[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miejsce pobytu i tam melduje siê w kancelarii, gdzie z niej spisuj¹ protokó³ i pozostawiaj¹
w³asnemu przemys³owi.
JeSli na taki dowód zaufania zas³u¿yæ sobie w wiêzieniu nie umia³a, wówczas prowadzi
j¹ stra¿nik etapem, zdaj¹c w³adzy od gminy do gminy, po czym tak samo j¹ opisuj¹
w kancelarii i puszczaj¹ wolno, aby sobie poszuka³a roboty. JeSli to lato. rzecz nie jest lak
trudna. Mieszczanie maj¹ zwykle ogrody, pola, przy których roboty nie brak; dwie zatem
zdrowe rêce zawsze tu s¹ po¿¹dane i mog¹ zapracowaæ dziennie na ³y¿kê strawy, a noc
krótk¹ przepêdza siê w bruxdzie, pod p³otem, na polu. Lecz zim¹ rzecz inna. Zim¹ robo-
ty przenosz¹ siê pod dach i ograniczaj¹ do domowych zajêæ: s¹ one wprawdzie czêsto tego
rodzaju, ¿e pomoc owych zdrowych r¹k przyda³aby siê i przy nich, ale kto do domu zechce
wzi¹æ z³odziejkê, któr¹ stra¿nik przyprowadzi³ w pobyt , któr¹ opisano w kancelarii?
Naturalnie nikt.
108
Pobytowa wie o tym dobrze i dlatego korzysta z pierwszej sposobnoSci, aby uciec na po-
wrót do Warszawy, gdzie z biedy chwyta siê z³odziejstwa, gdy¿ jawnej, legalnie wykonywa-
nej roboty nigdzie nie dostanie.
IV
Temu, kto bli¿ej pozna³ Serbiê, jej tradycje, jej charakterystykê, wewnêtrzne urz¹dzenia,
obyczaj i wzglêdn¹, trochê republikañsk¹ swobodê, wiêzienie istniej¹ce przy ulicy Z³otej
wyda siê z koniecznoSci bezbarwnym, ma³o zajmuj¹cym, powiem nawet banalnym nieco.
Tam by³ Swiat ca³y sam w sobie, dziwny, oryginalny, zaciekawiaj¹cy w najwy¿szym stop-
niu; tu dom karny, biuro, zamkniêcie na ludzi i rzeczy.
Tam praktykowa³ siê ca³y system indywidualnego sprytu z jednej strony a ró¿norodnej po-
b³a¿liwoSci z drugiej; tu karnoSæ wykonywa siê ch³odna, jednostajna, powa¿na, raz na zawsze
do wszystkich jednakowo zastosowana. Tam widnia³ wszêdzie w z³ym i w dobrym cz³o-
wiek, tu widnieje prawo.
Sam ju¿ gmach nie ma w architekturze swojej nic wiêziennego. Jest to wielka, na krañcu
prawie ulicy wzniesiona kamienica, tym siê chyba ró¿ni¹ca od innych, ¿e stoi przed ni¹ bud-
ka, a ¿o³nierz z karabinem odbywa przed jej frontem nieskoñczon¹ wêdrówkê.
Gmach nie posiada ¿adnego specjalnego nazwania, co samo ju¿ dowodzi, ¿e mu i we-
wn¹trz, i zewn¹trz brak tej wybitnej charakterystyki, która stwarza imiê w jednej chwili i na
zawsze. Jest to ,,Oddzia³ kobiecy wiêzienia karnego przy ulicy Z³otej , a urzêdowy stempel
tego tytu³u silnie odciska siê tu na wszystkim i wszystkich. Drzwi g³Ã³wne otwieraj¹ siê ci-
cho, przyzwoicie, jak ka¿da przeciêtna brama, bez tych zgrzytów i pisków, z jakimi podnosi-
³y siê i zapada³y rygle i zamki w Serbii; odxwierny trochê szablonowy, móg³by byæ równie
dobrze woxnym w jakiejS finansowej instytucji. Jak¿e mu daleko do starego Jakuba z Serbii,
który nosi³ niebiesk¹, bawe³nian¹ chustkê na szyi, ca³y by³ osypany tabak¹, mru¿y³ oczy
i uSmiecha³ siê, drepcz¹c z wyci¹gniêtym przed siebie wielkim kluczem, wiêzienie uwa¿a³ za
najrozkoszniejsze miejsce pobytu, a siebie za kogoS bardzo zbli¿onego do Swiêtego Piotra
w tym raju!
Z bramy widaæ podwórze obszerne, obudowane doko³a oficynami, na prawo wejScie do
kancelarii. Schody i korytarze woskowane i zas³ane suknem, powietrza du¿o, i to dobrego po-
wietrza.
Kancelaria obszerna, jasna, niezmiernie prosta, uboga niemal, opatrzona tylko w najnie-
zbêdniejsze sprzêty; Sciany purytañsko bia³e i nagie. Jedyn¹ ozdob¹ tego przybytku jest wiel-
ka uprzejmoSæ p. nadzorcy i jego twarz pe³na s³odyczy i ludzkoSci. Zaledwie zd¹¿y³am usi¹Sæ
na jednym z trzech krzese³, stanowi¹cych wraz ze sto³em ca³e umeblowanie kancelarii owej,
kiedy siê drzwi otwar³y i wesz³a m³oda panna, brz¹kaj¹c ciê¿kimi kluczami. Jest to stra¿nik
wiêzieñ pierwszego piêtra. Zawsze ja marzy³am o takim kobiecym dozorze nad uwiêzionymi
kobietami; a jednak mam¿e wyznaæ dozna³am, zobaczywszy ow¹ pannê, pewnego roz-
czarowania. Jak to, wiêc ju¿ ciê tu nie spotkam, ty wyprostowany, surowy na pozór argusie,
któryS w swojej filozoficznej wy¿szoSci uwa¿a³ wiêzienie za mena¿eriê, a siebie za poskro-
miciela dzikich zwierz¹t? Wiêc ju¿ ciê tu nie zobaczê, Katonie od numerów , którego nie-
z³omnie g³adki, nie maj¹cy ani jednego lekkomySlnego zagiêcia mundur pokrywa³ jednak
pierS przystêpn¹ wielu bardzo ludzkim uczuciom...
109
Ale ju¿eSmy weszli na schody i tu nas opuSci³a jasnoSæ niebieska, a przed nami rozci¹ga³
siê korytarz zupe³nie ciemny. Korytarz ten, niezmiernie w¹ski i d³ugi, ma z lewej i z prawej
strony szereg przeciwleg³ych sobie drzwi, w które wpierw nosem tr¹ciæ musisz, nim je zoba-
czysz, a które, gdy siê otworz¹, sprawiaj¹ gwa³towny, gro¿¹cy parali¿em przeci¹g.
Poza tym wszystko tu jest w porz¹dku. Izby jasne, okna ca³y dzieñ otwarte, czyste bielone
Sciany, którym biegn¹ce doko³a lamperie czarne nadaj¹ coS ¿a³obnego, pod³oga lSni¹ca, jakby
poci¹gniêta woskiem. W³aSciwie przecie¿ jest ona tylko wypolerowana denkami od butelek
i skorupami st³uczonych szklanek, któr¹ to manipulacjê wykonywaj¹ aresztantki z wielk¹ zrêcz-
noSci¹ i wpraw¹. W ka¿dej izbie mieSci siê kilkanaScie tapczanów. S¹ to ³Ã³¿ka ¿elazne, w¹skie,
na dzieñ sk³adane do po³owy i zastêpuj¹ce wówczas miejsce ³awy dla zajêtych pod numerem
kobiet. £Ã³¿ko takie naci¹gniête jest silnie grub¹, p³Ã³cienn¹ p³acht¹, na ni¹ idzie stary, z wybra-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]