pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czasie w odstawkę konsekwentnie posyłano różnych  liberałów partyjnych typu T.
Fiszbacha. A ja tymczasem pisałem, iż kierownictwo WSPR uznało po 1956 r., że nie wolno
nikogo z góry odpisywać na straty, niezależnie od jego takich czy innych działań z przeszłości
(...).
Wyliczałem przykłady dowodzące, jak to węgierska partia niejednokrotnie
zademonstrowała w praktyce zdolność odzyskania ludzi, którzy z tych czy innych względów
odeszli, znalezli się w którymś momencie w konflikcie z linią partii. W poważnej mierze
dotyczy to wielu pisarzy i naukowców, którzy w latach 1956-1957 znalezli się po drugiej
stronie barykady, zostali odsunięci czy nawet uwięzieni za rolę odegraną w pazdzierniku 1956
r. i czynny udziaÅ‚ w opozycji przeciw rzÄ…dowi J. Kádára w nastÄ™pnych miesiÄ…cach.
Po wyliczeniu różnych tego typu przykładów swój artykuł konkludowałem tezami
wyraznie bardzo nieodpowiadającym ówczesnym rzecznikom twardej betonowej polityki, od
MSW po telewizję: Węgierska partia konsekwentnie nadal realizuje zasadę przyciągania
ludzi, sprzeciwiania się postawie potępiania i odrzucania kogokolwiek raz na zawsze (...)
można się zastanowić, czy u nas zbyt długo nie dominowała wręcz odwrotna i jakże
kosztowna w skutkach polityka odtrącania i tracenia na zawsze ludzi, którzy przejściowo z
tych czy innych względów znalezli się w konflikcie z linią władzy. Prowadziła ona
niejednokrotnie, zarówno w 1957 jak i w 1968 r., czy w dobie łukaszewiczowskiej polityki,
do trwałego odepchnięcia intelektualistów (...) (obecne moje podkr.  J.R.N.).
33
W obronie powstań polskich
Jednym z problemów szczególnie często i konsekwentnie podejmowanych przeze
mnie w mojej publicystce w dobie PRL-u była obrona historii polskich powstań i w ogóle
ruchów niepodległościowych przed oczernieniami, jakże często występującymi w reżimowej
publicystyce. Przypomnijmy, że już w drugiej połowie lat 50. rozpoczęła się wielka fala
ataków publicystycznych przeciwko polskiej  bohaterszczyznie i polskim powstaniom.
Oficjalni publicyści atakowali powstania narodowe jako wyraz rzekomego bezsensu i głupoty
z dwóch odstawowych powodów. Po pierwsze  w imię hasła Gomułki  Tylko spokój może
nas uratować starano się przedstawić wszelkie bunty i powstania jako niedobrą i szkodliwą
tradycję, by Polaków zniechęcić do kolejnych zrywów. Po drugie  uległość wobec Rosji
Sowieckiej skłaniała różnych reżimowych publicystów do szukania wcześniejszych wzorów
kolaboracji z Rosją, od króla-targowiczanina Stanisława Augusta do Wielopolskiego i
równoczesnego potępiania powstań narodowych. Kolejna szczególnie wielka fala potępień
powstań narodowych przyszła wraz z wprowadzeniem stanu wojennego. Zaroiło się wtedy od
grubiańskich wprost ataków na historię powstań przy równoczesnym idealizowaniu nawet
takich carskich stupajek jak okrutny wielki książę Konstanty.
W przeciwieństwie do fali antypowstańczych egzorcyzmów konsekwentnie
występowałem zdecydowanie w obronie idei powstańczej.
W 1981 r. głośne było moje wystąpienie na Forum Dziennikarzy na Foksal, gdy
bardzo ostro przeciwstawiłem się pomysłom pochowania króla-targowiczanina Stanisława
Augusta na Wawelu. Powiedziałem, że powinien być pochowany na Kremlu, bo nikt z
cudzoziemców nie zrobił  ze względu na słabość charakteru  więcej dla wsparcia rosyjskich
interesów. Po wprowadzeniu stanu wojennego nie było chyba publicysty, który by częściej i
bardziej stanowczo przeciwstawiał się w prasie różnym reżimowym publicystom
atakujÄ…cym powstania narodowe (por. m.in. moje teksty: Przeciw egzorcyzmom w
 Radarze z 27 maja 1982 r., Zawikłane polskie drogi w  Radarze z 24 czerwca 1982 r.,
Pamięć powstania z 2 grudnia 1982 r., Stańczycy runęli ławą w krakowskim  Zdaniu nr 7-8
z 1984 r., Maurycy Mochnacki  męstwo myślenia nr 12 z 1984 r. czy książkę  mój wybór z
tekstów generała I. Prądzyńskiego Zaprzepaszczone szanse, Kraków 1985 r.).
Wycięty tekst w  Radarze w 1982 roku
Zaostrzoną pięść cenzury szybko odczułem w 1982 roku, próbując przedstawić parę
sylwetek czołowych twórców polskiej myśli politycznej z przeszłości na łamach tygodnika
 Radar . W numerze  Radaru z 18 maja 1982 roku cenzura wycięła przygotowany przez
mnie do publikacji obok sylwetki A. Zwiętochowskiego jego tekst z 1905 r.: Po
siedemdziesięciu pięciu latach. Co zdenerwowało cenzurę najlepiej wyjaśniają zaznaczone
przez cenzora czerwonym ołówkiem uwagi na przechowywanej przeze mnie kopii tekstu A.
Zwiętochowskiego:
Czy wielu jest takich, którzy by odważyli się twierdzić, że Polacy utraciwszy
niepodległość, zdobyliby sobie szczęśliwszą dolę, gdyby ulegle pozwolili jak drób trzymać się
w kojcach i zarzynać (...).
Wtłoczenie ogromnej części tego odwiecznie kulturalnego i nawykłego do odwiecznej
wolności narodu w szranki, które zaledwie wystarczyłyby potrzebom dzikiej hordy, oddanie
go na łup wściekłej samowoli, odjęcie mu wszystkich praw do naturalnego objawiania swych
myśli, uczuć i dążeń stworzyło zrozumiały determinizm dla jego chceń, który uzewnętrznił się
34
stałym, w chwilach większego natężenia wybuchającym buntem. Wszystkie tedy powstania
nasze były koniecznością wywołaną przez warunki naszej niewoli.
Czy tylko koniecznością, której niepodobna było pokonać, ale byłoby szczęściem
uniknąć? Niewątpliwie działał w nich instynkt samozachowawczy, który zawsze rozeznaje
właściwe środki ratunku od śmierci, który pozorami szkód okrywa korzyści i śród klęsk
zewnętrznych przeprowadza zbawienie wewnętrzne. Być może, iż bez rewolucji w roku  30 i
 63 naród nasz doskonale by się utuczył i ważyłby dużo, ale prawdopodobnie byłby dziś tylko
spasionym wieprzem. Stańczycy i ich krewniacy polityczni mają zupełną słuszność zarzucając
nam, że ciągle burzymy chlew, który nam budują rządy; czy jednak żyjąc spokojnie w tym
chlewie, możemy zachować naszą istotę? Po rozbiorach Polacy mieli do wyboru dwie drogi:
albo wynaturzyć się, znikczemnić, posłużyć za karm dla swoich zaborców albo nie bacząc
na wszystkie straty, porażki, ruiny, ratować swoje życie ciągłym buntem przeciwko gwałtom.
Podkreślone tu fragmenty wyciętego przez cenzurę tekstu A. Zwiętochowskiego udało
mi się dwa lata pózniej wstawić we wstępie do opracowanego przeze mnie wyboru pism
Norwida Gorzki to chleb jest polskość (Kraków 1984, s. 21). Tym razem cenzor przegapił
grozną wymowę takiego cytatu, zakamuflowanego we wstępie do wielkiego poety. Czyż
ktokolwiek z dzisiejszych czytelników może mieć jednak wątpliwości co do moich intencji, z
jakimi starałem się uparcie w 1982 i 1984 roku przemycać takie właśnie jakże wówczas
aktualne fragmenty tekstu Zwiętochowskiego. Cenzor  Radaru w 1982 r. dobrze to
wiedział!
Propagowanie koncepcji  Małego RWPG
W dobie stanu wojennego, gdy w PRL znowu wrócono do niewolniczego
uzależniania gospodarki polskiej od sowieckiej, ja starałem się  przemycać węgierskie
reformatorskie koncepcje zmierzające do zmniejszenia uzależnienia gospodarczego
mniejszych krajów socjalistycznych od ZSRR. Chodziło przede wszystkim o koncepcje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta