pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mogą już wyjść. Pozostałym proponuję wino i sąsiedzkie
pogawędki. A może macie jeszcze jakieś mniej interesujące
ogół pytania?
Gdy jego słowa przebrzmiały, gwar głosów wybuchł ze
zdwojoną siłą. Jim, Herrac, Dafydd oraz Brian siedzieli na
swych miejscach, oczekując ewentualnie na kogoś mającego
do nich specjalne pytania, lecz nikt nie kwapił się do tego.
Jim usłyszał nagle szept Briana.
- Jak ten wilk to zrobił?
Smoczy Rycerz pokręcił głową.
- Pamiętasz jak Aragh zjawiał się i znikał niezauważo-
ny? Wygląda na to, że wszystkie wilki to umieją. Nie dziwię
mu się zresztą, że pojawił się tu i zabrał głos. Wszystkim
trzeba było dobitnie wytłumaczyć, że jemu także należy się
ochrona. Gdybyśmy nic nie powiedzieli, rzuciliby się jutro
na niego bez wahania.
- Wciąż jednak - do ich rozmowy dołączył Da-
fydd - może znalezć się jakiś zapaleniec, który będzie
chciał go skrzywdzić. Najlepiej więc, gdy przebijając się,
wezmiemy go pomiędzy siebie. Ty, Jamesie, ruszysz jako
pierwszy, ja będę po prawej i osłonię wilka z tej strony,
a Brian z lewej.
- Widzę, że nikt nie ma ochoty rozmawiać z na-
mi - zmienił temat Jim.
- To zapewne z powodu obecnej rangi Dafydda oraz
naszej, o której przecież wszyscy wiedzą - zauważył
cichym głosem Brian. - Ci Northumbrianie to dumni
ludzie. Nie chcą być widziani przez sąsiadów w naszym
towarzystwie, ponieważ posądzono by ich o próby przypo-
dobania się nam. Chodzmy więc na górę, odeślijmy służą-
cych i nad dzbanem wina przedyskutujemy część planu
dotyczącą tylko nas.
- Dobra myśl - zauważył łucznik.
- Rzeczywiście - zgodził się Jim.
Wstali równocześnie, pożegnali Herraca i wymknęli się
z Wielkiej Sieni. Przeszli przez kuchnię i skierowali do
komnaty Dafydda oraz Briana, jako że Jim przeniósł się do
specjalnie dla niego przygotowanego pomieszczenia.
Kiedy weszli, stwierdzili, że służący przygotowali ją już
na noc. Zapalone zostały kaganki, lecz w komnacie nie
było zbytnio nadymione. Na stole stał zaś dzban z winem
oraz kubki. Na podłodze siedział tylko jeden sługa - resztę
odesłano, gdy Brian zaczął wstawać - który na ich widok
poderwał się pospiesznie na nogi.
- Jeszcze jeden dzban, a pózniej czekaj za drzwia-
mi! - rozkazał mistrz kopii.
- Tak, Sir Brianie - wyszeptał służący i pospiesznie
wyszedł.
Pozostawszy sami, trzej przyjaciele usiedli przy stole
i Brian napełnił kubki. Jim pociągnął solidny łyk, lecz
zaraz odstawił naczynie. Nie miał ochoty, szczególnie jutro
rano, cierpieć na ból głowy spowodowany zbyt dużą ilością
wypitego wina.
- Jak sądzisz, Jamesie? - zapytał rekonwalescent,
także popijając. - Jak nam się jutro powiedzie?
- Wierzę, że wszystko pójdzie po naszej myśli - odpo-
wiedział Jim. - Nasza trójka, konno, z dodatkowym
jucznym dzwigającym dwie skrzynie złota, pojawi się na
skraju polany. Nie mam wątpliwości, że bez problemu
przepuszczą nas do skalnego występu, żebyśmy jak najszyb-
ciej mogli rozpocząć wypłatę. Myślę, że zdołamy także
wprowadzić na występ wierzchowce, obejrzałem go dokład-
nie. Nie jest zbyt szeroki, ale na tyle długi, że konie będzie
można zostawić u nasady. Rozładujemy skrzynie, aha,
musimy zrobić to sami, nie dopuszczając Pustych Ludzi,
żeby żaden nie próbował sięgnąć dla siebie garści monet.
- Bez wątpienia to poważne zagrożenie - przyznał
Dafydd. - Dobrze byłoby umieścić na skrzyniach jakieś
magiczne znaki. Powiedz im, że jeśli tylko tkną skrzyni,
staną się z nimi jakieś straszne rzeczy.
- To dobra myśl, Dafyddzie - pochwalił przyjaciela
Brian.
- Zdradzę wam obu pewien sekret - rzekł na to
Jim. - Obaj słyszeliście, jak rozmawiałem z Wydziałem
Kontroli, prawda?
- Oczywiście, że tak - przyznał mistrz kopii marszcząc
brwi. - Jakie to ma jednak znaczenie, Jamesie?
- Muszę wam powiedzieć, że w obecnej chwili moje
zapasy magicznej energii znajdują się na wyczerpaniu.
Wystarczy jej jedynie na zamianę w Ewena MacDougalla,
a mam nadzieję, że czar ten będzie działać wystarczająco
długo. Potrzebuję także wykorzystać jej część na dwukrotne
powiększenie rozmiarów Snorrla, co już mu obiecałem.
Sądzę, że zrobi to ogromne wrażenie na Pustych Ludziach.
Nie pozwólcie jednak zwieść się tym widokiem. Chociaż
będzie większy, wciąż pozostanie sobą i nie przybędzie mu
wcale siły.
Obaj przyjaciele milczeli chwilę, po czym odezwał się
Walijczyk:
- Dobrze, że mówisz nam to teraz.
- Rzeczywiście, bardzo dobrze - zaczął Brian, lecz
urwał, ponieważ nagle otworzyły się drzwi i do środka
wszedł zadyszany służący z dzbanem pełnym wina.
- Będę czekać tuż za drzwiami, Sir Brianie, panie
i Wasza Wysokość - wysapał niezdarnie się kłaniając, po
czym ponownie wymknął się z komnaty.
Brian odczekał, zanim nie zamknął drzwi i dopiero
wtedy kontynuował:
- Jak już mówiłem, Dafydd ma w zupełności rację. Nie
wiem, jak zachowałbym się na widok dwa razy większego
Snorrla, chociaż byłby on wówczas niewiele większy od
Aragha. Aha, a właściwie to gdzie wilk dołączy do nas?
- Nie mam najmniejszego pojęcia - przyznał Smoczy
Rycerz. - Sądzę, że Snorrl nie wybrał do tego żadnego
konkretnego miejsca. Kiedy uzna za stosowne, odnajdzie
nas i dołączy. Sądzę, że będzie chciał być z nami zanim
dojedziemy do polany zajętej przez Pustych Ludzi. Zapewne
pragnie towarzyszyć nam, kiedy będziemy przejeżdżać
pomiędzy nimi, a pózniej przedzierać się na wolność, aby
ucieszyć wilcze serce widokiem duchów kurczących się ze
strachu na jego widok.
- To dziwne, że Puści Ludzie tak bardzo obawiają się
wilków - rzekł Dafydd.
- Snorrl tłumaczył mi, że dzieje się tak dlatego, iż
postrzegają go tak jak ludzie ich - jako coś niezwykłego,
rodem z innego świata.
- Kiedy więc dołączy do nas i wszyscy znajdziemy się
na miejscu - ciągnął Jim, wracając do głównego tematu
rozmowy - zostawimy konie, po czym osobiście przenie-
siemy skrzynie. Pózniej zajmiemy się rozdawaniem złota.
Dwie francuskie monety dla każdego Pustego Człowieka.
- Na Boga! - wykrzyknął Brian. - Ci Puści Ludzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta