pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To prawda. Może najpierw wybadam, czy zmieniła zdanie na temat
Port Cavili. - Uśmiechnął się czule.
- A co ty o tym myślisz?
- Ja? - Spojrzała na niego. - Uważam, że powinieneś podjąć najlepszą
decyzję dla siebie i dla Allie.
- Jak zwykle masz rację. Ale tak naprawdę pytałem cię o to, jak wy-
obrażasz sobie swoją przyszłość.
- Aha! - Starannie położyła nóż i widelec na talerzu.
- Kiedy tu przyjechałam, to chciałam tylko dojść do siebie... pozbierać się
po...
- Po śmierci Petera?
- Tak. Po śmierci Petera - dokończyła posępnym tonem.
- Ale co teraz?
- Teraz?
- Teraz sprawy uległy zmianie. - Oparł łokcie na stole i spojrzał na nią
uważnie. - Teraz, kiedy jesteśmy w... związku? Czy w swoich planach
życiowych bierzesz mnie i Allie pod uwagę?
- Hm, nie jestem pewna, czy... chcę patrzeć zbyt daleko w przyszłość.
Bo gdyby chciała, musiałaby przyznać, że nie była wobec Luke'a zbyt
szczera i nie powiedziała mu wszystkiego, pomyślała ze smutkiem.
Widząc malujące się na jego twarzy rozczarowanie, stwierdziła ze
wstydem, że go zraniła. Poczuła skurcz żołądka. Spojrzała przez okno na
R
L
T
światła odbijające się w gładkiej jak lustro powierzchni wody, którą ota-
czał falochron portu. W pewnym sensie Luke zaoferował jej bezpieczne
miejsce w swojej rodzinie, a ona egoistycznie chroniła siebie. On zasłu-
guje na coś lepszego. Chciała dać mu coś...
- Luke, spotkanie ciebie i Allie to coś najwspanialszego. Coś, co od
dawna nie zdarzyło się w moim życiu - oznajmiła zdławionym ze wzru-
szenia głosem. - Oboje jesteście mi bardzo drodzy. Nawet bardziej, niż
potrafię wyrazić słowami.
- Dziękuję - odrzekł, zaciskając palce na jej dłoni. Jego uśmiech był tak
ujmujący, że łzy zakręciły jej się w oczach. - Bardzo się cieszę. Ty też
jesteś mi bardzo droga... Allie również cię uwielbia.
Zapadła chwila ciszy. Z jednej strony Terri chciała ukryć przed nim
swoje uczucia, ale z drugiej upajała się tym, że są one tak intensywne.
- Przepraszam, czy zechciałby pan zamówić teraz coś na deser? - spytał
kelner, sprzątając talerze z ich stołu.
- Nie, dziękuję - odparł Luke, nie odrywając oczu od Terri. - Myślę, że
teraz miło byłoby zatańczyć.
- Tak - wyszeptała. - Byłoby cudownie.
Kiedy kelner odszedł, Luke ujął jej dłoń i poprowadził ją między sto-
łami w kierunku parkietu.
Melodyjne dzwięki kwartetu smyczkowego przyciągnęły już na parkiet
kilka innych par. Luke zatrzymał się na chwilę i wziął Terri w ramiona.
Poczuła się w jego uścisku tak swobodnie, jakby tańczyli ze sobą wiele
razy. Ich ruchy były idealnie skoordynowane.
Luke ścisnął delikatnie jej prawą dłoń i przycisnął ją do piersi. Z tru-
dem powstrzymał jęk radosnego podniecenia. Miał wrażenie, że znalazł
R
L
T
się w niebie. Uśmiechnął się lekko i pomyślał, że mógłby z nią tańczyć
przez całą wieczność.
- To jest bardzo miłe - mruknął jej do ucha.
- Owszem...
Terri przesunęła palcami po jego kołnierzyku, a on zadał sobie pytanie,
czy ona wie, co robi. Od dawna z trudem powstrzymywał pożądanie, ale
udawało mu się do niej zbliżyć coraz bardziej. Miał wrażenie, że ich
związek rozwija się harmonijnie, ale nie chciał przyspieszać biegu wyda-
rzeń, by nie zniszczyć tego, co ich łączyło.
- Luke...
- Hm?
Przestała tańczyć, odchyliła lekko głowę do tyłu i spojrzała mu w oczy.
- Ja... chciałabym przestać postępować rozsądnie. Poczuł się tak, jakby
przez jego ciało przemknęła iskra elektryczna. Chciał coś powiedzieć,
ale nie mógł wydobyć głosu.
- Odwiez mnie do domu. Proszę...
- Doskonały pomysł. - Poprowadził ją z powrotem do stolika, przy któ-
rym czekał kelner, trzymający w ręce kartę deserów. - Przykro mi, ale
musimy już iść. Proszę o rachunek. Zapłacę przy wyjściu.
- Oczywiście.
Luke pomógł Terri zarzucić na siebie lekki szal, muskając przy okazji
jej ramię. Nie chciał ani na chwilę tracić z nią kontaktu, bo bal się, że je-
śli przestanie jej dotykać, ona zmieni zdanie.
Ucałował lekko jej dłoń, a potem wypuścił ją z objęć, by podpisać ra-
chunek.
R
L
T
Kiedy wsiedli do samochodu, żadne z nich nie odzywało się przez dłuż-
szą chwilę. Luke zastanawiał się, o czym myśli Terri. Czy żałuje swojej
decyzji? Czy nie uważa, że wszystko dzieje się zbyt szybko?
Kiedy zatrzymał się na chwilę przed wjazdem na rondo, zerknął ukrad-
kiem na jej twarz i dostrzegł na niej lekki uśmiech. Wydała mu się nie-
zwykle spokojna, choć on sam miał wrażenie, że jest kłębkiem nerwów.
Gdy dotarli pod jej domek, otworzyła drzwi i weszła pierwsza. Zdjęła
szal i powiesiła go na wieszaku, a potem odwróciła się i wyciągnęła ręce,
by rozwiązać jego krawat.
Chwycił jej dłonie i zacisnął na nich palce.
- Czy jesteś pewna? - spytał stłumionym głosem, dając jej szansę roz- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta