[ Pobierz całość w formacie PDF ]
taki nadobowiązkowy przedmiot wybrała pani w college'u? No, to musi się pani
natychmiast zgłosić na kurs, im prędzej, tym lepiej, i potem nabrać wprawy. Są tu kursy
doskonalające, radziłabym z nich skorzystać, bez fachowców nie da pani rady. I wtedy
zapraszamy! - Ja piszę bardzo szybko - łapie mnie za łokieć starsza Chilijka - i co z tego?
Znam też języki, w Starym Kraju byłam sekretarką. Moja aplikacja leży już półtora roku.
Zawsze coś się znajdzie. Nie umiem obsługiwać komputera, więc proszę zgłosić się na
kurs. Nie orientuję się w księgowości, więc proszę zgłosić się na kurs. A skąd ja mam na
niego wziąć pieniądze? - Tfu, tfu, na psa urok - mruczę pod nosem, odpędzając się od
czarnej wiedzmy - żeby tylko nie natknąć się na nią w sklepach, knajpach i innych
miejscach świadczenia usług. Zaczynamy jeszcze raz od początku. Bar Macdonald, Pizza
Hut, restauracja wegeriańska, Taco Bell, restauracja libańska, ruszt przy północnej szosie
wylotowej, klub krykietowy, potem kolejne hotele... potem wszelkie możliwe sklepy, od
gigantów po nieduże Seven-Eleven (otwarte całą dobę), salony fryzjerskie (do mycia
głów), kina, kluby (szatnie oraz wydawanie biletów i "przekąsek"), tereny rekreacyjne
(wypożyczalnie sprzętu), stołówki, stacje benzynowe. Wszędzie duży ogonek chętnych -
ciekawe, że nie każą pisać aplikacji, oglądają "na gębę". No tak, przecież do takich zajęć
nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji. Mijają cztery miesiące. - Nic nie rozumiem - pienię
się pewnego dnia w bezsilnej złości - wszędzie to samo. Jest nam niewymownie przykro,
ale nie sądzimy, by była pani odpowiednią kandydatką. Zadzwonimy, jeśli coś się
znajdzie. Przecież cholera, istnieje coś takiego jak prawo przypadku. Dlaczego ani razu
nie zadziałało? Dlaczego nikt nawet nie spytał, co umiem, gdzie pracowałam? - Ja ci już
dawno chciałam powiedzieć, Tyreza - wtrąca się Nancy - ale mnie nigdy nie pytałaś.
Jesteś za stara do tej pracy. Dwadzieścia kilka lat to góra, zresztą największe wzięcie
mają i tak świeże, zgrabniutkie nastolatki. Z dwóch powodów. Po pierwsze, w związku z
bezrobociem młodzieży, każdy, kto ją zatrudnia, dostaje ogromną ulgę w podatku... -
Przecież w sklepach w downtownie siedzą za ladą staruchy. Skąd się tam niby wzięły? -
To są małe, renomowane sklepiki. Za ladą siedzą właścicielki albo żony właścicieli. Te
sklepy nie muszą do siebie zachęcać. Nigdy nie ogłaszają, że potrzebują personelu. Tak
samo jak bardzo drogie restauracje, salony piękności, gospody, ekskluzywne kluby. Praca
jest do wzięcia tylko tam, gdzie zysk robi się na dużych obrotach. Sprzedawczyni,
barmanka, hostessa, kelnerka, recepcjonistka stanowi... eee, no, jakby opakowanie dla
towaru czy usługi. Musi być piękna, młoda, wpadająca w oko, z biustem, krótką
spódniczką, cieniutką talią, makijażem. U nas... eee, kobieta liczy się tylko jako ten, eee,
ładny przedmiot konsumpcyjny (5:0, dla Amy). Chyba że umie coś nadzwyczajnego. %7łe
jest dużej klasy fachowcem. - To co robią te, które nie są dużej klasy fachowcami, nie
mogą znalezć pracy w zawodzie, skończyły trzydziestkę albo Pan Bóg poskąpił urody? -
jest tyle rozmaitych możliwości... - Wiem, wiem, kurs malarstwa sztalugowego. Albo haft
na bębenku. Czy wolnotariat w przedszkolu. Ale jak kobieta chce zarobić? - To zajrzyj
sobie do gazety. O tu, w rubryce "Oferty pomocy". - Zmiłujże się. Toż to same gary,
brudy i dzieci. Baby-sitting w nocy, z podaniem śniadania, wiek obojętny. Doświadczona
matka dwójki dzieci zaopiekuje się trójką u siebie w domu. Gospodarna Dorothy: mysie
okien, pranie delikatnej bielizny, dzwońcie całą dobę. Domowe obiady dietetyczne, stare
przepisy, niedaleko Eastland Plaza. Pomogę skroić każdą sukienkę, mieszkam w
centrum... Ciekawe, ile kosztuje baby-sitting? - Półtora za godzinę, tu jest dużo
studentek, one też ty dorabiają... - No to muszą być rozrywane. Przecież to strasznie
tanio. Minimalna stawka wynosi teraz... no tak, trzy i pół za godzinę (6:0, dla Amy),
prawda? - Tak? Tanio? To spróbuj zarobić półtora. A jak jesteś zamożną osobą, to nie
korzystasz z takiej... eeee, amatorszczyzny. Wtedy idziesz do specjalistycznej agencji,
kierowanej przez psychologa. Do firmy, która myje okna automatem, bez chlapania na
dywany. Do zakładu krawieckiego, który uszyje to, co nosi się w Nowym Jorku. Do
restauracji, gdzie podadzą, co tylko zechcesz. Albo bierzesz sobie wtedy gospodynię do
wszystkiego. Ale na to to już trzeba być milionerem! - Ile się takiej gospodyni płaci? -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]