pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ariel. Musimy porozmawiać.
Przywitały się serdecznie, a Luke pomyślał sobie, że to wcale
nie jest dobrze, choć nie wiedział, dlaczego.
- Chodzą słuchy, że szukasz sobie żony - Judith zwróciła się
do Luke'a.
Luke nie wiedział, skąd ona się o tym dowiedziała. Nie śmiał
spojrzeć na Ariel.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi - powiedział.
-
W
zeszłym
miesiącu
oglądałam
wywiad
z
tobą
przeprowadzany przez Cassie. W wieczornych wiadomościach.
Powiedziałeś...
- Żartowałem.
- Z czego? - zapytała Ariel.
- Cassie jest sprawozdawcą sportowym kanału ósmego -Judith
zwróciła się do Ariel. - Wiesz, oni zawsze zadają sportowcom
takie głupie pytania. Na przykład po wygranym meczu pytają,
co piłkarz teraz będzie robił, a on odpowiada, że pojedzie do
Disneylandu.
- Nigdy nie oglądałam żadnego meczu. - Ariel była wyraźnie
zakłopotana.
- Naprawdę? - zdziwiła się Judith. - No cóż, wobec tego
musisz mi uwierzyć na słowo. Dziennikarze rzeczywiście
prowadzą takie głupie rozmowy. No więc, kiedy w zeszłym
38
roku Luke został najpopularniejszym piłkarzem... Wiesz, że
wybrano go najpopularniejszym piłkarzem roku?
- Coś mi się obiło o uszy.
- No więc Cassie powiedziała coś o tym, że skoro Luke
zamierza wycofać się ze sportu, to pewnie nie pojedzie do
Disneylandu, i poprosiła, żeby powiedział, co zamierza robić. A
on powiedział, że znajdzie sobie jakąś filigranową kobietkę i
wreszcie się ustatkuje.
- Filigranową kobietkę? - powtórzyła Ariel, spoglądając na
Luke'a z niedowierzaniem. - Naprawdę tak powiedziałeś?
- To miał być żart. - Luke czuł, jak kropelki potu spływają mu
z czoła. - A co ty tutaj robisz, Judith?
- Jestem prawnikiem Fundacji Aniołów. Właśnie, Ariel,
przyniosłam ci dokumenty do podpisu. Nie musisz tego robić
dzisiaj, ale weź je do domu i spokojnie przejrzyj.
- Dobrze. Chodź ze mną. Muszę umyć ręce.
Lukę patrzył, jak szły przez salę gimnastyczną. W pewnej
chwili Ariel się odwróciła. Spojrzała na Luke'a i uśmiechnęła
się. Mógł sobie tylko wyobrażać, co jej Judith opowiadała. Lukę
czasami spotykał się z Judith, kiedy akurat nie miała nikogo na
stałe. Nie było to nic poważnego i w nic poważnego nie mogło
się rozwinąć, ale Lukę lubił Judith. Dlatego umieścił ją na
swojej liście. Jednak głupio mu się zrobiło, kiedy się okazało, że
Judith i Ariel są przyjaciółkami.
- Ariel jest wspaniała - powiedział głośno, nie krępując się
obecnością Chase'a. - Niestrudzona.
- Tak. To miejsce bez niej nie wyglądałoby tak. jak wygląda.
- Bez Fundacji Aniołów, chciałeś powiedzieć.
- To jedno i to samo. Ona ma jakąś misję do spełnienia.
- Ciekawe, skąd ma tyle pieniędzy - zastanawiał się Luke.
Schował dokumenty do teczki i właśnie wtedy do sali wbiegła
Ariel. Była sama. Machała wszystkim ręką na pożegnanie. Przez
chwilę, ale tylko przez krótką chwilę, Luke'owi zdawało się, że
39
jej stopy wcale nie dotykają podłogi, jakby unosiła się na
skrzydłach. Prawdziwy z niej anioł, pomyślał.
Ariel i Luke pożegnali się z Chase'em i wyszli.
- Judith opowiedziała mi wspaniałą historię o pewnym
przyjęciu gwiazdkowym sprzed kilku lat - powiedziała z
uśmiechem Ariel.
- Znasz Judith. - Zrezygnowany Luke mimo wszystko
próbował się bronić. - Wiesz, że ma szczególne poczucie
humoru. No i potrafi zmyślać, jak mało kto. Dlatego właśnie jest
takim dobrym prawnikiem.
- Mam przez to rozumieć, że nie śpiewaliście pod oknem
burmistrza i nie wypinaliście się na niego?
- Nie wiesz, od czego się zaczęło, kochanie. On nas obraził.
Nie mogliśmy mu tego puścić płazem.
- Dlatego staliście pod jego domem całkiem nago?
- Tylko przez chwilę i nie całkiem nago. Wyłącznie siedzenia
mieliśmy gołe. Zresztą było nas tam co najmniej piętnastu. Ja
osobiście nic do tego faceta nie miałem.
- Poznał cię?
- Powiedzmy, że wiedział, kto mu się kłania.
Ariel wzięła go pod ramię. Przytuliła się do niego policzkiem.
- Szkoda, że mnie przy tym nie było - westchnęła.
- Zawsze możesz sobie popatrzeć, jeśli zechcesz.
- Chodziło mi raczej o to, że chciałabym zobaczyć minę
burmistrza. - Ariel się roześmiała.
- Restauracje odpisują to sobie od podatku - tłumaczyła Ariel.
Bagażnik samochodu miała wypełniony pojemnikami z
ciepłymi i zimnymi daniami, które dopiero co wzięli z
restauracji. Tym razem prowadziła Ariel, bo Luke nie wiedział,
dokąd ma jechać. Luke, jak zresztą większość mężczyzn, źle
znosił rolę pasażera.
- Tylko dzięki tobie ci ludzie mogą jadać obiady pochodzące z
takiej drogiej restauracji. Nawet ja bym się zastanowił, czy mnie
na to stać.
40
- Aż dwudziestu restauratorów dało się namówić na
przygotowywanie posiłków dla moich podopiecznych. Nie robią
tego tak często: najwyżej dwa razy w ciągu trzech miesięcy. A
ci, którzy je dostają, są naprawdę za nie bardzo wdzięczni.
- Nie denerwuj się, Ariel. Naprawdę bardzo cię podziwiam.
Jesteś wspaniała. Łatwo jest dawać pieniądze na coś, czego się
nawet nie widzi. Ja sam tak właśnie robię. Ty we wszystko
angażujesz się osobiście. Każdy powinien tak postępować.
- Przepraszam, zawsze się denerwuję. To, co robię, to tylko
mała kropla w morzu potrzeb. Możesz być pewien, że nie
angażuję się w to wszystko dla sławy.
Ariel zatrzymała samochód.
- Wiem, kochanie. Ty po prostu musisz czuć się potrzebna.
Tak samo desperacko, jak oni ciebie potrzebują.
Patrzyli sobie prosto w oczy.
- Wiesz przynajmniej, dlaczego to robisz? - zapytał, bo Ariel
milczała jak zaklęta.
- Bo mi z tym dobrze. - Wyłączyła silnik i chciała otworzyć
drzwi. - Możesz zostać w samochodzie albo mi pomóc. Jak
wolisz.
- Pomogę ci.
Zawieźli obiady piętnaściorgu starym ludziom, którzy nie byli
w stanie sami sobie gotować. Ariel co najmniej na dziesięć
minut zatrzymywała się w każdym mieszkaniu. Nakładała
jedzenie na talerze, pytała, odpowiadała na pytania i po prostu
była.
Niektóre mieszkania były tak zaniedbane i zniszczone, że
trudno to sobie wyobrazić. Tylko w niewielu stały jakie takie
meble, za to wszędzie był telewizor - jedyny przyjaciel
samotnego człowieka. Niektórzy staruszkowie mieli także koty,
które dotrzymywały im towarzystwa.
- To już ostatni mój podopieczny - powiedziała Ariel, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta