pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Szczęśliwie rządy Domu Athyry były długie, a Domu Feniksa jeszcze dłuższe.
Kiedy Dom Smoka przejął tron i Kulę, Dom Jherega był już na tyle silny, że
nie udałoby się go zniszczyć bez kolejnej wojny, na którą nikt nie miał ochoty.
I tak jednak potrzebował prawie połowy cyklu, czyli ładnych paru tysięcy lat, by
powrócić do stabilizacji i poprzedniej pozycji.
Od czasu tej wojny tradycją stało się, że żaden Smok nie udzielał w swym
domu schronienia Jheregowi, a żaden Jhereg nie próbował wykonać najprost-
szej nawet  roboty w domu Smoka. I wszystko to pięknie pasowało przez lata.
Obecny problem polegał na tym, że Czarny Zamek stanowił dom lorda Morrolana
e Driena z Domu Smoka.
* * *
 Uważasz, że jak on tego dokonał?  spytał Kragar.
 A skąd, do cholery, mam to wiedzieć?! Znalazł jakiś sposób, by podstę-
pem czy oszustwem wyciągnąć od Morrolana zaproszenie, to akurat nie ulega
wątpliwości. Bo nie ulega także wątpliwości, że Morrolan byłby ostatnią osobą
świadomie dającą schronienie ściganemu Jheregowi.
 Myślisz, że go wyrzuci, gdy się dowie, że został wprowadzony w błąd?
 To zależy, jak Mellar go podszedł. Jeśli Morrolan go zaprosił, to w życiu
nie zgodzi się ani na to, by coś mu się stało, ani nie wyrzuci go przed końcem
wizyty. Zrobiłby to jedynie wtedy, gdyby Mellar wśliznął się tam nie zaproszony,
a na to nasz zbieg jest za cwany.
Kragar pokiwał głową i pogrążył się w ponurych rozważaniach.
 Cóż. . .  powiedział w końcu.  Wiecznie tam nie pozostanie.
 I nie musi. Musi tylko posiedzieć na tyle długo, by wyrobić sobie nową
tożsamość i znalezć nową kryjówkę, a my nie możemy pozwolić sobie na tak dłu-
gie czekanie. Mamy ledwie kilka dni, dopóki prawda nie wyjdzie na jaw i sprawa
nie zrobi się naprawdę śmierdząca.
 Myślisz, że da się otoczyć zamek siecią śledzącą? Przynajmniej będziemy
wiedzieli, kiedy go opuści.
 Wątpię, by Morrolan miał coś przeciwko temu  wzruszyłem ramionami.
 Może nawet sam to zrobić, jeśli będzie tak wyprowadzony z równowagi, jak
podejrzewam. Co w niczym nie zmienia faktu, że mamy problem z czasem.
 Nie sądzę  zaczął Kragar powoli  by to, że Morrolan jest twoim przy-
jacielem, miało jakieś znaczenie choćby ten jeden raz. . .
 Nawet nie spróbuję go zapytać, chyba że sytuacja stanie się naprawdę kry-
62
tyczna. Ale sądzę, że to nic nie da: lordem w Domu Smoka został znacznie wcze-
śniej niż moim przyjacielem.
 A nie dałoby się tego tak zorganizować, żeby wyglądało na wypadek?
To akurat nie był najgłupszy pomysł, więc rozważyłem go starannie.
 Nie, i to z kilku powodów  odparłem w końcu.  Demon chce, żeby
wszyscy wiedzieli, że to Jhereg go zabił, i dlatego właśnie zlecił mi tę  robotę .
Po drugie, wątpię, by to się udało: pamiętaj, że mamy uniemożliwić ożywienie
go. Według zasad Morrolana mogę go zabić, ile razy chcę, bylebym dopilnował,
że da się go przywrócić do życia. W Czarnym Zamku codziennie ginie kilka lub
kilkanaście osób, ale jak dotąd ani jedna nie umarła tam ostatecznie. A nie ma sen-
su organizowanie wypadku, który nie da zamierzonego efektu. A taki, który dał-
by pożądany skutek, wyda się podejrzany, bo niby co: potknął się i upadł na nóż
Morgantich? Siekiera w wychodku urwała się od smrodu i przypadkiem ucięła mu
łeb? Zresztą gdyby nawet udało mi się zorganizować coś wiarygodnego, jestem
spokojny o to, że Morrolan przeprowadzi naprawdę dokładne dochodzenie, bo jest
dumny ze swego osiągnięcia  mam na myśli poziom bezpieczeństwa gości 
i potraktuje rzecz osobiście, jeśli ktoś tam zginie ostatecznie. . . Widzisz, Czar-
ny Zamek to naprawdę dziwne miejsce. . . Wiesz, ile tam się codziennie odbywa
pojedynków? I wszystkie według tych samych zasad: żadnych ciosów w głowę
i przywrócenie do życia zaraz po walce. Morrolan wszystko sprawdza osobiście,
toteż jeśli Mellar będzie miał wypadek, prawie na pewno dojdzie prawdy.
 Rozumiem. Przekonałeś mnie.
 Jeszcze jeden drobiazg: chcę, żebyś w tej sprawie nie miał złudzeń. Otóż
uważam Morrolana za przyjaciela i jeśli będę mógł cokolwiek uczynić, nie po-
zwolę go skrzywdzić. Jestem mu to winien.
 Trujesz, szefie.
 Zamknij się, Loiosh. Zresztą już skończyłem.
Kragar wzruszył wymownie ramionami.
 Przecież powiedziałem, że mnie przekonałeś. W takim razie co możemy
zrobić?
 Nie wiem, muszę się zastanowić. Jak będziesz miał jeszcze jakieś pomysły,
daj mi znać.
 Pewnie że tak zrobię. Ktoś tu musi myśleć, co przypomniało mi właśnie. . .
 Tak?
 %7łe teraz masz powód do porozmawiania z lady Alierą. W końcu jest ku-
zynką Morrolana i mieszka u niego, z tego co słyszałem. A z tego co o niej wiem,
nie będzie zachwycona, że kuzyn dał się wykorzystać Jheregowi. Jeśli dobrze to
rozegramy, możemy zyskać w niej sprzymierzeńca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta