pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nat odstawił filiżankę i schował ręce głęboko do kieszeni wyprasowanych, sztywnych
od krochmalu dżinsów.
- Nie, nie tutaj. Kiedy zrobiliśmy maturę, wyjechałem do Waszyngtonu, gdzie bardzo
szybko przekonałem się, kim jestem. Po cichu? Nie, brachu, wprost przeciwnie. Wy
wrzeszczałem to wszem wobec. Dostałem pracę w księgarni i nauczyłem się fachu. Przez pięć
lat żyłem na całego, hulałem i szalałem, ale miasto mnie w końcu zmęczyło. Szczerze
mówiąc, zatęskniłem za domem. Tata zaczął chorować i postanowiłem wrócić.
Długo rozmawiałem z Rakiem. Wyznałem mu prawdę. Eddie był pierwszym
mieszkańcem Messiny, któremu się zwierzyłem.
- Jak zareagował?
- Powiedział, że nie zna się na gejach, ale jeśli wiem, kim jestem, to do diabła z
ludzmi. Mówił:  %7łyj po swojemu, synu. Niektórzy będą cię nienawidzić, inni kochać,
większość nie będzie miała zdania. Wszystko zależy od ciebie .
- Cały Rake.
- Dodał mi odwagi. Namówił mnie do otwarcia sklepu, a kiedy już byłem pewien, że
zrobiłem głupi błąd, zaczął tu przychodzić i wieść się rozeszła. Chwilkę, nie odchodz. - Nat
pobiegł na przód sklepu, gdzie czekała starsza pani. Zagadał do niej po imieniu głosem
słodszym od najsłodszych i już niebawem pochłonęły ich poszukiwania książki.
Neely wszedł za ladę i dolał sobie kawy. Nat wkrótce wrócił.
- To była pani Underwood. Kiedyś miała pralnię.
- Tak, pamiętam.
- Ma sto dziesięć lat i przepada za erotycznymi westernami. Niezłe, co? Jak
prowadzisz księgarnię, dowiadujesz się ciekawych rzeczy. Pomyślała na pewno, że może tu
przychodzić, bo ja też mam swoje sekrety. Poza tym stuknęło jej sto dziesięć lat i pewnie ma
to wszystko gdzieś.
Położył na talerz wielką jagodziankę i postawił talerz na ladzie.
- Spróbuj - powiedział, rozłamując ją na pół. Neely wziął mały kawałek.
- Sam pieczesz?
- Co rano. Kupuję zamrożone i wkładam do duchówki. Jak dotąd nikt się nie kapnął.
- Niezła. Widujesz czasem Cameron?
Nat przestał jeść i spojrzał na niego podejrzliwie.
- Dlaczego o to pytasz?
- Byliście przyjaciółmi. Po prostu pytam.
- Mam nadzieję, że wciąż gryzie cię sumienie.
- Gryzie.
- To dobrze. I mam nadzieję, że boleśnie.
- Może. Czasami.
- Pisujemy do siebie. Ma się dobrze, mieszka w Chicago. Wyszła za mąż, ma dwie
córeczki. No więc? Czemu pytasz?
- Nie można już spytać o szkolną koleżankę?
- Maturę robiło nas prawie dwustu. Dlaczego zacząłeś akurat od niej?
- Przepraszam. Wybacz.
- Nie, nie, chcę wiedzieć. Dlaczego spytałeś o Cameron? Neely włożył do ust kilka
okruszków bułki. Długo nie odpowiadał. Wreszcie uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- No dobra. Myślę o niej.
- Myślisz o Cameron?
- Jak mógłbym o niej zapomnieć?
- Rzuciłeś ją dla tej durnej cipki. Szybka nagroda, ale na dłuższą metę kiepski wybór,
co?
- Zgoda, byłem młody i głupi. Ale niezle się bawiłem.
- Byłeś najlepszy w Stanach, mogłeś mieć każdą dziewczynę w szkole. Rzuciłeś
Cameron, bo Krzykula miała na ciebie chcicę. Znienawidziłem cię za to.
- Co ty? Poważnie?
- Za twoją bezczelność. Cameron była moją przyjaciółką, zanim tu jeszcze
przyjechałeś, bo znaliśmy się aż z przedszkola. Wiedziała, że jestem inny, i zawsze mnie
chroniła. Ja próbowałem chronić ją, ale zakochała się w tobie i to był olbrzymi błąd. Krzykula
postanowiła, że jej chłopakiem będzie najlepszy futbolista w Stanach. Spódniczki robiły się
coraz krótsze, bluzki coraz obciślejsze, no i wpadłeś. Moja ukochana Cameron poszła na bok.
- Przepraszam, że w ogóle to wyciągnąłem.
- Tak, lepiej pogadajmy o czymś innym. Przez długą chwilę nie mieli o czym.
- Zaczekaj tylko, aż ją zobaczysz - powiedział w końcu Nat.
- Aadna jest?
- Krzykula wygląda jak podstarzała dziwka na telefon i pewnie nie tylko wygląda. A
Cameron to kobieta z klasą.
- Myślisz, że przyjedzie?
- Pewnie tak. Miss Lila przez wiele lat uczyła ją gry na fortepianie.
Neely nie miał dokąd iść, mimo to spojrzał na zegarek.
- Muszę uciekać. Dzięki za kawę.
- Dzięki, że wpadłeś. Zrobiłeś mi wielką frajdę. Zygzakując między półkami, doszli do
drzwi. Tam Neely przystanął.
- Słuchaj - powiedział. - Paru chłopaków przychodzi dzisiaj na stadion. Na coś w
rodzaju czuwania. Wiesz, piwo i wojenne opowieści. Wpadniesz?
- Chętnie. Dzięki.
Neely otworzył drzwi, ale Nat chwycił go za rękę.
- Zaczekaj. Kłamałem. To nieprawda, że cię nienawidziłem.
- A powinieneś.
- Nikt cię nie nienawidził. Byłeś naszym mistrzem.
- Tamte czasy już się skończyły, Nat.
- Jeszcze nie. Rake wciąż żyje.
- Powiedz Cameron, że chciałbym się z nią zobaczyć. I coś jej powiedzieć.
Sekretarka uśmiechnęła się z wprawą i przesunęła po ladzie deskę z klipsem. Neely
wpisał na listę swoje nazwisko, datę i godzinę przybycia. Jako cel wizyty podał odwiedziny
dawnego trenera szkolnych koszykarek, Binga Albrittona. Sekretarka popatrzyła na listę i nie
rozpoznawszy ani jego nazwiska, ani twarzy, powiedziała: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta