[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mmie Silvii Potokwane, szefowej farmy dla sierot. Tam na pewno coś się działo, a mma
Potokwane zawsze chętnie z nim rozmawiała przy filiżance herbaty. Mógł tam pojechać i
zobaczyć, jak się sprawy mają. Reszta czasu do powrotu mmy Ramotswe jakoś by minęła.
Mma Potokwane jak zwykle go zauważyła, kiedy parkował samochód pod
jaśminowcem.
- Widzę pana! - krzyknęła z okna. - Widzę pana, panie J.L.B. Matekoni!
Pomachał jej i zamknął auto. Potem poszedł do biura, z którego okien wylewała się
pogodna muzyka. Mma Potokwane siedziała za biurkiem, z telefonem przy uchu. Nie
przerywając rozmowy, gestem zaprosiła go, żeby usiadł.
- Gdyby mi pan dał trochę oleju, sieroty bardzo by się ucieszyły. Lubią ziemniaki
smażone na oleju i jest to dla nich zdrowe.
Potem zmarszczyła brwi w reakcji na odpowiedz rozmówcy i spojrzała na pana J.L.B.
Matekoniego, jakby chciała się z nim podzielić swoją irytacją.
- Przecież nie sprzeda pan tego oleju, skoro minął termin przydatności do spożycia,
więc czemu miałabym panu za niego coś płacić? Lepiej dać go sierotom, niż wylać do kanału.
Nie mogę panu za niego zapłacić, ale nie widzę powodu, dla którego nie miałby pan nam go
dać.
Wysłuchała, co on ma do powiedzenia, i cierpliwie pokiwała głową.
- Mogę załatwić, żeby Daily News sfotografowało przekazanie oleju. Wszyscy
dowiedzą się, że jest pan hojnym człowiekiem. Zobaczą to w gazecie.
Po dalszej krótkiej wymianie zdań odłożyła słuchawkę.
- Niektórzy ludzie mają kłopoty z dawaniem - stwierdziła. - To się w jakiś sposób
wiąże ze sposobem, w jaki ich matki wychowały. Czytałam o tym w książce. Jest taki bardzo
znany lekarz, nazywa się doktor Freud, który napisał mnóstwo książek o takich ludziach.
- Mieszka w Johannesburgu? - spytał pan J.L.B. Matekoni.
- Nie sądzę. Książka jest z Londynu. Ale bardzo ciekawa. Doktor Freud twierdzi, że
wszyscy chłopcy są zakochani w swoich matkach.
- To normalne - odparł pan J.L.B. Matekoni. - Oczywiście, że chłopcy kochają swoje
matki. Czemu mieliby nie kochać?
Mma Potokwane wzruszyła ramionami.
- Zgadzam się z panem. Ja też nie widzę nic złego w tym, że chłopak kocha swoją
matkę.
- To czemu doktora Freuda to martwi? - podjął pan J.L.B. Matekoni. - Powód do
zmartwienia byłby chyba wtedy, gdyby nie kochali matek, prawda?
Mma Potokwane zamyśliła się.
- Tak, ale on z jakiegoś powodu martwił się o tych chłopców i chyba próbował
położyć temu kres.
- To śmieszne - ocenił pan J.L.B. Matekoni. - Nie miał nic lepszego do roboty?
- Widać nie miał. Ale mimo wysiłków doktora Freuda chłopcy dalej kochają swoje
matki i tak powinno być. - Umilkła, a potem rozweseliła się, że ma z głowy ten trudny temat.
- Bardzo jestem rada, że pan dzisiaj przyjechał. Zamierzałam do pana zadzwonić.
Pan J.L.B. Matekoni westchnął.
- Hamulce czy pompa?
- Pompa. Bardzo dziwnie hałasuje. Ciągnie wodę jak trzeba, ale tak stęka, jakby coś ją
bolało.
- Silniki naprawdę czują ból - powiedział pan J.L.B. Matekoni. - Informują nas o nim
różnymi hałasami.
- W takim razie ta pompa potrzebuje pomocy. Mógłby pan na nią rzucić okiem?
- Oczywiście.
Zajęło mu to więcej czasu, niż się spodziewał, ale w końcu zlokalizował usterkę, którą
umiał usunąć. Po złożeniu pompa działała bez zarzutu. Oczywiście wymagała generalnego
remontu i ten dzień zbliżał się wielkimi krokami, ale przynajmniej ustały te dziwne, jęczące
dzwięki.
Po powrocie do biura mmy Potokwane pan J.L.B. Matekoni odpoczął przy herbacie i
cieście porzeczkowym upieczonym tego ranka przez kucharki. Dzieci były dobrze karmione.
Rząd dbał o sieroty i co roku przychodził z hojną pomocą finansową. Byli także prywatni
dobroczyńcy - siatka ludzi, którzy wspierali farmę pieniędzmi albo w naturze. Oznaczało to,
że dzieciom niczego nie brakowało i żadne nie było niedożywione, inaczej niż w wielu innych
krajach Afryki. Botswana to kraj pobłogosławiony przez Boga. Nikt tu nie głoduje i nie gnije
w więzieniu za poglądy polityczne. Jak mma Ramotswe powiedziała kiedyś do pana J.L.B.
Matekoniego: Batswana mają prawo wszędzie chodzić z podniesionym czołem.
- Bardzo dobre ciasto - powiedział pan J.L.B. Matekoni. - Dzieci na pewno je
uwielbiają.
Mma Potokwane uśmiechnęła się.
- Tak, nasze dzieci uwielbiają ciasto. Gdybyśmy je karmili wyłącznie ciastem, byłyby
przeszczęśliwe. Ale oczywiście nie robimy tego. Dzieci potrzebują także cebuli i fasoli.
Pan J.L.B. Matekoni skinął głową.
- Zrównoważona dieta - pochwalił się wiedzą. - Podobno zrównoważona dieta to klucz
do zdrowia.
Na moment zapadła cisza, bo oboje zastanawiali się nad tą kwestią.
- Niedługo będzie pan żonatym człowiekiem - powiedziała w końcu mma Potokwane.
- Pańskie życie się zmieni. Będzie się pan musiał porządnie prowadzić, panie J.L.B.
Matekoni!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]