[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwracać uwagi na to znane ju\ jej gorąco, jakie wywoływała w niej bliskość
Petera.
Wolałbym, \ebyś mnie całowała.
Moja odpowiedz brzmi: nie. Nie będzie \adnego kontraktu.
Peter palcem delikatnie przesunął po jej wargach.
Nie przyjmuję twojej oferty dodała.
Peter znieruchomiał, jakby dopiero teraz dotarły do niego jej słowa.
Aimee skorzystała z okazji, by jakoś zapanować nad rozbudzonymi
zmysłami. Spojrzała na Petera i zobaczyła, jak walczy z ogarniającą go
namiętnością.
Tak, co do tego nigdy nie było wątpliwości, pocieszała samą siebie.
Oświadczyny Petera nie miały nic wspólnego z miłością, jego gotowość do
reprezentowania jej nie wynikała z uznania dla jej talentu, ale jego namiętność
na pewno była szczera i nie udawana. Tego była pewna.
Bądz rozsądna, Aimee. Daję ci \yciową szansę. To du\o więcej, ni\
mo\e ci zaoferować Stephen Edmond czy ktokolwiek inny. Mówię powa\nie.
Zrobię z ciebie sławną artystkę.
Nigdy nie chciałam być sławna, Peter uśmiechnęła się Aimee.
Zale\ało mi tylko, by mnie doceniano jako artystkę.
I daję ci szansę, by tak się stało.
Ale z niejasnych powodów westchnęła. Jak mo\esz chcieć mnie
reprezentować i zrobić ze mnie sławną malarkę, jeśli nie wierzysz ani we mnie,
ani w mój talent?
Nie muszę wierzyć w twój talent, nie muszą mi się podobać twoje
obrazy, \ebym uczynił z ciebie znaną artystkę.
Mo\e i nie. Ale tego właśnie chcę. Spotkać kogoś, kto wierzy, \e mam
talent. Kto widzi coś wyjątkowego w moich pracach... i jest nimi poruszony.
Myślisz o kimś takim, jak Jacques? spytał z ironią Peter.
Tak. I Liza.
I Stephen Edmond?
Tak odparła. O kimś takim, jak pan Edmond.
Zrobisz wielki błąd, podpisując z nim kontrakt. Stephen Edmond i jego
brat to dwa rozpieszczone dzieciaki, którym rodzice zostawili kupę forsy. Lubią
się bawić w znawców sztuki. Znam wielu artystów, którzy podpisali z nimi
umowy na wyłączność i bardzo tego \ałowali.
Ty te\ coś takiego mi proponujesz.
Owszem, ale ró\nica polega na tym, \e dla mnie sztuka to całe \ycie, a
nie zabawa. Cokolwiek stanie się między nami, ze mną będziesz bezpieczna.
Nie obni\ę cen na twoje obrazy, nie wykorzystam cię. Widziałem, jak
Edmondowie omal nie zniszczyli kariery pewnego malarza, z zemsty obni\ając
do minimum ceny jego prac.
Jego słowa powa\nie zaniepokoiły Aimee.
W ka\dym razie moje prace mu się podobały próbowała się bronić.
Chciał, \ebym pokazała mu pozostałe.
Edmond interesuje się twoimi pracami tylko dlatego, \e wie, i\ ja się
tobą interesuję.
To nieprawda. Nawet nie wiedział, \e się z tobą spotykam, a twojej
obecności tutaj te\ się nie spodziewał.
Peter wybuchnął śmiechem.
Nie bądz naiwna, Aimee. Wiesz, jakie to małe miasto. Wszyscy o
wszystkich wiedzą. A Dzielnica Francuska to dodatkowo miasto w mieście.
Zało\ę się, \e nawet tutejsi kloszardzi wiedzą, i\ ze sobą sypiamy.
Pierwszą reakcją Aimee był siarczysty policzek, jaki mu wymierzyła.
Mo\e i rzeczywiście wszyscy o tym wiedzą. Ja na pewno tego przed
nikim nie ukrywałam poinformowała go z godnością. Ale przynajmniej
Stephen Edmond dlatego chciał mnie reprezentować, bo podobają mu się moje
prace... a nie dlatego, \e ze mną sypia.
ROZDZIAA PITY
Aimee. Zaczekaj. Ja nie...
Za pózno. Aimee była ju\ przy drzwiach i witała wchodzących klientów.
A niech to diabli. Peter przeklął w duchu własną głupotę. Co mu strzeliło
do głowy? Przecie\ gdyby się zastanowił, wiedziałby, \e Aimee tak zareaguje.
Ale na tym właśnie polegał problem. Przy Aimee zawsze najpierw mówił,
a dopiero potem myślał.
Có\ za dzień! Najpierw ten koszmarny sen, potem nagła ucieczka Aimee
z jego łó\ka, dwie kłótnie. Gdyby wierzył w przesądy, przysiągłby, \e ktoś
rzucił na niego zły urok. Oczywiście znał miejscową historyjkę o Marie Laveau,
czarownicy sprzed dwustu lat, w której klątwy szczególnie mieszkańcy
Francuskiej Dzielnicy nadal wierzyli. On zawsze uwa\ał to za głupotę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]