pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dlowym imienia Neila Armstronga. Sklep zostanie zamknięty do końca miesiąca,
a budynek zniszczony, gdyż na jego miejscu powstanie Kompleks Rozrywkowy
Arnco . . .  Gurder zamilkł i złapał się oburącz za głowę.
 Aha. . .  mruknął Masklin.  Znowu ktoś tu coś mówi o zniszczeniu
i zamknięciu.
 Co to jest Supersklep?  spytała Grimma, ale Gurder zignorował ją kom-
pletnie.
Masklin wyjątkowo delikatnie ujął ją za ramię.
 On chyba chciałby być przez chwilę sam  powiedział cicho. Przeciągnął
grotem dzidy po kartce, złożył ją wpół i powtórzył całą operację, aż kartka miała
rozmiary nadające się do wygodnego transportu.  Wydaje mi się, że opat bę-
dzie chciał to obejrzeć. Inaczej może nam nigdy nie. . .  Urwał, widząc minę
Grimmy, odwrócił się i spojrzał przez oszkloną część drzwi na korytarz. Widać
tam było cień ludzkiego kształtu.
Cień robił się coraz większy.
 Co to jest?  szepnęła Grimma.
Masklin ujął rzeczowo dzidę i powiedział wolno:
 Myślę, że to może być Drastyczna Obniżka.
Oboje pospieszyli do Gurdera.
 Ktoś tu idzie!  szepnął Masklin.  Musimy dostać się na podłogę! Szyb-
ko!
 Zniszczony!  jęknął Gurder, obejmując kolana rękoma i kołysząc się
z boku na bok.  Wszystko Musi Iść! Ostateczna Wyprzedaż! Jesteśmy zgubieni.
 Dobrze, dobrze, a nie możesz być zgubiony na podłodze?  zirytował się
Masklin.
 Nie widzisz, że on nie jest sobą?  parsknęła Grimma i dodała z udawaną
radością:  Chodz, Gurder, wszystko będzie w porządeczku.  Po czym posta-
wiła go, podprowadziła, a raczej podciągnęła do drabinki ze spinaczy i pomogła
zejść.
Masklin ubezpieczał odwrót, cofając się i nie spuszczając oczu z drzwi.
Ktoś na korytarzu musiał pewnie dostrzec światło, a w pokoju powinno być
ciemno. Masklin wiedział, że popełnił błąd, ale wiedział też, że nie zdąży zgasić
światła i że w końcu to i tak niczego nie zmieni  nie wierzył w żadnego demona,
obojętnie czy nazywał się Drastyczna Obniżka, czy nie. A teraz ten demon się tu
zbliżał.
Co za pokręcony świat.
72
Nie mając innego wyjścia, ukrył się w cieniu rzucanym przez stertę papierów
i czekał.
Z oddali, a raczej z dołu dochodziły go słabe protesty Gurdera, które nagle
umilkły. Pewnie Grimma mu czymś przyłożyła  miała wprawę w zachowaniach
kryzysowych.
Drzwi powoli otworzyły się i ktoś w nich stanął. Wyglądał jak normalny czło-
wiek, tyle że ubrany na granatowo. Masklin nie znał się specjalnie na ludzkich
minach, ale ta nie wyglądała na zadowoloną.
Przybysz w jednej ręce trzymał metalową rurę, z której świeciło to oślepiające
światło.
Powoli podszedł bliżej, tym charakterystycznym dla ludzi powolnym, luna-
tycznym krokiem, i pochylił się nad biurkiem. Masklin wyjrzał ostrożnie, zacie-
kawiony mimo grozy sytuacji. Zadarł głowę i spojrzał prosto w olbrzymie, okrą-
głe i poczerwieniałe oblicze, częściowo ukryte pod daszkiem także granatowej
czapki.
Wiedział, że ludzie w Sklepie noszą małe tabliczki z wypisanymi na nich imio-
nami przypięte do ubrań, ponieważ  jak mu powiedziano  są zbyt głupi, by je
zapamiętać. Ten nie miał tabliczki, za to miał imię wypisane na czapce. Masklin
wytężył wzrok i przeczytał:
S. . . E. . . C. . . U. . . R. . . I. . . T. . . Y
Zobaczył też białego wąsa. Nie na czapce  na obliczu.
Właściciel wąsa wyprostował się i zaczął obchodzić pokój. Ludzie nie są wca-
le głupi  był na tyle bystry, by wiedzieć, że nie powinno się tu palić światło,
i chciał odkryć dlaczego. To oznacza, że musi dostrzec Grimmę i Gurdera. . .
Nawet człowiek musi ich zobaczyć, jeśli spojrzy we właściwe miejsce.
Masklin ujął mocniej dzidę. Zdawał sobie sprawę, że jedyny czuły punkt ta-
kiego olbrzyma to oczy, ale nie wiedział, jak do nich dotrzeć. . .
Przybysz tymczasem poruszał się sennie po pokoju, zaglądając w kąty i do
szuflad, a potem skierował się ku drzwiom. Masklin wstrzymał oddech.
I wtedy gdzieś z dołu rozległ się histeryczny wrzask Gurdera:
 To Drastyczna Obniżka! Ratuj nas, Raju Przecen! Wszyscy jesteśmy
mmphmm. . .
Security stanął. Odwrócił się i widać było, jak na jego twarzy pojawia się
wyraz zaskoczenia. Masklin sprężył się, gotów do biegu. . .
I coś za drzwiami zaryczało. Prawie tak głośno jak ciężarówka. Security ego
to coś wcale nie przestraszyło  otworzył drzwi i wyjrzał. W korytarzu stała
ludzka kobieta, wyglądająca dość staro w papciach i różowym fartuchu w kwiaty.
W jednej ręce trzymała ścierkę, w drugiej zaś. . .
Cóż, wyglądało to tak, jakby powstrzymywała przed atakiem owo ryczące coś,
co miało kółka i uparcie jechało do przodu; ale trzymała to za szyję, więc gdy
pociągnęła, cofało się.
73
Wreszcie kopnęła to coś i ryk umilkł. Za to Security zaczął mówić, co Maskli-
nowi przypominało róg mgłowy.
Nie tracąc czasu, Masklin podbiegł do metalowej drabinki i częściowo zszedł,
a częściowo zsunął się po spinaczach. Pozostałą dwójkę znalazł, jak oczekiwał,
pod biurkiem  Gurder dziko przewracał oczyma, Grimma zaś jedną ręką trzy-
mała go za szyję, by się nie wyrywał, drugą kneblowała z wprawą wskazującą na
długie doświadczenie.
 Puść go, bo się udusi! Musimy wyjść, dopóki rozmawia!. . .  zdecydował
Masklin.
 Jak? Drzwi są tylko jedne?!
 Mmphmmp!
 To choć ukryjmy się lepiej.- Masklin rozejrzał się wokół, ale przeważały
hektary dywanu.  Tam jest coś z szufladami. . . Już w nich szukał. . .
 Mmphmmp!
 Jak go puszczę, zacznie się drzeć  ostrzegła Grimma.  To co z nim
robimy?
Masklin spojrzał groznie na Gurdera:
 Słuchaj no: jak mi się głośniej odezwiesz albo powiesz coś o zgubieniu, to
cię spiorę i zaknebluję. Jasne?
 Mmph.
 Obiecujesz?
 Mmph.
 Spróbujemy. Grimma, puść go.
 To był Raj Przecen!  syknął podniecony Gurder.
 Kneblujemy?  zainteresowała się Grimma.
 Może gadać, co chce, dopóki nie zacznie desperować i wrzeszczeć  zde-
cydował Masklin.  Pewnie mu dobrze zrobi, bo chyba jest w szoku.
 Raj Przecen przybył nam na ratunek! Razem z ryczącym Wsysaczem
Dusz. . .  Gurder nagle umilkł i zmarszczył brwi.
 Wsy. . . co?  zdziwił się Masklin, ale Gurder go zignorował.
 To był elektroluks, prawda?  powiedział powoli.  Zawsze myślałem,
że to coś magicznego, a to był zwykły odkurzacz. W Gospodarstwie Domowym
są ich tuziny. Z Dodatkową Ssawką do Gęstych Dywanów.
 To miłe. Teraz skup się: jak się mamy stąd wydostać?
Poszukiwania za szafkami z mnóstwem szufladek, które Gurder nazywał  ka-
talogowymi , dały taki efekt, że znalezli szczelinę w podłodze, przez którą, choć
z pewnym trudem, udało im się przecisnąć. Powrót zajął im pół dnia, głównie
dlatego że Gurder często zaczynał płakać i desperować, przez co wymuszał po-
stój. Częściowo powodem była konieczność schodzenia wewnątrz ściany, która
co prawda miała ułatwienia w rodzaju drutów czy kawałków drewna umieszczo-
74
nych tam przez Zabawkowych, ale do takich wędrówek żadne z nich nie było
przyzwyczajone.
Wyszli pod Działem Zabawek i dopiero tam Gurder doszedł do siebie na tyle,
że zażyczył sobie jedzenia i eskorty.
W końcu dotarli do Działu Artykułów Papierniczych i Piśmiennych.
I ledwie zdążyli.
* * *
Babka Morkie przyjrzała im się średnio życzliwie, gdy weszli do sypialni opa-
ta. Siedziała przy jego łóżku zajęta nicnierobieniem.
 Tylko nie hałasujcie!  ostrzegła.  Jest bardzo chory i mówi, że umiera.
Wydaje mi się, że wie, co mówi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta