[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sobie, jak się tu \yje.
śyło się jej tutaj a\ tak zle, \e nie została, by wychować
własne dziecko.
Pokiwał głową. Nie chciał rozmawiać o sprawach
dotyczących jego matki. Na szczęście nadjechał samochód, a
za nim dwie cię\arówki. Rozpoczynało się przyjęcie.
Zignoruje problem i poczeka, a\ sam zniknie. Przeprosił
wszystkich, wrócił do pikapa po torbę i poszedł się przebrać.
Chocia\ się nieznacznie ochłodziło, przyjęcie i tak okazało
się du\ym sukcesem. Sądząc po póznej godzinie zakończenia
imprezy, goście musieli się świetnie bawić.
Szkoda, \e nie mógł tego samego powiedzieć o sobie.
Zalał grill po raz ostatni wodą. Sprawdził, czy nic nie zostało
na długim, rozkładanym stole. Lyn wszystko poustawiała, a
kobiety pomogły jej posprzątać. Zło\yły nawet obrus.
Przeszedł przez sień i wszedł do kuchni. Powiesił kurtkę i
kapelusz na wieszaku. Zerknął na zegarek. Było za pózno, by
obejrzeć prognozę pogody. Zrobi to jutro. Jeden z ranczerów
powiedział, \e się ochłodzi pod koniec tygodnia.
Kiedy wyciągnął rękę, by zgasić światło, z salonu wyszła
Lyn. Niosła naręcze zu\ytych papierowych talerzy i kubków.
- Poczekaj tutaj - powiedziała. - Muszę to wyrzucić.
Zapomniałam sprawdzić cały dom, kiedy sprzątałyśmy.
Czekał, trzymając rękę na wyłączniku. Lyn wyrzuciła
śmieci do kubła i spojrzała na niego.
- Nie musiałeś tego robić dosłownie.
Powinien był się roześmiać i za\artować, zamiast tego
powiedział:
- Przykro mi, i\ odniosłaś wra\enie, \e jestem na ciebie
zły. Uniosła głowę i popatrzyła mu w oczy. Podeszła do zlewu
i umyła ręce.
- Przeprosiny przyjęte. - Zawahała się. - Więc na kogo
byłeś zły?
Wzruszył ramionami.
- Na nikogo. Widok mojej matki wyprowadził mnie z
równowagi.
- Nie ucieszyłeś się, \e ją zobaczyłeś?
Westchnął głęboko i zdjął rękę z kontaktu.
- Zaskoczyła mnie.
Lyn milczała. Wytarła ręce i powiesiła ręcznik.
- Dorastałem z ojcem. Nie znam jej zbyt dobrze. Lyn
uniosła brew.
- Jedyne wspomnienie, jakie pozostało mi z dzieciństwa,
to piosenka, którą mama śpiewała mi na dobranoc. Siadywała
na brzegu mojego łó\ka, masowała mi plecy i śpiewała -
powiedziała.
- Ja nie mam \adnych wspomnień z dzieciństwa
dotyczących mojej matki - mruknął Cal. Nie wiedział,
dlaczego jej to opowiada. - Zostawiła nas i wróciła do
Wirginii, nim skończyłem rok. Zobaczyłem się z nią dopiero
wówczas, kiedy skończyłem sześć lat. Ojciec wysłał mnie do
niej na tydzień. Potem jezdziłem tam w ka\de wakacje. Na
tydzień lub dwa. Po skończeniu szkoły średniej, zanim
zacząłem studia, zamieszkałem u niej na krótko.
Lyn wiedziała, dlaczego Cal opuścił Kadokę po
ukończeniu szkoły. W wypadku zginęła siostra Decka. Wtedy
Deck winił za to Cala.
- Zapytałeś, dlaczego matka cię porzuciła?
- Wiem, dlaczego. śycie tu było za cię\kie i zbyt
monotonne. Nie tak ciekawe, jak w starej Wirginii.
- Czy kiedykolwiek z nią o tym rozmawiałeś?
- Nie. - Gwałtownie wyłączył światło. - Jestem
wykończony. Dobranoc.
- Wiesz, \e powinieneś. - W półmroku kuchni dotarł do
niego jej głos. - Przecie\ jeszcze mo\esz to zrobić.
Cofnął się, \eby ją przepuścić. Chocia\ było ciemno,
zauwa\ył, \e jest spięta. Kiedy postawiła stopę na pierwszym
stopniu, chwycił ją za nadgarstek. Natychmiast
znieruchomiała, ale się nie odwróciła.
- Nie osądzaj mnie - poprosił cicho.
Wtedy się odwróciła. Włosy jej zawirowały i poczuł
słodki zapach perfum, które dostała od jego siostry na
urodziny.
- Nie osądzam. - Ona tak\e odpowiedziała cichym
głosem.
- Zawiodłaś się na mnie. - Jej nadgarstek wydał mu się tak
kruchy, \e jeden nieostro\ny ruch mógłby go złamać. Powoli i
miarowo pocierał kciukiem delikatne \yły, które wyczuwał
pod skórą. Wyczuł puls, nacisnął go delikatnie i odliczał
uderzenia serca.
- Nie - odpowiedziała, nie podnosząc głowy. - Jestem
tylko zasmucona. I rozczarowana. Jesteś dobrym człowiekiem.
Przygarnąłeś mnie z \yczliwości. Wiem, \e tym samym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]