[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nien za porwanie Kathryn. Zapłaci słony okup.
Michael uśmiechnął się, pełen podziwu dla sprytu do
wódcy.
- Znakomicie - mruknął. - %7łycie za życie, a nagroda
i tak nasza.
- Potrzebne nam nowe okręty - powiedział Lorenzo. -
Wojna z Turcją będzie kosztowna.
%7łeglarze zabrali Hassana. Wielu z nich wolałoby go za
bić, ale żaden nie śmiał się sprzeciwić rozkazom Lorenza.
Kiedy zaś dowiedzieli się o okupie, głośno wychwalali jego
mądrość. Martwy pirat nie przyniósłby żadnego zysku.
Mimo wszystko to był dobry dzień, ponuro pomyślał
Lorenzo. Jedną ze zdobytych galer zamierzał przemalować
na swoje barwy i dołączyć do floty. Drugą planował sprze
dać i podzielić pieniądze wśród żeglarzy. Niewolnikom jak
zwykle pozostawi swobodę wyboru. Kto będzie chciał, mo
że zostać u niego na służbie. Inni niech wracają do rodziny.
148
Kto pogwałci umowę, ten natychmiast zginie. Od swoich
ludzi Lorenzo wymagał wierności.
Rzecz jasna, ani przez chwilę nie zapomniał o obietni
cy, którą złożył żonie. Nadal szukał zaginionego Richarda
Mountfitcheta. Chciał też dowiedzieć się czegoś bliższego
o losach obrońców Cypru. Bardzo możliwe, że lord Mount-
fitchet zginął. Kathryn jednak wciąż żyła, więc wszystkie
umowy, zawarte z jej wujem, zachowały ważność.
Nie chciał zbyt wiele myśleć o przeszłości. Wystarczyło
mu to, co wiedział o sobie. Nazywał się Lorenzo Santorini
i był mścicielem. Znał swój cel w życiu.
Zmarszczył brwi. Znam swój cel w życiu? - powtórzył
w myślach. Wcale nie był już tego taki pewien.
Wbrew przewidywaniom załogi, oszczędził syna najgor
szego wroga. To jednak w najmniejszym stopniu nie zmie
niło jego stosunku do Raszida. Nadal go nienawidził. Tę
nienawiść mogła zmyć tylko krew.
Jak taki człowiek jak on mógł pokochać delikatną Kath
ryn? Tęsknił za nią, to prawda, lecz ani przez moment nie
zamierzał zrezygnować z wytyczonej drogi.
Rozdział siódmy
Kathryn śmiała się z żartów przyjaciółek. Podczas poby
tu w Rzymie znacznie poprawiła swoją znajomość włoskie
go. Prawie cztery miesiące minęły od wesela. Przez ten czas
nie dostała żadnego listu od Lorenza. Wieści były na ogół
skąpe i nie wiedziała, co się z nim dzieje.
- Elizabeta! - krzyknęła Adriana Botticelli. - Jesteś okrop
na! Ciesz się, że nie wyszłaś za mnie. Dostałabyś po głowie!
- Niestety, Marco jest po prostu nudny. Dziwisz się, że
Elizabeta flirtuje z Caiusem Antoniem? - Isabella Rinal-
di zachichotała. Była najmłodsza ze wszystkich dziewcząt
i jeszcze niezamężna. - Gdyby ojciec wydał mnie za gru
bego kupca, czym prędzej znalazłabym sobie kochanka. -
Zamachała wachlarzem i zrobiła chytrą minkę. - Szczerze
mówiąc, wolałabym kogoś takiego jak mąż Kathryn. Ona
ma szczęście...
- Ale jej mąż wyjechał parę godzin po ślubie - zauważyła
Elizabeta. - Wciąż nie masz od niego żadnej wiadomości?
- zwróciła się do Kathryn.
150
- Nie. Lorenzo jest bardzo zajęty. Wróci, jak będzie mógł.
- Kathryn spojrzała na drugą stronę pokoju. - Jak twoja
głowa, Veronique?
- Mniej boli... Dziękuję. - Starsza dama siedziała koło
okna, zajęta robótką. Nagle spostrzegła kogoś na zewnątrz.
- Chyba mamy kolejnych gości... Ależ nie, to signor Santo-
rini! Twój mąż jest tutaj!
- Lorenzo? - Kathryn przycisnęła rękę do serca. - Na
pewno, Veronique?
- Tak, tak!
Kathryn miała ochotę zerwać się na równe nogi i wy
biec mu na spotkanie. Z trudem zmusiła się do zachowania
spokoju. Przecież Lorenzo wziął ją za żonę jedynie z litości.
Nie oczekiwał demonstracji uczuć.
- Powinnyśmy już iść - powiedziała Elizabeta. - Lorenzo
na pewno chciałby pobyć tylko z żoną.
Kathryn pokręciła głową, ale jej przyjaciółki bez waha
nia posłuchały wezwania Elizabety. Gęsiego opuściły salon.
Veronique poszła za ich przykładem. Kathryn została sama.
Usłyszała śmiechy w przedpokoju, zmieszane z głębszym
męskim głosem.
Po chwili zjawił się Lorenzo Kathryn spojrzała na niego
z niepokojem. Nie wiedziała, jak się zachować, żeby przy
padkiem go nie urazić.
- Wszystko w porzÄ…dku?
- Tak. Cieszę się, że cię widzę. Wierzyłam w twój szczęś
liwy powrót. Niewiele mamy wieści o wojnie...
- Bo nie ma nic do powiedzenia. Turcy zajęli Famagustę
151
i Nikozję. Liga mówiła o blokadzie Rodos, lecz po upadku
Cypru ten plan spełzł na niczym. Doria na zimę pozostał
na Sycylii. Ja postanowiłem popłynąć do Rzymu. Wezmę
prowiant i dokonam niezbędnych napraw na galerach.
- Dobrze, że wróciłeś.
- Naprawdę, Kathryn? - spytał z powagą w głosie.
- Przecież wiesz.
- Chciałem trochę odpocząć. Wiosną czeka nas długa
morska kampania.
Kathryn wstała i podeszła do stołu, na którym stała ka
rafka z winem i taca z owocami. Wzięła głęboki oddech,
żeby uspokoić skołatane nerwy.
- Napijesz siÄ™?
- Chętnie. - Patrzył na nią, gdy nalewała mu kieliszek
wina. - Co robiłaś, gdy mnie nie było?
- Zaprzyjazniłam się z damami, które widziałeś w kory
tarzu. Spotykamy siÄ™, razem chodzimy na zakupy...
- JesteÅ› zadowolona?
Tęskniła za nim. Godzinami przesiadywała sama w pu
stym ogrodzie lub pokoju. Nocami płakała w poduszkę, ale
przecież nie mogła mu o tym powiedzieć. Nie potrzebował
takiej żony.
- TrochÄ™.
- Bardzo siÄ™ cieszÄ™. Mam dla ciebie nowiny, Kathryn.
- Może o lady Mary i lordzie Mountfitchecie?
- Niestety, nie, chociaż słyszałem, że niektórzy miesz
kańcy Cypru zdołali umknąć przed Turkami i schronili się
na sąsiednich wyspach. Na listy przyjdzie dłużej poczekać.
152
Tym razem chodzi o Richarda. Jeden z jeńców wspominał
mi o niebieskookim niewolniku, pracujÄ…cym jako ogrodnik
u bogatego kupca w Algierze. Był młody, kiedy go schwy
tano. Wyrósł na silnego i zdrowego mężczyznę, ale myśli
i mówi zupełnie jak dziecko.
- Jakie to smutne... - Kathryn westchnęła. Nie czuła już
nic, oprócz przygnębienia. W jej sercu zagościła miłość do
Lorenza, która wyparła dawne uczucie do Dickona. - Jak
możemy dowiedzieć się o nim czegoś więcej?
-Już się tym zająłem. Dobrze wiedziałem, że nie ze
chcesz przerwać poszukiwań.
- RobiÄ™ to przede wszystkim dla wujka Charlesa. Cho
[ Pobierz całość w formacie PDF ]