[ Pobierz całość w formacie PDF ]
od Caroliny.
Tak, my...
Mamy przed sobą jeszcze mnóstwo pracy.
Will rozmyślnie przerwał Carolinie. Nie zamierzał ułatwiać Kirklandowi
życia. Jimmy zerknął na niego, ale natychmiast na powrót skupił uwagę na
Carolinie.
Jak wpadłaś na pomysł, żeby postawić taki dziwaczny dom?
A co tu dziwacznego? odparł Will przesadnie ugrzecznionym tonem,
który nie wróżył niczego dobrego. To jedna z najstarszych znanych form
konstrukcji budowlanych.
Jimmy uważnie zlustrował drewniany szkielet.
Wygląda solidnie, ale ten sposób budowy musi kosztować fortunę.
Teraz Kirkland martwił się o pieniądze Caroliny. Z wielkim trudem Will
powstrzymał się, aby nie chwycić go za kołnierz i...
Podoba mi się ten projekt. Tak właśnie miało być oświadczyła
Carolina, zirytowana opiniami Jimmy ego.
Zresztą wcale nie kosztuje fortuny dodał Will. Jimmy odwrócił się do
Case a i wzruszył ramionami.
Przyjechałem porozmawiać o ogrodzeniu posiadłości.
Chociaż patrzył na Willa, swoje słowa kierował do Caroliny. Will
zdecydował, że ma dosyć tego faceta. Skrzyżował ręce na piersiach i już nie
kryjąc zniecierpliwienia, powiedział:
Ona nie potrzebuje ogrodzenia.
Jimmy zsunął czapkę na tył głowy. Przez chwilę Will miał nadzieję, że na
tym się skończy, ale Kirkland wskazał Zbója.
Kiedy jechałem, po szosie biegał bezpański pies.
Ona nie potrzebuje ogrodzenia powtórzył Will a pies jest mój.
Will!
Carolina rzuciła mu karcące spojrzenie.
Przykro mi oznajmiła Jimmy emu porozmawiamy kiedy indziej.
Jimmy zdjął czapkę, przygładził dłonią włosy i znów włożył czapkę.
Wyglądał na zakłopotanego.
Tak... Zadzwonię, kiedy będziesz mogła pogadać.
Wsiadł do pikapa i odjechał.
O co w tym wszystkim chodzi? Carolina miała ochotę nakrzyczeć na
Willa. Z trudem się opanowała.
Nie raczył na nią spojrzeć, schylił się tylko po jeden z wielkich młotów
ciesielskich. Chwyciła go za ramię i zmusiła, aby na nią popatrzył.
Will!
Facet mi się nie podoba i tyle. Odwrócił się, a ona znów złapała go za
ramię.
Nie chodzi o niego. Chodzi o mnie. Jakim prawem decydujesz, na które
pytania powinnam odpowiadać, i z kim się przyjaznić, i...
Wiesz co? podniósł nieco głos. Odrzucił młot i zacisnął dłonie na jej
barkach. Chodzi o ciebie.
Zanim się spostrzegła, przyparł ją do jednego z najcięższych bali i chwycił
za ramiona. Zdezorientowany Zbój biegał dokoła nich, szczekając.
Dobrze wiesz, czego chciał ten facet. Nie ma to nic wspólnego z budową
ogrodzenia. Will stał tak blisko, że czuła ciepło jego ciała. Jeśli potrzebujesz
mężczyzny, znajdz sobie przynajmniej kogoś ciekawszego niż ten ćwok.
Pełne złości słowa tak rozwścieczyły Carolinę, że nie była w stanie się
odezwać. Jak on śmiał krytykować cokolwiek w jej życiu? Jeśli potrzebujesz
mężczyzny ... Zacisnęła zęby.
Jeśli rzeczywiście potrzebowała mężczyzny, nawet jeśli pragnęła właśnie
Willa, to nie jego sprawa!
Czy facetom w twoim wieku wszystko kojarzy się z seksem? zapytała
protekcjonalnym tonem.
To był celny strzał. Zdobyła chwilową przewagę. Uścisk na jej ramionach
zelżał.
Cóż, gdybyś nie była siostrą Brada, nie doszłoby pewnie do tej... różnicy
zdań.
Doprawdy? A to niby dlaczego? Czy wylądowałabym w twoim łóżku?
Miała nadzieję, że jej ironia okaże się druzgocąca.
Nie stwierdził wreszcie z zabójczym uśmiechem. Dlatego, że ja
wylądowałbym w twoim.
Nagle jego usta zawładnęły ustami Caroliny, nie pozostawiając jej czasu na
protest. Chciała odepchnąć Willa, ale już po chwili poddała się, rozchylając
wargi. Gdy pogłębił pocałunek, Carolinę ogarnęła gorączka przylgnęła do Willa
i z zapamiętaniem oddawała pocałunek. Napięcie, w jakim żyła przez ostatnie
tygodnie, znalazło ujście. Wydało się jej, że jej miejsce jest w ramionach tego
mężczyzny. Gdy Will oderwał wargi od jej ust, by zaczerpnąć oddechu, przyszło
opamiętanie. Jeszcze trochę, a nie zdołasz go powstrzymać, i to nie dlatego, że
jest silniejszy. Sama nie będziesz chciała, podpowiedział głos rozsądku.
Nie! powiedziała stanowczo, choć głos jej drżał, i odepchnęła Willa.
Wyglądał na oszołomionego.
Nie rozumiesz. Nie chcę żadnych gierek. Nie mogę tak po prostu...
Nie uważam tego za grę oznajmił i znów się nad nią pochylił.
Nie każ mi wybierać między tobą a domem, proszę... Musi uciec,
inaczej rozpłacze się w jego obecności. Pomyśli sobie, że jest histeryczką, a ona
po prostu nie dawała sobie rady z nawałą uczuć. Pragnęła Willa i jednocześnie
bała się tego, co mogłoby się zdarzyć, bała się cierpienia, które, jak zdążyła
doświadczyć, nieodmiennie towarzyszy miłości.
Will nie próbował jej zatrzymać. Walczył z własnymi uczuciami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]