[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jego kobiety. Od tego wieczoru.
Dopóki mu się nie znudzi. Wiedział, że kiedyś tak będzie.
Przysunął swoje krzesło bliżej do niej i zmienił temat.
- Jak ci smakuje wino?
- Mmm... Doskonałe. Chardonnay. - Podniosła kieliszek na wysokość
oczu, tak że rozbłysły w nim ostatnie promyki światła. - Wspaniały kolor. -
Upiła kolejny łyk. - Dobrze schłodzone. Wyczuwam w nim nutkę słodyczy.
72
R S
- Melon? Ananas?
- Myślę, że miód - rzuciła mu cierpkie spojrzenie.
- Miód?
Miód przypomniał mu o ich pocałunku. Rebeka smakowała jak miód.
Słodko. Przeszył go dreszcz podniecenia. Rebeka zdrętwiała, ogarnięta
pragnieniem, które zniewoliło Damona. Zadrżała i roztarła rękami ramiona.
- Jest ci zimno? - zapytał, doskonale wiedząc, że to nie chłód jest
powodem gęsiej skórki na jej ciele.
Potrząsnęła głową.
- Rebeko...
- Gdzie jest Demetra? - przerwała. - Gdzie jest Savvas?
Damon oparł się wygodnie, starając się odprężyć.
- Demetra chciała pooglądać świetliki, więc Savvas zabrał ją do Waitomo.
Planują również spływ pontonem. Nie wrócą wcześniej jak w niedzielę. Nie
musisz się o nich martwić.
- A Jane? - Podenerwowana Rebeka wypiła kolejny łyk wina.
Damon przysunął się bliżej, z satysfakcją się przyglądając, jak Rebeka
traci pewność siebie. Pragnął zedrzeć z niej maskę nieprzystępności i
doprowadzić do utraty kontroli.
- Jane wyszła jakieś pół godziny temu. Zostawiła kolację w lodówce.
Zjemy, jak zgłodniejesz. Na razie noc jest jeszcze wczesna.
- A Johnny?
- Wróci jutro. Jest u córki.
- To znaczy, że... - Jej głos stał się suchy i niewyrazny.
- ...że zostaliśmy sami - dokończył Damon. - Nie licząc T.J.-a.
- On... śpi - wyszeptała.
Rebeką wstrząsnął dreszcz. Damon dotknął delikatnie jej ręki. Lśniący,
jedwabisty materiał rękawa bluzki przylgnął do jego palców. Jego dłoń
73
R S
powędrowała ku szyi. Położył wskazujący palec na jej podbródku. Odchyliła
głowę.
Jej śliczne oczy były pełne lęku, pod którym krył się ogień.
- Wiesz, co chcę zrobić, prawda?
- Tak - wyszeptała.
- Zamierzam cię pocałować.
Musnął jej usta. Delikatnie.
Drażnił się z nią. Ale ona wiedziała, że sam również płonie. Im bardziej
będzie ją kusił, tym bardziej będzie jej pragnął. Coraz bardziej, coraz mocniej.
Westchnęła, rozchylając usta.
Damon nie był w stanie dłużej czekać. Wpił się w nie namiętnym,
niecierpliwym pocałunkiem. Jego język smakował jej wargi, jej ciało. Słodkie
jak miód. Zapomniał o wszystkim, rozkoszując się chwilą. Przyciągnął ją do sie-
bie, sadzając na kolanach. Poczuł jej kobiece kształty. Miała wiotkie, delikatne
ciało. Jęknęła, wyzwalając w nim falę podniecenia.
Drżącymi rękoma rozpiął górny guzik jej bluzeczki. Wsunął dłoń pod
jedwabisty materiał, odnajdując jej piersi. Słyszał jej przyspieszony oddech i
bicie serca. Pod dotykiem jego palców jej sutki stwardniały. Pieścił je powoli,
zataczając koła, muskając je. Rebeka jęknęła. Damon zamknął jej usta
pocałunkiem. Miał ochotę ją zjeść, tracił zmysły. Głaskał ją, bawił się nią, czuł,
jak wstrząsają nią dreszcze. Płonął, twardy i nienasycony. Każdy ruch jej po-
śladków, każdy jęk coraz bardziej go rozpalały. Z trudem łapał powietrze.
To wszystko było jak sen. Niewiarygodne. Pożądanie, które nim
zawładnęło, sprawiało, że czuł się jak chłopiec. Porywczy, spontaniczny,
niecierpliwy.
- Chodz. - Wziął jej rękę i poprowadził do drzwi werandy.
- Dokąd?
- Wewnątrz będzie cieplej. Nadciąga chłodna morska bryza.
- Słucham? - Jej oczy stały się dzikie, zaślepione pożądaniem.
74
R S
- Dziś w nocy będę twoim kochankiem.
- Tak - szepnęła.
Na taką odpowiedz czekał. W końcu mu się poddała. Pragnęła go tak
bardzo jak on jej. Chciał, by się stała rozwiązła, niepohamowana, by straciła
kontrolę, by się stała kochanką, jakiej nie znał żaden z jej partnerów.
- Masz taką gładką skórę. - Jego dotyk był zaskakująco czuły, gdy
rozpinał ostatni guzik jej bluzki. Narysował palcem linię wyznaczającą
przedziałek między jej piersiami. Rebeką wstrząsnął dreszcz. Leżała na jego łóż-
ku ubrana, zdążyła tylko zdjąć szpilki i naszyjnik, który Damon pomógł jej
odpiąć drżącymi rękoma. W głowie jej się kręciło od słodkich pocałunków,
którymi obsypywał jej twarz, szyję i piersi. Nie była przygotowana na takie
doznania.
- Powiedz mi, co lubisz najbardziej? Chcę wiedzieć o tobie wszystko. -
Jego dłoń spoczęła na jej piersi, pieszcząc sutek. Rebeka przestała oddychać.
- Podoba ci się? - Jego oczy zaiskrzyły. - Tak! O tak! - zawołał
triumfalnie, nie przestając jej gładzić.
Rebeka jęknęła. Zerwał z niej bluzkę i stanik, uwalniając nabrzmiałe
piersi.
- Jesteś piękna - wyznał, pieszcząc delikatnie jej miękkie krągłości.
Rebeka mimowolnie się wygięła, podsuwając mu piersi. Wpatrywał się w
nią jak sparaliżowany, aż jego usta odnalazły jej sutki.
Rebeka nigdy wcześniej nie czuła tak mocno mężczyzny. Pomiędzy jej
udami płonął ogień. Jęczała cichutko, błagając o więcej.
Biła z nich dzika namiętność. Cała uwaga Damona była skupiona tylko na
niej. Nic więcej się nie liczyło.
O takim mężczyznie zawsze marzyła.
Rozsunęła kolana. Damon dokładnie wiedział, czego pragnęła. Naparł na
nią całym sobą, nakrywając ją słodkim ciężarem.
75
R S
Wypełnił sobą przestrzeń pomiędzy jej udami, rozpalając ją do
czerwoności. Całowała zachłannie jego policzki, uszy, rozkoszując się jego
westchnieniami. Smakował słono i męsko. Lizała jego skórę, pragnąc czuć
więcej i więcej. Jego silne ciało zadygotało. Usłyszała rozpinanie rozporka. Jego
ręka zsunęła z niej czarne, satynowe majteczki. Ubrania w okamgnieniu
znalazły się na podłodze. Rebeka podziwiając jego wspaniałe nagie ciało,
rozchyliła uda, by mógł się w nią wsunąć. Damon wbił się w nią silnym ruchem
bioder. Ich ciała zaczęły się wolno, rytmicznie poruszać, a potem szybciej i
szybciej.
- Pragniesz mnie? - spytał Damon. - Powiedz to, powiedz, jak bardzo
mnie pragniesz.
- Pragnę cię!
- Mów więcej!
Jego twarz była napięta, spocona. Nie było w niej łagodności ani czułości.
Czy to możliwe, by czekał, aż mu wyzna, że go kocha? Miała się przed
nim otworzyć? Dać mu przewagę? Wtuliła się w niego mocniej, zacieśniając
łączącą ich więz. Damon zamknął oczy i odwrócił głowę.
- Co ze mną zrobiłaś!? Dlaczego? Dlaczego ty? - jęczał wypełniony
podnieceniem. Był bezwolny jak nigdy wcześniej.
Nagle zrozumiała. Otoczyła ramionami jego szyję i spojrzała mu w oczy.
- Jeszcze nigdy nikogo tak nie pragnęłam - wyszeptała.
- Nikogo?
- Nikogo - przysięgła.
Damon wydał z siebie jęk i ponownie się w niej zanurzył. Stopili się w
jedno ciało.
- Zostań. Zostań ze mną na zawsze - załkała Rebeka, odpływając w krainę
rozkoszy. Zniknął świat i wszystko wokół. Pozostały tylko namiętność i
nieopisana rozkosz.
76
R S
ROZDZIAA PITY
Nazajutrz Rebekę obudził krzyk.
Przenikliwy, dziecięcy, po którym nastała złowroga cisza. Drzwi do
pokoju T.J.-a były otwarte, a te prowadzące z jej sypialni na korytarz lekko
uchylone. Skoczyła na równe nogi, a jej zaspane oczy szybko się rozbudziły.
- T.J.?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]