[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi wierzyć& Nie, wyszedł& Niestety, nie potrafię powiedzieć& Tak, oczywiście, poproszę go&
Tak& 8135? Przepraszam, nie dosłyszałam. Aha& 8935& 39& ach, 5135& Tak, przekażę, żeby
do pani zadzwonił& po szóstej& Och, przepraszam, przed szóstą& Bardzo pani dziękuję.
Odłożyła słuchawkę, naprędce zanotowała numer 5319 i skierowała na Poirota spojrzenie
odrobinę badawcze, ale nie wyrażające zainteresowania.
Poirot rozpoczął z werwą.
Zauważyłem dom na sprzedaż położony tuż na skraju miasteczka. Nazywa się chyba Littlegreen
House.
Słucham?
Dom na sprzedaż lub do wynajęcia powtórzył Poirot powoli i dobitnie. Littlegreen
House.
Ach, Littlegreen House odparła półprzytomnie młoda kobieta. Powiedział pan:
Littlegreen House?
Tak jest.
Littlegreen House rzekła kobieta, czyniąc nadludzki wysiłek umysłowy. Cóż, pan Gabler
pewnie będzie coś o tym wiedział.
Czy mógłbym widzieć się z panem Gablerem?
Wyszedł odrzekła kobieta z nutą słabej, anemicznej satysfakcji osoby, która mówi: punkt
dla mnie .
Orientuje się pani, kiedy wróci?
Nie wiem dokładnie.
Rozumie pani, rozglądam się za domem w tej okolicy odezwał się Poirot.
Ach tak? powiedziała bez cienia zainteresowania.
A Littlegreen House wydaje się być dokładnie tym, czego szukam. Zechce mi pani podać
szczegółowe dane?
Szczegółowe dane? kobieta sprawiała wrażenie wstrząśniętej.
Dane na temat Littlegreen House.
Z ociąganiem otworzyła szufladę i wyjęła niechlujny segregator z dokumentami. Po chwili
zawołała:
Janie!
Siedzący w kącie chudy młodzieniec podniósł wzrok.
Tak?
Mamy dokładne dane& o co pan pytał?
O Littlegreen House powiedział wyraznie Poirot.
Tutaj wisi jego duże zdjęcie zauważyłem, wskazując na ścianę.
Spojrzała na mnie chłodno. Dwóch przeciw jednemu, zdawała się mówić, to nieuczciwa gra.
Wezwała posiłki.
Nie wiesz nic na temat Littlegreen House, prawda, Janie?
Nie, proszę pani. Powinno coś być w segregatorze.
Przykro mi rzekła młoda kobieta, nawet nie zaglądając do środka. Musieliśmy rozesłać
wszystkie informacje.
C est dommage.
Słucham?
Szkoda.
Mamy ładny dom parterowy przy Hemel End dwie sypialnie, salon.
Mówiła bez entuzjazmu, sprawiając jednak wrażenie osoby, która stara się wypełnić swe
obowiązki wobec pracodawcy.
Dziękuję, nie.
Jest jeszcze dom dwurodzinny z małą oranżerią. Mogę podać panu szczegółowy opis.
Nie, dziękuję. Interesuje mnie wysokość czynszu za Littlegreen House.
On nie jest do wynajęcia odpowiedziała, porzucając postawę całkowitej niewiedzy na temat
omawianego domu na rzecz przyjemności ze zdobycia punktu na swoją korzyść. Tylko do
natychmiastowej sprzedaży.
Na tablicy napisano: do wynajęcia lub na sprzedaż.
Nie potrafię nic o tym powiedzieć, ale ten dom przeznaczony jest wyłącznie na sprzedaż.
W tym momencie słownej potyczki otworzyły się drzwi i do środka gwałtownie wszedł siwowłosy
mężczyzna w średnim wieku. Omiótł nas wojowniczym spojrzeniem. Uniósł brew w niemym pytaniu
skierowanym do swej pracownicy.
To jest pan Gabler powiedziała młoda kobieta. Pan Gabler szerokim gestem otworzył drzwi
do gabinetu.
Proszę tutaj, panowie.
Wprowadził nas do środka, obszernym ruchem ramienia usadził na krzesłach, a sam zajął miejsce
za biurkiem naprzeciw nas.
Czym mogę panom służyć? Poirot zaczął wytrwale od początku.
Pragnąłem poznać parę szczegółów na temat Littlegreen House&
Nie zdążył nic więcej dodać. Pan Gabler przejął sprawę we własne ręce.
A, Littlegreen House to jest nieruchomość! Wyjątkowa okazja. Dopiero pojawiła się w
ofercie. Mogę panom powiedzieć, że nieczęsto się zdarza, by dom tej klasy sprzedawano za taką
cenę. Gdzie nie spojrzeć, widać oznaki dobrego smaku. Ludzie mają dosyć tandetnego budownictwa.
Szukają czegoś w dobrym stanie. Porządnego, solidnego domu. Piękna posiadłość z charakterem, z
atmosferą na wskroś georgiańska. Oto czego pragnie dzisiejszy klient stylowe domy są w
cenie, chyba mnie panowie rozumieją. Tak, Littlegreen House nie zagrzeje długo miejsca w ofercie
sprzedaży. Będą go sobie wyrywać! Już w minioną sobotę przyjechał go obejrzeć członek
parlamentu. Dom przypadł mu do gustu tak bardzo, że zapowiedział się ponownie w najbliższy
weekend. Interesuje się nim również gentleman z giełdy. W dzisiejszych czasach ludzie chcą mieć na
wsi ciszę i spokój, pragną mieszkać z dala od ruchliwych dróg. Niektórym to wystarcza, ale my
przyciągamy tutaj ludzi z klasą. Bo ten dom właśnie to ma. Klasę! Muszą panowie przyznać, że w
tamtych czasach potrafiono budować dla gentlemanów. Tak, Littlegreen niedługo pozostanie w
naszym rejestrze.
Pan Gabler przerwał dla zaczerpnięcia powietrza.
Czy przez ostatnie kilka lat często zmieniał właściciela? spytał Poirot.
Wprost przeciwnie. Pozostawał w rękach jednej rodziny. Przez ponad pięćdziesiąt lat należał
do Arundellów. Rodzina bardzo poważana w miasteczku. Damy starej daty.
Zerwał się z miejsca, otworzył drzwi i zawołał:
Panno Jenkins, dane dotyczące Littlegreen House. Szybko.
Wrócił do biurka.
Potrzebuję domu mniej więcej w takiej odległości od Londynu oznajmił Poirot. Na wsi,
lecz nie w wiosce zabitej deskami, jeśli mnie pan rozumie&
Doskonale, doskonale. Zapadłe dziury nie wchodzą w rachubę. Po pierwsze, nie lubi ich służba.
Tutaj jednak ma pan zalety wsi bez wad wiejskiego życia.
Panna Jenkins wśliznęła się do środka z zapisaną maszynowo kartką papieru, którą położyła przed
swoim pracodawcą, a ten odprawił ją skinieniem głowy.
Proszę powiedział pan Gabler i zaczął recytować z wyćwiczoną szybkością. Stylowy
dom o wyrazistym charakterze, cztery salony, osiem sypialni z ubieralniami, typowe pomieszczenia
niemieszkalne, wygodna kuchnia, obszerne zabudowania dodatkowe, stajnie, itd. Bieżąca woda,
ogrody w dawnym stylu, niewielkie koszty utrzymania, w sumie trzy akry powierzchni, dwie altany,
itd., itd. Cena 2850 funtów lub zbliżona oferta.
Może mi pan dać zlecenie obejrzenia posiadłości?
Naturalnie, drogi panie.
Pan Gabler energicznie zaczął pisać.
Pańskie nazwisko i adres?
Ku mojemu lekkiemu zdziwieniu Poirot podał nazwisko Parotti.
Mamy dwie inne nieruchomości, które mogą pana zainteresować kontynuował pan Gabler.
Poirot pozwolił mu dopisać jeszcze dwa adresy.
Littlegreen House można obejrzeć o dowolnej porze? zapytał.
Oczywiście, drogi panie. W domu stale przebywa służba. Dla pewności mogę zadzwonić.
Wybierają się tam panowie natychmiast czy po lunchu?
Po lunchu byłoby lepiej.
Naturalnie, naturalnie. Zadzwonię i uprzedzę, by oczekiwano panów około drugiej. To panom
odpowiada?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]