[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wciąż obejmuje smukłą dziewczynę. Sypiał nago, a delikatna
pościel była gładka niczym jej skóra. W końcu jęknął, znużo
ny. Wstał i zszedł do salonu. Postanowił się upić. To nie
rozwiąże jego problemów, ale da przynajmniej chwilowe uko
jenie.
Stanął przy oknie i wolno sączył alkohol. W sypialni Tab
by paliło się światło. Z zadowoleniem stwierdził, że i ona
cierpi na bezsenność.
Była zupełnie inna niż Lucy. Z ulgą zauważył, że myśl
o tragicznie zmarłej dziewczynie nie wywołuje już buntu
ani poczucia winy. Lucy Waverly była filigranowa i energi
czna, uwielbiała ryzyko. Lubiła się kochać długo i namiętnie
na podłodze ich mieszkania. Własne ciało traktowała jako
narzędzie rozkoszy; Tabby nigdy tego nie pojmie. Lucy, od
dana i namiętna kochanka, stanowiła balsam na zranioną mę-
56 SAMOTNIK Z WYBORU
ską dumę Nicka, gdy uparta panna Harvey odrzuciła jego
umizgi.
Dziś ujrzał Tabby w innym świetle. Nie wiedział, co przy
niosą kolejne dni, ale nadal był przekonany, że nie dojrzał
jeszcze do trwałego związku. Z drugiej strony jednak pragnął
Tabby. Gdyby zdołał ją przekonać, że powinna odrzucić sta
roświeckie zasady i żyć nowocześnie, z pewnością przeżyliby
cudowny romans. Wyobrażał sobie uległą i namiętną Tabby,
która w jego łóżku z powściągliwej dziewicy zmienia się
w spragnionÄ… rozkoszy kobietÄ™.
To była piękna wizja. Znił tak przez całą noc.
ROZDZIAA CZWARTY
Nick ledwie wstał następnego dnia. Miał kaca i był w pod
łym nastroju. Pochlebiał sobie, że pije rzadko i nigdy się nie
upija, ale wczoraj stanowczo przesadził z alkoholem. Była
niedziela. Nick od lat nie chodził do kościoła, ale tego dnia
poczuł nagle silną potrzebę, żeby się tam wybrać. Miał na
dzieję, że w miejscowej kaplicy spotka Tabby. Zwalczył po
kusę, wrócił do łóżka i przespał całe przedpołudnie.
Wstał bardzo pózno i przygotował sobie kawę. Dopiero
gdy wypił kilka filiżanek ciemnego płynu i łyknął parę table
tek aspiryny, był w stanie zebrać myśli. Zadzwonił do Helen,
by zapytać, czy ma dla niego jakieś informacje. Miał cichą
nadzieję, że nic jeszcze nie znalazła. W przeciwnym razie
musiałby szybko poinformować swoją śliczną klientkę o po
stępach śledztwa i omówić z nią dalsze działania. Na razie nie
potrafił spojrzeć Tabby w oczy po tym, co zaszło poprzednie
go wieczoru. Próbował ją uwieść, chociaż zdawał sobie spra
wę, że nie ma jej nic, zupełnie nic do zaoferowania.
Wszystko szło na opak. Niedziela ciągnęła się w nieskoń
czoność. W końcu zapadł zmrok. Nick zmarnował cały dzień.
Nawet spać mu się nie chciało. Zastanawiał się, czy Tabby
również wędruje bez celu z kąta w kąt. A może wcale o nim
58
SAMOTNIK Z WYBORU
nie myśli? Przed jej domem zatrzymał się po południu dziwny
biały samochód. Nick od razu pomyślał, że to Daniel przyje
chał w odwiedziny. Niech go diabli porwą, myślał, kładąc się
do łóżka. Ten bufon działał mu na nerwy.
Tabby również była denerwująca.
Następnego dnia wstał dość wcześnie. Uznał, że powinien
zajrzeć do sąsiadki, i ruszył w stronę tylnych drzwi jej domu.
W kuchni paliło się światło, więc śmiało zapukał.
Po chwili otworzyła mu zaspana Tabby. Mrugała powie
kami, nie zdając sobie sprawy, że stoi przed nim w ciasnej
bawełnianej koszulce sięgającej do połowy ud i podkreślają
cej smukłe kształty. Rozpuszczone długie włosy opadały na
ramiona, a twarz była zarumieniona po długim śnie. Dziew
czyna wyglądała tak ślicznie, że na jej widok nawet posąg
odczuwałby pożądanie - a Nick Reed nie był posągiem.
Tabby uprzytomniała sobie wreszcie, co ma na sobie, ale
było już za pózno. Poranny gość wszedł do kuchni i ruszył
w stronę sąsiadki, by wziąć ją w ramiona.
Tabby chwyciła krzesło i postawiła je przed sobą, chcąc
zachować dystans.
- Spokojnie, Nick - rzuciła, chichocząc nerwowo. - Pa
miętaj, że jesteś zatwardziałym kawalerem. Powtórz to sobie
kilka razy. Nie interesujÄ… ciÄ™ kobiety z zasadami.
- Próbowałem. To nie pomaga. Odstaw krzesło, Tabby
- rzucił gardłowym głosem.
Prezentował się doskonale w nie dopiętej koszuli z podwi
niętymi rękawami. Potargane włosy nadawały mu łobuzerski
wygląd. Spoglądał na Tabby z rozbawieniem i nie ukrywa
nym pożądaniem. Mrugał powiekami, jakby nie dowierzał
SAMOTNIK Z WYBORU
59
własnym oczom. Usiłował ominąć krzesło stojące między nim
i śliczną sąsiadką.
- To bez sensu, Nick - próbowała mu przemówić do roz
sądku. - Pamiętaj, że jestem zasuszoną starą panną, tkwiącą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]