[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu dziękowano.
- Ten Szwed ze Sztokholmu był tu już drugi raz i na pewno jeszcze wróci -
ciągnął Ole. - To mądry człowiek, wiele podróżował po Norwegii.
- I chyba po Francji. - Emilie spojrzała na teścia. - Mówił, zdaje się, że uczy
historii i francuskiego.
- Owszem, ale po tym, jak się wszystkiemu dziwił, można by sądzić, że jest
raczej filozofem - zaśmiał się Ole, a wokół jego oczu pojawiła się siateczka
drobnych zmarszczek. Bardzo lubił takie chwile na podwórzu. Sianokosy się
udały i akurat nie było nic pilnego do roboty, mogli więc sobie pozwolić na
krótką przerwę. Najwięcej pracy wciąż miały kobiety, które musiały warzyć
sery i obrządzać zwierzęta, prócz tego piec i gotować. A dopóki krowy dawały
dobre górskie mleko, należało robić z niego użytek. Teraz jednak kobiet było
tyle, że mogły się zmieniać przy maselnicy czy kociołku do warzenia serów.
Wysoko w powietrzu uwijały się jaskółki. Lekki powiew wiatru niósł zapach
rozgrzanej ziemi. Áshild pomyÅ›laÅ‚a, że lato o tej porze, na poczÄ…tku sierpnia,
jest najprzyjemniejsze, a za rok, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem,
spędzą lato w Sorholm. Cieszyła się, że znów zobaczy Hannah i dzieci, będzie
nosić eleganckie suknie, a dni będą jej upływać na samych przyjemnościach.
Pamiętała, jak podczas poprzedniego tam pobytu trudno jej było uwierzyć, że
nie musi wstawać do obrządku ani wykonywać żadnej innej pracy. Nauczyła
się wynajdywać sobie różne drobne zajęcia i bardzo dobrze się z tym czuła.
Pamiętała jednak również, jak cudownie było potem wrócić do domu i pracy w
zagrodzie.
Odetchnęła głęboko i spojrzała na szczyty widoczne na północy. Nic nie
mogÅ‚o siÄ™ równać z górami i tutejszÄ… przyrodÄ…. Áshild wiedziaÅ‚a, że gdyby zbyt
długo nie mogła jej oglądać, chybaby rozchorowała się z tęsknoty. Miała
nadzieję, że Ole czuje podobnie, bała się bowiem, że mąż na starość może
zechcieć przenieść się do Sorholm. Trudno jednak zaprzeczyć, że życie w
pałacu jest pod wieloma względami łatwiejsze.
- Siedzicie tak sobie w słoneczku? - dobiegł ich nagle głos od strony
spiżarni. To przyszedł Peder Lien. - Dobry czas na to, żeby trochę odpocząć.
Dagmar wstała i zrobiła gościowi miejsce na desce. Musiała przypilnować
synka, a poza tym przyszła już pora, by ugotować owsiankę.
- Jak tam młody koń? - spytał Knut. Wiedział o zmartwieniu w letniej
zagrodzie Lienów. - Wciąż nie chce jeść?
- Chyba już lepiej. Wygląda na to, że nabiera sił. - Peder przygładził włosy i
z powrotem włożył na głowę czapkę z daszkiem. - Przeniosłem go na inne
pastwisko i przez jakiś czas karmiłem suchym sianem. Nabiera ciała i rusza się
żwawiej.
- To dobrze - mruknął Ole. - Złe się dzieje, kiedy zwierzęta chorują. To ten
koń, którego kupiłeś na wiosnę?
- Tak. Ma niezły rodowód. Pochodzi z tej samej zagrody co konie, które
kupił Hermod Skogstad, a to przecież piękne zwierzęta.
- Aha, a więc on ma te swoje konie. - Ole pamiętał, że Hermod mówił o
powiększeniu stajni. - Ogiery, tak?
- Dwa wielkie ogiery. - Peder z uznaniem skinął głową, zwracając się do
Emilie. - Twój ojciec, jak już się zdecyduje na wprowadzenie jakiejś zmiany,
robi to porządnie. Skogstad w krótkim czasie zmieniło się w iście królewski
dwór!
- Byle z tym nie przesadził. - Emilie uśmiechnęła się niechętnie. - Mam
nadzieję, że jest teraz zadowolony.
Potoczyła się rozmowa o tym, co nowego w wiosce, wspomniano też o
wojnie w Danii. Peder słyszał, że od dwudziestego lipca trwa zawieszenie
broni, a Knut wiedział, że w Wiedniu rozpoczęły się już rokowania pokojowe.
- Ciekawe, ile ziemi Dania będzie musiała oddać - westchnął Peder, sięgając
po kubek z zimnym napojem, który przyniosła Dagmar. - Szkoda, że Duńczycy
nie poddali się już dawno temu. Niepotrzebnie ponieśli tak wielkie straty.
Áshild i Emilie jeszcze przez jakiÅ› czas uczestniczyÅ‚y w rozmowie, w koÅ„cu
jednak musiały wrócić do swoich serów. Chwila przerwy dobrze im jednak
zrobiła.
- Słyszałem, że do Bekkedalen przyjechał wóz z rzeczami.
- Peder zawsze dobrze wiedział, co się dzieje w wiosce. - Ale gospodarze
jeszcze się nie zjawili. A człowiek, który przywiózł dobytek, nie potrafił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]