[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lampton nie ma tytułu. A jednak zgodziła się go poślubić. Kocha go!
Robert zbył to oświadczenie lekceważącym prychnięciem.
- Ona nie wie, co to słowo znaczy. Jest po prostu oszołomiona jego urodą i czarem. Nic o
nim nie wie. Ale to nie ma nic do rzeczy. - Poruszył się, ujął ją silnie za biodra i przesadził
ze swoich kolan na kanapę. Deborah ucieszyła się, że nie zrzucił jej na podłogę, bo trochę
się tego obawiała. - Teraz najgorsza część - mruknął ponuro, wpatrując się we własne
nogi. Nie miał odwagi spojrzeć na żonę. - Uczyniłem ją przedmiotem zakładu. Założyłem
się z lordem Lensborough, że najpiękniejsza debiutantka sezonu będzie się przede mną
płaszczyć, choć na sam mój widok robi jej się niedobrze... - Przeczesał palcami włosy z
wyrazem wzgardy na twarzy. - Nigdy mi nie zależało na Susannah - oświadczył surowo. -
W najmniejszym stopniu. Ale przez ten zakład Lampton zaczął ją uwodzić w
przekonaniu, że zamierzam się jej oświadczyć! - Roześmiał się gorzko i pokręcił głową na
myśl o absurdalności przebiegu wydarzeń. - Nigdy nie miałem zamiaru jej poślubić.
Podniósł głowę i poważnie spojrzał na Deborah.
- Jedyną kobietą, jaką kiedykolwiek pragnąłem poślubić, byłaś ty.
Wstał z kanapy i odszedł od niej.
- Boże, co za galimatias!
Deborah patrzyła na jego zesztywniałe z napięcia ramiona, które tak długo musiały
dzwigać ciężar nieszczęść tego człowieka. Powtórzyła bezradnie:
- Chciałeś mnie poślubić? -1 zaraz wyciągnęła niewłaściwy wniosek. - %7łeby otrzymać
pieniądze, jakie zapisała ci panna Lampton. I zemścić się na Lamptonie za to, że ukradł ci
Susannah...
Odwrócił się gwałtownie i spojrzał na nią tak przenikliwie, że gdyby popatrzył tak na nią
wcześniej, kiedy jeszcze sądziła, że był zakochany w Susannah, zapewne by się
przestraszyła.
- Nie uważam, że ukradł mi Susannah! To nie miało z nią nic wspólnego! Albo bardzo
niewiele. Chodziło o moją przeszłość. Moje dzieciństwo. Mój Boże, nie masz nawet
pojęcia, Deborah, jak straszliwie nienawidziłem Lamptonów. Kiedy dowiedziałem się, że
mogę narobić Percyemu kłopotów, postanowiłem go zranić, bez względu na to, kim będę
musiał się posłużyć. Choćby po to, żeby pomścić swoją matkę. Wiedziałaś o tym, że
Lamptonowie ją zabili? Wyrzucili ją z domu, insynuowali, że nie jestem dzieckiem
swojego ojca, odmówili jej prawa widywania Charlesa, którego uważała za syna... - Robert
dosłownie trząsł się z oburzenia. - Więc wykorzystałem ciebie. Zmusiłem cię do
małżeństwa, obiecując zabezpieczenie finansowe na przyszłość i dzieci, ale nie
zastanowiłem się ani przez moment, co to może dla ciebie oznaczać.
Podszedł do kanapy i mocno zacisnął dłoń na oparciu, pochylając się nad Deborah ze
zrozpaczoną twarzą.
-1 z powodu mojego egoizmu i pragnienia zemsty zostałaś wciągnięta w naszą waśń,
pojmana i skrzywdzona przez tych ludzi... - Drżącą dłonią dotykał blednących już sińców
258
Annie Burrows
na twarzy Deborah i zasklepionego rozcięcia na wardze. -Zgwałcona. I niewykluczone, że
nosisz dziecko. Gwałtownie wciągnęła powietrze.
- Nikt mnie nie zgwałcił!
- Ale te siniaki na szyi... rozdarta suknia.
- Myślałeś, że zostałam zgwałcona? - zapytała, kręcąc głową z niedowierzaniem. I zamiast
próbować ją ukoić, trzymał się od niej z daleka. Postanowił nawet odesłać ją na wieś.
-Pomyliłeś się - wyjaśniła głosem bez wyrazu. - Sukienka podarła się, kiedy wywlekali
mnie z dorożki. Warga pękła od uderzenia, które miało mi wybić z głowy ucieczkę. A
ślady na szyi powstały, bo trzymali mnie za gardło, żeby mi obciąć kosmyk włosów, który
ci wysłali.
- Ale Heloise mówiła, że spaliłaś swoje ubrania. I powiedziałaś, że już chyba nigdy nie
będziesz się czuła czysta. Myślałem...
- Już mi powiedziałeś, co myślałem - stwierdziła gorzko Deborah. - Spaliłam ubrania, bo
nie chciałam przynieść do domu pcheł. A ty też czułbyś się brudny, gdybyś spędził dwa
dni w tym samym ubraniu, w wilgotnej celi, nie mając do mycia nic poza piwem!
Cuchnęłam jak browar!
Obszedł kanapę, żeby wziąć ją za rękę.
- Nie zgwałcili cię! Bogu dzięki...
Ale Deborah zerwała się na równe nogi i cofnęła się przed nim.
- Co z ciebie za człowiek? Jesteś gotów wziąć mnie za rękę teraz, kiedy już wiesz, że nie
zostałam zbrukana, ale gdzie byłeś, Robercie, kiedy cię potrzebowałam, kiedy budziłam
się w nocy, trzęsąc się ze strachu?
Cnotliwa żona
259
Drżała z gniewu i poczucia zawodu. Za każdym razem, gdy wydawało jej się, że może
istnieje jeszcze dla nich jakaś szansa, on znowu rozwiewał jej nadzieję.
- Myślałem, że nie chcesz, żebym się do ciebie zbliżał! - zaprotestował. - Przecież ostatnio
uciekłaś ode mnie. Nie mam zresztą o to do ciebie pretensji, ale chyba nie sądzisz, że nie
zauważyłem, iż wzdrygałaś się, ilekroć podchodziłem.
Deborah stała z zaciśniętymi pięściami. Wyprostowała się i wysyczała:
- Po tym, jak nazwałeś mnie dziwką? Głęboko wciągnął powietrze.
- Po pikniku byłem bardzo na ciebie zły. Obserwowałem cię przez cały dzień i
zastanawiałem się, z którym z moich tak zwanych przyjaciół zamierzasz mnie zdradzić!
Ostatnia iskierka nadziei zgasła. Zmęczonym krokiem podeszła do kanapy i sięgnęła po
czepek.
- Naprawdę tak kompletnie mnie nie znasz, Robercie? Od chwili, gdy poprosiłeś mnie o
rękę, nieustannie mnie obrażasz.
- Wiem. - Stał wyprostowany jak struna, gdy Deborah zmierzała do drzwi. - Zasługujesz
na lepszy los. Dlatego pozwalam ci odejść.
- Pozwalasz mi odejść? - Jej gniew rozpalił się znowu. Puściła klamkę i odwróciła się w
jego stronę. - To ty mnie odsyłasz! Postanowiłeś z jakiegoś powodu nie być już dłużej
moim mężem, więc nie odwracaj teraz kota ogonem.
Wróciła do niego z oczyma błyszczącymi wściekłością, nad którą nie zamierzała już dłużej
panować.
- Może byś przynajmniej raz w życiu powiedział prawdę, Robercie!
260
Annie Burrows
- Prawdę? - zapytał. - Prawda jest taka, że kiedy mnie opuściłaś, czułem się tak, jakby
wyrwano mi serce. Nie wiem, jak to przeżyję, ale wiem, że muszę. Dla twojego dobra.
Tylko' tyle mogę dla ciebie zrobić...
Wyrwane serce? Jej własne serce mocniej zabiło. Jak poprzednio, kiedy powiedział, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]