pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szkoły. Już pierwszego dnia Carole z ulgą zorientowała się, że
chociaż Marie-Ange mówi po angielsku z wyraznym akcentem,
posługuje się tym językiem na tyle swobodnie, aby móc pójść
do szkoły i rozumieć, co dzieje się na lekcjach. Carole nie miała
wprawdzie pojęcia, czy Marie-Ange poradzi sobie z angielską
pisownią, ale szczerze mówiąc, wcale ją to nie interesowało.
- Kiedy obrobisz się z pracą w oborze, idz drogą mniej więcej
kilometr, aż do żółtego znaku - poinstruowała dziewczynkę
przed udaniem się na spoczynek. - Musisz być tam punktualnie
o siódmej, bo wtedy przyjeżdża autobus. Do szkoły jest około
pięćdziesięciu kilometrów i kierowca zatrzymuje się na
wszystkich przystankach. Nie wiem, jak szybko chodzisz, ale na
wszelki wypadek wyjdz stąd o szóstej. W ten sposób spokojnie
sprawdzisz, ile czasu zajmie ci ten spacer. Powinnaś wstać o
czwartej trzydzieści. Zjesz śniadanie i o piątej zabierzesz się do
pracy.
RS
39
Dała Marie-Ange stary, wysłużony budzik, żeby nie zaspała.
Dziewczynce przemknęło przez myśl, że pewnie i on pochodzi
ze sklepu z używanymi rzeczami. Pełno tam było wysłużonych,
zdezelowanych i brzydkich rzeczy, które pierwotni właściciele
uznali już za niepotrzebne.
- Powiedziano mi, że po szkole autobus przywiezie cię koło
czwartej, więc w domu masz być nie pózniej niż o piątej -
dodała Carole. - Zaraz po powrocie skończysz swoje domowe
zajęcia, a po kolacji odrobisz lekcje.
Marie-Ange doskonale rozumiała, że czeka ją długi, męczący
dzień. Więcej - czekało ją wyczerpujące życie, złożone z takich
właśnie dni, życie wypełnione ciężką, prawie niewolniczą pracą.
Miała ochotę zapytać ciotkę, dlaczego Tom nie może odwiezć
jej do szkoły, ale nie ośmieliła się tego zrobić. Pożegnała się z
Carole i w milczeniu poszła do swojego pokoju.
Miała wrażenie, że budzik zadzwonił zaledwie kilka minut po
tym, jak zasnęła, ale wstała i szybko się ubrała. Tym razem,
ponieważ śniadanie jadła sama, zjadła trzy grzanki z dżemem,
mając nadzieję, że ciotka nie policzyła kromek chleba, kiedy
poprzedniego wieczoru chowała pieczywo do pojemnika.
%7łałowała, że zjadła aż tyle, ale po prostu nie mogła się
powstrzymać. Wciąż czuła głód.
Było jeszcze ciemno, kiedy wyszła z domu i skierowała się do
obory. Mrok otulał farmę także godzinę pózniej, o szóstej, gdy
umyła ręce i wyruszyła w drogę na przystanek. Wiedziała, że o
tej porze Carole na pewno już nie śpi, ale nie wstąpiła do
kuchni, aby powiedzieć ciotce do widzenia. Miała na sobie
spodnie i brzydką flanelową koszulę. Starannie wyszczotkowała
włosy, ale po raz pierwszy w życiu przed wyjściem do szkoły
nie wplotła w nie wstążki. Nie zrobiła tego, ponieważ nie miała
żadnych ozdób do włosów. Sophie nie machała jej na
pożegnanie, nie było Roberta, który mógłby poczęstować ją jej
ulubionym przysmakiem - namoczonymi w kawie z mlekiem
kostkami cukru, nie było też matki ani ojca, którzy uściskaliby
RS
40
ją serdecznie. Wielka równina stanu Iowa pogrążona była w
ciszy i otulona ciemnością. Marie-Ange szła przed siebie w
stronę przystanku. Nie wiedziała, jaka będzie jej nowa szkoła i
jak przyjmą ją dzieci, ale, prawdę mówiąc, nic ją to nie
obchodziło. Nie wyobrażała sobie, aby mogła znalezć tu jakichś
przyjaciół. Miała żyć jak więzień, odcięta od świata w
niedostępnej twierdzy, której głównym strażnikiem była Carole
Collins.
Kiedy dotarta do przystanku, zobaczyła grupkę oczekujących
na autobus dzieci. Większość było starszych od niej, tylko jedno
wyglądało na zdecydowanie młodsze, i żadne nie odezwało się
do niej ani słowem, chociaż wszystkie przyglądały się jej z
wyraznym zaciekawieniem. Słońce wstawało powoli,
przypominając Marie-Ange o porankach w Marmouton, gdzie
często czekała na wschód słońca w ogrodzie, wyciągnięta w
wysokiej trawie i wpatrzona w różowiejące niebo. Ona też nie
przemówiła do żadnego z dzieci. Po pewnym czasie przyjechał
autobus, wszyscy zajęli miejsca i po godzinnej jezdzie dotarli na
rozległy dziedziniec przed długim, niskim budynkiem z surowej
cegły. Stały tam już inne szkolne autobusy, z których
wysypywały się mniejsze i większe dzieci oraz nastoletnia
młodzież. W szkole mieściły się wszystkie placówki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta