[ Pobierz całość w formacie PDF ]
im już żadne niebezpieczeństwo, musiałem zapłacić podwójnie, zanim zgodzili
251
się pojechać do zamku. Potem opuściłem Ghasek i wstąpiłem do armii. Mam na-
dzieję, że wkrótce zaczną się walki. Moje życie nie ma już sensu. Pragnę jedynie
umrzeć.
Zrobiłeś to, co musiałeś, Occudo.
Być może, ale straszliwy ciężar przytłacza mą duszę.
Chodz ze mną zdecydował Sparhawk w jednej chwili.
Dokąd, dostojny panie?
Do Bergstena, patriarchy Emsatu.
Nie mogę stanąć przed obliczem wysokiego dostojnika Kościoła z rękoma
zbroczonymi krwią hrabianki Belliny.
Bergsten jest Thalezyjczykiem. Nie przypuszczam, aby był zbyt wrażliwy.
Sparhawk zwrócił się do eskortującego go wartownika. Musimy zobaczyć
się z patriarchą Emsatu. Zaprowadz nas do niego.
Wedle rozkazu, dostojny panie.
Wartownik powiódł ich przez obozowisko do namiotu patriarchy. W świetle
świec rysy twarzy Bergstena sprawiały szczególnie thalezyjskie wrażenie. Miał
grube, krzaczaste brwi, szerokie, wystające kości policzkowe i mocno zaryso-
wane szczęki. Nadal nosił kolczugę, aczkolwiek zdjął zdobny rogami ogra hełm
i odstawił w kąt swój straszliwy topór.
Wasza świątobliwość Sparhawk ukłonił się mój przyjaciel ma pro-
blem natury duchowej. Czy nie zechciałbyś mu pomóc?
To moje posłannictwo, dostojny panie Sparhawku odparł patriarcha Em-
satu.
Dziękuję waszej świątobliwości. Occuda był niegdyś mnichem. Potem
wstąpił na służbę do hrabiego z północy Pelosii. Siostra hrabiego stała się
wyznawczynią kultu zła i zaczęła odprawiać bezecne rytuały, dające jej moc.
Ofiarami w nich byli ludzie.
Bergsten otworzył szeroko oczy.
Kiedy w końcu pozbawiono ją mocy ciągnął dalej Sparhawk osza-
lała i jej brat był zmuszony trzymać ją w odosobnieniu. Occuda opiekował się
nią, aż wreszcie nie mógł dłużej znieść męki tej nieszczęsnej białogłowy. Wtedy,
wiedziony litością, otruł ją.
To straszna historia, dostojny panie Sparhawku powiedział swym głę-
bokim głosem Bergsten.
To był ciąg strasznych wydarzeń przyznał Sparhawk. Occudę dręczy
teraz sumienie i stracił chęć do życia. Wasza świątobliwość, czy udzielisz mu
rozgrzeszenia, aby przez resztę swych dni mógł iść z podniesionym czołem?
Patriarcha Emsatu popatrzył w zamyśleniu na pełną cierpienia twarz Occu-
dy, wzrokiem zarazem przenikliwym i pełnym litości. Przez kilka chwil rozważał
usłyszaną prośbę, potem wyprostował się, a jego twarz zastygła w wyrazie zdecy-
dowania.
252
Nie, dostojny panie Sparhawku, nie mogę odmówił beznamiętnym to-
nem.
Sparhawk chciał protestować, ale patriarcha uniósł swą masywną dłoń.
Occudo powiedział surowo byłeś niegdyś mnichem?
Byłem, wasza świątobliwość.
Dobrze. A zatem posłuchaj, jaka będzie twa pokuta. Bracie Occudo, przy-
wdziejesz mnisi habit i wstąpisz do mnie na służbę. Udzielę ci rozgrzeszenia, gdy
zdecyduję, żeś okupił swe winy.
Wa-wasza świątobliwość wyjąkał Occuda padając na kolana jakże
się odwdzięczę?
Być może z czasem zmienisz zdanie, bracie Occudo. Bergsten uśmiech-
nął się słabo. Zobaczysz, że jestem bardzo surowym panem. Po wielekroć od-
pokutujesz za swe grzechy, nim oczyścisz swą duszę. A teraz idz po swoje rzeczy.
Przeprowadzisz się do mojego namiotu.
Już idę, wasza świątobliwość. Occuda wstał i opuścił namiot.
Nie obraz się na moje słowa, wasza świątobliwość rzekł Sparhawk
ale nie jesteś chyba prostolinijnym człowiekiem.
Nie, naprawdę nie. Duchowny w ciężkiej kolczudze uśmiechnął się.
Dostojny panie Sparhawku, mam dosyć doświadczenia, by wiedzieć, że ludzka
dusza to rzecz bardzo delikatna i złożona. Twój przyjaciel czuje, iż jedynie wła-
snym cierpieniem może oczyścić się z grzechu. Jeżeli po prostu udzieliłbym mu
rozgrzeszenia, trapiłyby go wątpliwości do końca życia. Czuje, że musi odcier-
pieć, więc postaram się, by cierpiał choć, rzecz jasna, nie będę się nad nim
znęcał. Nie jestem przecież potworem.
Czy naprawdę zgrzeszył swym uczynkiem?
Oczywiście, że nie. Powodowała nim litość. Będzie z niego bardzo dobry
mnich i myślę, że gdy już wystarczająco długo pocierpi, znajdę mu gdzieś jakiś
miły klasztor, w którym uczynię go opatem. Kościół zyska dobrego i wiernego
sługę, ja zaś przez całe lata będę miał kogoś na posługi za darmo. U mnie będzie
zbyt zajęty, by rozważać swoje winy.
Doprawdy, niezbyt miły człowiek z waszej świątobliwości.
Nigdy się o to nie starałem, mój synu. Skończyłem, dostojny panie Spar-
hawku. Odejdz z mym błogosławieństwem. Patriarcha Emsatu zmrużył chytrze
oczy.
Dziękuję waszej świątobliwości rzekł Sparhawk bez uśmiechu.
Kiedy wracał za wartownikiem przez obozowisko, czuł się dość zadowolony
z siebie. Może nie zawsze potrafił rozwiązywać własne problemy, ale z pewnością
był w stanie rozwiązywać problemy innych ludzi.
Kring powiedział nam, że dookoła obozu krążą patrole stwierdził Ty-
nian, gdy Sparhawk wszedł ponownie do namiotu. To może utrudnić nam
ucieczkę, prawda?
253
O tak, nawet bardzo przyznał Sparhawk.
Aha! Tynian coś sobie przypomniał. Flecik zawracała wszystkim
głowy dopytując się o odległości. Kurik przejrzał pakunki, ale nie mógł znalezć
mapy.
Jest w moich sakwach przy siodle.
Powinienem był się tego domyślić westchnął Kurik.
Co chciałabyś wiedzieć? zapytał Sparhawk dziewczynkę, otwierając
sakwy.
Jak daleko jest z Agnaku do Aty?
Sparhawk rozłożył mapę na stole, stojącym w środku namiotu.
To bardzo ładny obrazek, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie! Flecik
zrobiła nadąsaną minkę.
Sparhawk zmierzył odległość na mapie.
Mniej więcej trzysta lig rzekł.
Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, Sparhawku. Muszę wiedzieć,
ile czasu potrzeba na przebycie tej odległości.
Rycerz przeliczył szybko w myślach.
Około dwudziestu dni.
Dziewczynka ułożyła buzię w ciup.
Być może uda mi się to trochę skrócić powiedziała z zadumą.
O czym my tu mówimy? zapytał Sparhawk.
Ata leży na wybrzeżu, prawda?
Tak.
Będziemy potrzebowali łodzi, żeby dostać się do Thalesii. Ghwerig zabiera
Bhelliom do swej groty w tamtejszych górach.
Jest nas wystarczająco dużo, by poradzić sobie z wartownikami Kalten
wzruszył ramionami a i patrole w środku nocy nie powinny sprawiać większe-
go kłopotu. Ghwerig nie oddalił się na tyle, byśmy nie mogli go dogonić.
Mamy w Acie coś do załatwienia powiedziała dziewczynka a w każ-
dym razie ja mam, i trzeba to wykonać, nim ruszymy w pogoń za Bhelliomem.
Wiemy, dokąd zmierza Ghwerig, więc nie będzie trudno go odszukać. Ulathu, idz
i powiedz Wargunowi, że będziemy mu towarzyszyć do stolicy Deiry. Wymyśl
jakiś prawdopodobny powód.
Wedle rozkazu, wielmożna pani. Ulath mrugnął porozumiewawczo do
przyjaciół.
Chciałabym, żebyście już przestali Flecik skrzywiła się z niezadowo-
leniem. A tak przy okazji, po drodze do namiotu Warguna poproś kogoś, aby
przyniesiono nam wieczerzę.
Czego sobie życzysz?
Może być kozle mięso, ale cokolwiek innego też będzie dobre, oczywiście
z wyjątkiem wieprzowiny.
254
Następnego dnia tuż przed zachodem słońca dotarli do Agnaku i rozbili wiel-
kie obozowisko. Lokalne władze natychmiast zamknęły bramy miasta. Król War-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]