pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odezwał.
- To syreny - oznajmił Piętro.
W ciągu kilku sekund Minna i Celia zbiegły tylnymi schodami, by rozkładać worki z piaskiem przy
drzwiach, przy akompaniamencie potwornego wycia.
- Wiem - powiedział Piętro, gdy Ruth zakryła uszy. - Ale to postawi na nogi wszystkich mieszkańców,
i o to chodzi.
Zanim wyszli z domu, Piętro poinformował Minnę o ataku Toniego, a ona obiecała go obserwować.
- Nie będzie miał kolejnego ataku, to się nie zdarza dwa dni z rzędu - rzekł do Ruth po drodze. - Ale
będzie zadowolony, jak ktoś się nim zainteresuje.
Aqua alta najwyrazniej się zbliżała, chociaż woda dopiero zaczęła się podnosić. Gdy dotarli na plac
św. Marka, poziom wody zwiększył się o dwadzieścia centymetrów. Porozkładano już deski, po
których mogli się poruszać.
Ruth była pod wrażeniem spokoju wenecjan. To była część ich życia, mimo że niechciana. Woda nie
wdarła się jeszcze do sklepów, których podłoga wznosiła się kilka stopni ponad poziom placu.
- Ale wkrótce tak się stanie - zauważył Piętro.
- Czy położymy worki przy drzwiach biura?
- Nie, bo jak dostanÄ… siÄ™ do nas klienci?
- No tak. Czemu o tym nie pomyślałam?
Mario był już w pracy, układał deski, po których klienci mogli wejść. Ruth zaczynała rozumieć, że
projektując to miejsce, przewidziano taką sytuację. Witryny z eksponatami miały wysokie nogi, a
kontakty znajdowały się na wysokości połowy ściany. Dla wenecjan to też było normalne.
Tego dnia ruch był niewielki, choć nie tak mały, jak spodziewałaby się Ruth. Gdy wyraziła
zdziwienie, jej dwaj towarzysze wybuchnęli śmiechem.
- Tacy są Anglicy, Mario - rzekł Piętro. - Jedna kropla deszczu to dla nich nieszczęście.
- Jedna kropla... - powtórzyła Ruth, też się śmiejąc.
Ucieszyła się, gdy Piętro zamknął wcześniej biuro i ruszyli do domu. Mario miał słuszność, mówiąc,
że trudno jest utrzymać równowagę na deskach.
- Problem w tym, że wszyscy wracają do domu o tej samej porze - powiedział Piętro. - Trzymaj się
mnie.
W tej samej chwili ktoś wpadł na nią i Ruth wylądowała w wodzie na plecach. Piętro natychmiast
pomógł jej wstać, ale oboje byli mokrzy.
- Im szybciej dotrzemy do domu, tym lepiej.
- Chyba nie zdołamy już wejść na deski. Za duży tłok.
- Pójdziemy przez wodę. To niedaleko.
Przytuleni brnęli przez sięgającą kostek wodę do Riva del Ferro, która biegła wzdłuż Kanału Grande,
i w końcu dotarli do bocznych drzwi rezydencji.
- Jak wejdziemy? - zawołała Ruth. - Jeśli otworzymy drzwi, woda wedrze się do środka.
- Nie otworzymy drzwi. Mówiłem ci, że jesteśmy przygotowani.
Wyjął z kieszeni klucz i otworzył okno na parterze.
- Ty pierwsza. - Podniósł ją, by mogła się tam wdrapać. Ruth upadła niezdarnie, lądując na kolanie.
-Au!
Piętro wszedł zaraz za nią i zamknął okno.
- Nic ci się nie stało?
- Nic, uderzyłam się w kolano. Idz na górę. - Pokuśtykała w stronę schodów.
Podszedł i wziął ją na ręce.
- Musimy się rozgrzać.
PrzytulajÄ…c jÄ… do piersi, wspiÄ…Å‚ siÄ™ szybko po schodach.
- Jak to się dzieje, że wciąż jestem mokra? Zdarza mi się to po raz drugi w ciągu trzech tygodni.
- Może los chce ci coś powiedzieć.
- Na przykład  wyhoduj sobie płetwy"?
- Wez pierwsza prysznic. - Postawił ją na podłodze i odepchnął psa, który skakał z radości.
- Dzięki. Witaj, Toni, jak się czujesz? Wyglądasz lepiej.
- Możesz chodzić? - spytał Piętro.
- Tak, jak się rozgrzeję, wszystko będzie dobrze. Gorąca woda była cudowna. Ruth nie wychodziłaby
z niej, gdyby nie to, że Piętro marzł, czekając na swoją kolej. Wyszła spod prysznica po paru
minutach, owinięta w ręcznik.
- Aazienka wolna - oznajmiła.
Tymczasem Piętro, zamiast biec do środka, zmarszczył brwi, patrząc na jej kolano.
- Będziesz miała paskudny siniak. Pokaż mi to. Usiadła na sofie, a on kucnął przed nią.
- Powinienem był wejść na parapet i podać ci rękę.
- To był wypadek. Nikt nie jest winny. Idz do łazienki.
- Nie, pozwól...
- Proszę - powiedziała dziwnie spięta. - Nie chcę cię mieć na sumieniu, jak złapiesz zapalenie płuc.
- Trzeba to opatrzyć.
- Idz. Muszę się wysuszyć.
Wstał, odrywając od niej ręce. Ruth skrzyżowała ramiona. Gdy był tak blisko, przeszył ją dreszcz.
Trwało to sekundę, dość, by zobaczyła ich wspólne życie w całkiem nowym świetle.
Przyjaciele. Brat i siostra. Nie prosiła o nic więcej. Ale jego dotyk przypomniał jej, że pod szlafrokiem
jest naga. Poczuła podniecenie, wewnętrzną słodycz, nad którą nie zapanowała.
Po jego wyjściu się pozbierała. %7łycie jest wystarczająco skomplikowane, nie należy go bardziej
gmatwać.
Stwierdziła, że dziś nie chce już rozmawiać z Piętrem. Miało to coś wspólnego ze wspomnieniem,
które szczątkowo powróciło do niej kilka dni temu podczas rozmowy z Mariem.
- Dialekt wenecki - mruknęła. - Mówiliśmy coś o... o czym? I dlaczego teraz mnie to męczy? Dlaczego
tego nie pamiętam?
Ponieważ boisz się pamiętać, szepnął głos w jej głowie. Ponieważ, kiedy sobie to przypomnisz, nic już
nie będzie takie samo. A ty nie masz pewności, czy jesteś na to gotowa.
ROZDZIAA SIÓDMY [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta