoczona. Nie
spodziewała się, że tak łatwo uda jej się wywinąć. To zwycięstwo
dodało jej odwagi.
- A więc? Co chcesz na śniadanie? Spencer nie wahał się długo.
- Omlet ze wszystkimi dodatkami i bułkę z serem. Mogę pomóc
zrobić omlet - zaproponował. - Od lat sam sobie gotuję i mam o tym
jakie takie pojęcie.
Nie była zdziwiona. Spencer był najbardziej samodzielnym i
samowystarczalnym mężczyzną, jakiego znała.
- Nie wątpię, ale jesteś moim gościem - zaoponowała. - W
dodatku należy ci się rewanż za wczorajszą kolację. Poza tym, jeśli
nie pozwolisz mi się tym zająć, jak się przekonasz, czy będę dobrze
karmić dziecko - wysunęła koronny argument.
Wiedziała, że i tym razem wygrała. Mężczyzna uniósł obie
dłonie do góry.
- Zgoda. Poddaję się. Zrób ten omlet, a ja tymczasem skoczę na
górę wziąć prysznic. Jak zjem, będę musiał trochę popracować.
Po śniadaniu Spencer spędził przy biurku cały ranek, prawie nie
wstając z krzesła.
85
anula
ous
l
a
and
c
s
Z początku Jenna zasiadła na werandzie z gazetą w ręku.
Spodziewała się, że Spencer lada chwila do niej dołączy. Siedziała
wdzięcznie upozowana, bacznie pilnując, by nie przyłapał jej na
czytaniu komiksów. Po dwóch godzinach zdała sobie sprawę, że
wszystkie te wysiłki poszły na marne. Przystąpiła więc do zwykłych
niedzielnych zajęć.
Zmieniła pościel, przejrzała szafę, przygotowując ubrania, które
należało zanieść do pralni, uzupełniła zaległą korespondencję.
Wreszcie zadzwoniła do szefa reklamy swej firmy, by uzgodnić z nim
termin emisji nowego programu promocyjnego.
Miała nadzieję, że Spencer pojawi się około południa, by zjeść z
nią lunch. Kiedy jednak nie doczekała się go, zrobiła dwie duże
kanapki z indykiem i zaniosła mu je na górę wraz z dzbankiem świeżo
zaparzonej kawy. Uporał się z nimi w rekordowym tempie i opuścił
gabinet tylko na chwilę, by umyć ręce przed powrotem do pracy.
Nie zrobił też przerwy na obiad. Dopiero około ósmej zajrzał do
kuchni, by zjeść kawałek pizzy. Jenna była niepocieszona. Chciała coś
dla niego ugotować, ale Spencer poprosił tylko jedynie pizzę,
twierdząc, że jest za bardzo zmęczony, by docenić jej wysiłki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]