[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wytarła je pospiesznie. Wbrew wszystkiemu miała
jeszcze nadzieję... Ale Ramona King okazała się tak
samo podła, jak jej ojciec. Knuli coś razem, to nie
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ulegało najmniejszej wątpliwości. Wiedziała już, że Joe
King chce zrobić zamach na linie Alexander. Jej mały
wywiadowca nawiązał parę kontaktów w świecie
finansów i dowiedział się, że Keith Treadstone miał
jakieś konszachty z jej byłym kochankiem. Nic
dziwnego, że został narzeczonym Ramony.
Teraz liczyło się już tylko jedno. Musi dać Damonowi
broń, którą będzie mógł zniszczyć Joe Kinga raz na
zawsze. i da mu ją, choćby miała to przypłacić życiem...
Ostatnia kropla płynu zniknęła w butelce Mouton
Rothschild. Jeff westchnÄ…Å‚ z ulgÄ…. Gotowe. Ani na
moment za wcześnie. Podszedł szybko do drzwi i
otworzył je. Kuchnia była nadal pusta. Jeff uchylił
drzwi prowadzące na korytarz i skrzywił się, kiedy
skrzypnęły.
Idący sprężystym krokiem Greg zamarł w pół ruchu.
Rozejrzał się, ale nic nie wzbudziło jego podejrzeń.
Wszystkie drzwi były zamknięte, ale on miał pewność,
że dzwięk rozległ się od strony pomieszczeń
kuchennych. Zerknął na zegarek. Wpół do szóstej.
Bardzo wcześnie, ale szef kuchni ma dziś pewnie dużo
pracy.
Wzruszył ramionami; na jego twarz powrócił ponury
grymas. Znowu ujrzał Verity, opuszczającą gabinet
lekarski, i próbkę krwi, która leżała na stole. Nie
rozumiał, co się dzieje, ale scena ta wracała do niego
bez przerwy. Nie mógł jej wyrzucić z pamięci.
Ruszył dalej korytarzem. Jeff, stojący z uchem przyciś-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
niętym do drzwi, odczekał chwilę. Potem wyśliznął się
bezszelestnie na zewnątrz. Było blisko, ale i tak
poradziłby sobie. Statki bywają niebezpieczne, a
kapitanowie również ulegają nieszczęśliwym
wypadkom. %7Å‚ycie nie jest bajkÄ….
Po raz pierwszy od rozpoczęcia podróży zaczął padać
deszcz, ale pasażerowie i tak byli zachwyceni.
Tropikalna ulewa w żaden sposób nie przypominała
zimnych angielskich mżawek i kapuśniaczków. Była
obfita, lecz krótka. Ramona i Damon zajęli stolik przy
oknie z widokiem na pokład.
- Wszyscy nagle strasznie polubili deszcz - odezwała
się z uśmiechem Ramona. Postanowiła za wszelką cenę
zachowywać się tak, jakby nic się nie zmieniło.
Zeszłej nocy udała, że ma atak mdłości. Zamiast spać,
planowała następne posunięcia i teraz bała się spojrzeć
Damonowi w oczy niepewna, czy jej spojrzenie nie
zdradzi gniewu i determinacji.
Nie spodziewała się tylko, że tak łatwo będzie jej
odpowiadać na jego uśmiech i pieszczotliwe dotknięcia.
- Gdybym wiedział, że znajdziemy tu gdzieś jakieś
spokojne miejsce, kochałbym się z tobą w tym deszczu.
Serce podskoczyło jej do gardła. Miała ochotę go
zamordować, a jednocześnie pożądała go tak mocno, że
aż boleśnie. Ale nie pozwoli sobą dłużej manipulować.
Jak to sobie zaplanował? Najpierw ożenić się z nią, a
potem przejąć jej finanse? Pewnie coś w tym guście.
Zachciało ci się żyć , zapomniałaś o samokontroli, to
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
teraz masz, szepnął z satysfakcją jakiś złośliwy głosik.
- Oczywiście, zawsze możemy pójść do mojej kabiny i
włączyć prysznic - dodał i parsknął śmiechem, kiedy
spojrzała na niego wymownie.
Tak, tak, pomyślała. Zmiej się, kochanie. Dopóki masz
jeszcze ochotę. Bo wkrótce dopilnuję, żeby przeszła ci
bezpowrotnie.
Do stolika zbliżył się kapitan. Damon zmarszczył
czoło; nie lubił natrętów, kiedy był z Ramoną.
- Tak, słucham? - rzucił ze zniecierpliwieniem.
- Muszę z panem pomówić - odezwał się Greg sucho.
On również wiedział już o romansie rejsu . Cały
statek plotkował o miłości przystojnego i wolnego
właściciela statku z piękną i tajemniczą nieznajomą,
której udało się usidlić jego serce. Nawet na tak dużym
statku trudno było utrzymać cokolwiek w tajemnicy. A
pierścionek, który tak nagle pojawił się na palcu
Ramony King, z pewnością dawał się zauważyć. I choć
dopilnowano, by na statku nie znalazł się ani jeden
dziennikarz (wielcy tego świata nie przepadają za
widokiem własnych pijanych twarzy na pierwszych
stronach brukowców), prasa zdołała się jakoś
dowiedzieć o rewelacyjnym romansie.
Damon skrzywił się.
- Czy chodzi o to wczorajsze zajście?
Wczoraj, kiedy wpadł jak burza na mostek, Greg
spojrzał na niego ze zdumieniem. Nikomu nie kazał
dzwonić, a na statku wszystko było w najlepszym
porządku. Natychmiast stało się jasne, że padli ofiarą
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
jakiegoś dowcipnisia. A to zmartwiło ich obu. Damon
wciąż zastanawiał się, w jaki sposób został odnaleziony.
Czy ktoś go śledził? A Greg zaczął żywić obawy, że
głupi z pozoru dowcip może oznaczać
niebezpieczeństwo dla statku.
Skinął głową. Nie mógł dłużej odkładać tej sprawy.
Damonowi nie uniknęła powaga, brzmiąca w głosie
kapitana. Cokolwiek się stało, musiało oznaczać
kłopoty. Zerknął na Ramonę, ale ona uśmiechnęła się
słodko.
- Nie musisz przepraszać. Rozumiem.
Spojrzała za odchodzącymi mężczyznami i uśmiech
zniknął powoli z jej warg. Wkrótce o wszystkich
sprawach statku będą dyskutować razem z nią. Dzisiaj,
na Wyspach Dziewiczych, ojciec z pewnością ją
znajdzie. Umyślnie nie zadzwoniła do niego. To, o
czym musieli porozmawiać, wymagało spotkania w
cztery oczy.
Pamiętała, że matka ostrzegała ją przed Joe Kingiem. I
będzie miała się przed nim na baczności, choć
prawdziwe niebezpieczeństwo grozi jej ze strony
Damona...
Greg poprowadził Damona do spokojnego zakątka i
rozejrzał się podejrzliwie.
- Wyśledziłem, skąd do ciebie dzwoniono.
- Jak to? Przecież...
Greg pokiwał ponuro głową.
- Otóż to. Dzwoniono stąd. Z samej Alexandrii . Do-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
kładnie mówiąc, z jednej z budek telefonicznych w
kasynie. Przepytałem obsługę, ale nikt nie zauważył nic
podejrzanego. ZresztÄ… nie mieli szans.
Damon przez chwilę patrzył na niego z namysłem.
- To bez sensu - powiedział wreszcie.
- Wiem. - Greg westchnął. - Ale musimy przyjąć to do
wiadomości. Mamy na pokładzie wroga.
Wyspy Dziewicze
Alexandria stała na kotwicy na pełnym morzu,
pomiędzy wyspami St John i St Thomas. U jej burt
kołysały się łodzie, mające zawiezć pasażerów na
wybranÄ… przez nich wyspÄ™.
Ramona stała przy balustradzie, obserwując beztroski
tłum, Wsiadający na łodzie. Obok niej stał jej nowy
narzeczony.
- Spóznia się - zauważył Damon, opierając się o
barierkę. Jego ramiona nabrały złocistej opalenizny.
- Wiesz... - Uśmiechnęła się - My, kobiety, lubimy się
spózniać.
- Nie, nie wiem - mruknÄ…Å‚. - Jeszcze nigdy nie
spotkałem kobiety, która działałaby tak szybko.
Wiedziała, że mówi o niej. Dziś rano wstała, wykąpała
się i ubrała, zanim jeszcze w ogóle się obudził.
- Ja jestem inna. - Uśmiechnęła się prowokacyjnie.
- Zwięta racja. Naprawdę nie przeszkadza ci, że
zabieram matkę na St Croix? Wiesz, powiedziała, że
chce ze mną porozmawiać. Na osobności.
Omal nie roześmiała mu się w twarz. Czy jej nie
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
przeszkadza? Przez cały dzień łamała sobie głowę, w
jaki sposób mogłaby się urwać na spotkanie z ojcem. A
Damon rozwiązał jej problem, sam o tym nie wiedząc.
Joceline - zjawisko w brzoskwiniowych koronkach -
pojawiła się wreszcie w zasięgu ich wzroku.
- Nie chcę, żebyś została sama - szepnął Damon
władczo, budząc w niej słodki dreszcz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]