pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Goldbergu. On też robił takie rzeczy. Może i Roddy tak postępuje. Nie próbuje
przejść bezpośrednio przez barierę. Wykorzystuje procedury zakończenia
programu i podprocedury. Wmawia barierze, że nie istnieje.
Maja usiłowała się w tym wszystkim połapać.  To jest zbyt pogmatwane. Nie
jestem pewna, czy potrafię w to uwierzyć&  Ani ja  zgodził się z nią Mark.  I
to mnie właśnie najbardziej przeraża. Nawet kiedy mam to przed oczami, wciąż
nie jestem niczego pewien. Roddy oszustwem zmusza organizm, żeby ten
identyfikował się z częścią wirtualnej procedury. Wykorzystuje do tego
neuroprzekazniki& naśladując zjawiska z fotofizyki, gdzie zmieniasz cechy
fotonu, a sąsiedni foton w rezultacie również ulega przemianie& chociaż nawet
się ze sobą nie stykają. Posługuje się czymś takim, żeby wywołać zmiany na
poziomie molekularnym& tak mi się wydaje.
 Tak ci się wydaje?
Mark wyglądał na rozczarowanego, że musi przyznać się do niewiedzy w
jakiejś dziedzinie:
 Nie jestem specem od medycyny. Nie mogę być całkowicie pewien, co tu
właściwie widzę. Niektóre substancje chemiczne wykorzystywane przez
Roddy'ego mają molekularną masę kilku tysięcznych&  Pokręcił głową. 
Jednak bez względu na wszystko, sprawa nie kończy się na Alainie. Nie
opracowałby tego wszystkiego dla jednego żartu.  Pomachał ręką w stronę
ogromnej plątaniny nitek, wijących się pomiędzy  bierkami reprezentującymi
konwencjonalny kod.  Mamy tu do czynienia z jakąś większą, poważniejszą
sprawą. Może nawet niebezpieczną.
Maja zadrżała.
 Chodz  powiedział Mark.  Spadajmy stąd. Dostaję tu gęsiej skórki.
Maja cieszyła się, że nie musiała sama tego powiedzieć. Zaczęli wędrówkę
powrotną.  Więc co teraz zrobimy?  spytała.  Winters będzie chciał dostać
raport.
 Poczeka  powiedział Mark.  Nie mamy jeszcze wystarczających danych.
 Będziemy musieli tu wrócić?  Nie była zachwycona taką perspektywą.
Zazwyczaj twierdziła, że nic w Sieci nie jest za trudne, ale tu, z niewiadomych
przyczyn, ogarniał ją lęk.
 Przynajmniej jeszcze raz  powiedział Mark.  Zabierzemy ze sobą
eksperta od medycyny. Znasz Charlie'ego Davisa? To też Zwiadowca. Mieszka
w Waszyngtonie i studiuje na Bradford. Ciężki przypadek miłośnika medycyny.
Może nam pomóc.
 Brzmi rozsądnie  powiedziała Maja. Zaczynała poważnie zastanawiać się
nad całą sytuacją. Jeśli Roddy zrobił coś takiego Alainowi, trudno przewidzieć,
komu jeszcze zechce zaszkodzić w ten sposób. Na kogo jeszcze jest zły? Czy
wystarczy mu skrzywdzenie tej osoby, czy będzie chciał zemścić się na jej
otoczeniu? Rodzice Mai? Jej brat? Siostrzyczka?
 Znajdzmy go i przyprowadzmy od razu tutaj  powiedziała.
Przeszli z powrotem przez miękką ścianę. Otworzyła na oścież drzwi do
swojej  willi i w pośpiechu weszła do środka, lekceważąc zdziwione spojrzenie
Marka.
Drzwi zamknęły się za nimi. Mark odetchnął głęboko.
 No dobrze  powiedział.  Chcesz, żebym odszukał Charlie'ego i przyszedł
z nim do ciebie?
 Nie, idę z tobą.
 W porządku.
Razem ruszyli do wyjścia.  Ale powiedz mi jedno  odezwała się Maja po
drodze.  Co miałeś na myśli, mówiąc  Mam lepszy pomysł ?
Mark uśmiechnął się, przybierając prawdziwie szatańską minę.
 Byłaś w samym sercu jego symulacji, miałaś kod dostępu, umożliwiający
zrobienie wszystkiego, co dusza zapragnie, łącznie z całkowitym zniszczeniem
tej symulacji& i niczego takiego nie zrobiłaś. Niech spróbuje rozwikłać tę
zagadkę.
Maja wzruszyła ramionami.  Pomyśli, że jestem cienka i tyle.  O, nie. Już
nie. Dowie się, że tam byłaś& i to go doprowadzi do szału.  Uśmiech Marka
stał się jeszcze bardziej szatański, choć Maja nie sądziła, że to możliwe.  A
jeśli chodzi o Roddy'ego& dla niego stałaś się niebezpieczna.
Kiedy minęli jej  drzwi wyjściowe , kierując się do wirtualnej przestrzeni
Marka, Maja złapała się na tym, że zastanawia się, czy to tak do końca
dobrze&
Maja i Mark odnalezli wreszcie Charlie'ego w jego wirtualnym miejscu pracy,
gdzie przygotowywał się do egzaminów. Normalnie, nie wzbudziłoby to żadnych
komentarzy, ale jego VR okazała się główną salą wykładową Królewskiego
Koledżu Medycznego  pokrytą boazerią ze starego drewna i wyposażoną w
antyczne ławki, ustawione półkolem pod nobliwą, szklaną kopułą. Tam właśnie,
na samym środku, siedział Charlie, otoczony książkami, dokumentami,
wydrukami i nośnikami danych, rozłożonymi na stole do sekcji zwłok. Podniósł
głowę, kiedy weszli i powiedział:  Mark?  We własnej osobie, że się tak
wyrażę.
 Wydawało mi się, że się zarzekałeś, że nigdy tu nie wrócisz  powiedział
Charlie, obrzucając go nieco szyderczym spojrzeniem.
 No tak, cóż, mam interes  odparł Mark.
Maja rozglądała się z podziwem po pięknym wnętrzu.  Dlaczego nie
chciałeś tu wrócić?
 Pokazał mi, co tu się swego czasu działo we wtorki i czwartki  powiedział
Mark, celowo omijając wzrokiem stół do sekcji zwłok.  Coś takiego nie powinno
się przytrafić psu.
 Ale się przytrafia  odpowiedział Charlie.  I to niestety często.  Odsunął
na bok książki i wskazał im dwa stojące obok krzesła. Chippendale, pomyślała
Maja, oceniając oparcia. Jej matka oddałaby wszystko, żeby dostać takie w
oryginale.  Mów, co jest grane  odezwał się Charlie.
Opowiedzieli mu całą historię. Charlie wpatrywał się w stół niewidzącym
wzrokiem, który zdaniem Mai oznaczał, że próbuje szybko poskładać w całość
wiele zaskakujących informacji.
 No dobrze  powiedział.  Uważacie, że Roddy znalazł sposób
przekazywania infekcji przez Sieć?
 Być może  powiedziała Maja.
 Albo może doprowadzać do ich powstania  również przez Sieć.
 Coś w tym stylu  potwierdziła Maja.
 Strasznie jesteś dziś ostrożna  prychnął Mark.
 Lepiej uważać, co się mówi  powiedziała Maja.
 Nie, dziewczyna ma rację  powiedział Charlie.
 Trudno będzie ustalić coś na sto procent bez większej liczby danych. Lepiej
pójdzmy zobaczyć się z tym klientem.
 Klientem?
 Alainem. A z kim? Chociaż niewykluczone  dodał Charlie  że to nie jedyny
przypadek chorobowy. Maja, możesz się z nim skontaktować?
 Dobre pytanie. Nie wiem, czy ktokolwiek to potrafi  powiedziała Maja. 
Sprawdzmy, czy jest u siebie.
 Dobrze. Wywołanie  powiedział Charlie.  Maja, podaj kod.
Maja wyrecytowała szereg cyfr i liter, umożliwiający jej dostęp do książki
adresowej łączności wirtualnej i powiedziała:  Alain Thurston.
W powietrzu natychmiast rozległ się głos:  Teraz nie przyjmuję żadnych
gości, przepraszam.  Był to głos Alaina, nagrany na automatyczny serwis.
 Alain, mówi Madeline Green  powiedziała Maja.  Jestem tu z przyjaciółmi
 wydaje nam się, że możemy ci pomóc w sprawie Roddy'ego.
 Teraz nie przyjmuję żadnych gości, przepraszam  odpowiedział system
Alaina.
Charlie i Mark spojrzeli po sobie.
 Daj spokój, Alain  powiedziała Maja.  Rozumiem, że musisz czuć się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta