pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Adam opowiedział więc historię obrazu, wspominając też
o wizycie u panny Scudamore.
- Gdybym byÅ‚ wolny - powiedziaÅ‚, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do Ga­
brieli - chyba zadurzyłbym się w pannie Henriecie.
Tom wymienił porozumiewawcze spojrzenia z żoną.
- Nie było nas tylko trochę, a tu się tyle zdarzyło.
- To prawda - przytaknÄ…Å‚ Adam.
Gabriela z żalem pożegnała się, dziękując za wspaniały
wieczór. Obiecała też, że przyjdzie na aukcję.
- No widzisz - powiedział Adam w drodze powrotnej na
farmę. - Nie było tak tragicznie, prawda?
- ByÅ‚o cudownie - odparÅ‚a z westchnieniem. - Bardzo po­
lubiłam twoich rodziców.
- Wydaje mi siÄ™, że z wzajemnoÅ›ciÄ…. Ostrzegam ciÄ™, Ga­
brielo, że po aukcji olanuję uregulować sprawy między nami.
Dobrze wiesz, co do ciebie czujÄ™.
- Co więc zamierzasz zrobić?
- To co ty będziesz chciała. Ale musimy być zawsze razem.
W domu pocałował ją i przytulił.
- Nie prosiłem cię, żebyś została u mnie na noc, bo bałem
się, że odmówisz.
- Nie mogłabym zostać - odparła z żalem. - Twoi rodzice
muszą mnie najpierw lepiej poznać.
- To nie zabierze dużo czasu - zapewnił. - Chcesz, żebym
odprowadził cię na górę?
- Nie. Najpierw napijÄ™ siÄ™ herbaty. - PocaÅ‚owaÅ‚a go w po­
liczek. - Zadzwoń do mnie, jak wrócisz do domu. Będę już
leżeć w łóżku.
- Ale nie ze mną - skwitował ponuro.
Kiedy pojechał, Gabriela rozmyśliła się i zrezygnowała
z herbaty. Nagle ogarnęło ją zmęczenie. Gdy zamykała drzwi
sypialni, zadzwonił telefon.
- Nareszcie - usłyszała znajomy głos. - Czy nigdy nie
sprawdzasz wiadomości na sekretarce, skarbie?
- Jeremy! Przepraszam, ale dopiero wróciłam.
- Byłaś z Adamem?
- Skoro pytasz - tak.
- Niewierna istoto. Zapomniałaś, że mam przyjechać do
Pennington?
- Oczywiście, że nie. Zatrzymasz się w  Chesterton"?
- SkÄ…d wiesz?
- A gdzieżby indziej, to najdroższy hotel w mieście.
Roześmiał się.
- MajÄ… dobrÄ… kuchniÄ™?
- Nie wiem.
- W takim razie sprawdzimy to po aukcji.
- Jeremy, nie obrazisz się, jeśli odmówię?
WestchnÄ…Å‚ przeciÄ…gle.
- To chyba ma coś wspólnego z tajemniczym Adamem.
- Tak.
Adam z pewnością nie zamierzał się nią z nikim dzielić.
- Mam nadzieję, że nie sprowadzasz mnie bez powodu.
- Na pewno nie. Obiecuję ci, że zobaczysz dużo ciekawych
rzeczy na tej aukcji.
- Na pewno nie możesz iść ze mną na kolację?
- Niestety nie.
- Czy to już koniec naszej znajomości? - spytał lekkim
tonem.
- OczywiÅ›cie, że nie. Mam nadziejÄ™, że zostaniemy przy­
jaciółmi.
- Aż do śmierci, skarbie. - Zaśmiał się i zaczął rozwodzić
się na temat nowych zakupów dla galerii i zbliżającej się wystawy
prac młodego artysty, z którym wiązał wielkie nadzieje. Wreszcie
zorientował się, że jego słuchaczka nie wykazuje zbytniego en-
tuzjazmu. - Chyba nie dajÄ™ ci spać - stwierdziÅ‚. - Mam na­
dzieję, że nikt nie czeka tam obok, aż wreszcie skończę.
- DziÅ› nie - zapewniÅ‚a ze Å›miechem i pożegnaÅ‚a siÄ™. Po­
tem szybko pobiegÅ‚a do Å‚azienki, żeby umyć siÄ™, zanim za­
dzwoni Adam.
- Nie wiem, o której godzinie bÄ™dÄ™ jutro wolny - powie­
dział. - Czy przyjdziesz jutro na wstępną prezentację?
- Mam za dużo pracy. Przyjadę na aukcję. Czy wpadniesz
do mnie w drodze do domu?
- Jeszcze pytasz?
Następnego dnia Gabriela znów pracowała nad pejzażem,
ale z przyjemnością zrobiła sobie przerwę na kawę i na lunch
i skończyła pracę jako pierwsza. Gdy tylko chłopcy pojechali,
wzięła kÄ…piel, wÅ‚ożyÅ‚a biaÅ‚e baweÅ‚niane spodnie i bÅ‚Ä™kitnÄ… blu­
zę, a pózniej wyszczotkowała wilgotne włosy i zeszła na dół,
żeby sprawdzić, co może podać Adamowi na kolacjÄ™. Gdy prze­
glÄ…daÅ‚a zawartość lodówki, usÅ‚yszaÅ‚a pukanie do drzwi. Pro­
miennie uÅ›miechniÄ™ta otworzyÅ‚a drzwi i zamarÅ‚a, widzÄ…c sto­
jącego na progu mężczyznę.
- Co ty tu robisz? - zawołała.
ROZDZIAA DWUNASTY
Gość uśmiechnął się przebiegle i bez słowa rozejrzał się
bacznie po kuchni.
- JesteÅ› sama, Gaby?
- W tej chwili tak - odparła lodowatym tonem. - Ale zaraz
ma ktoś przyjść. Musisz się streszczać, Jake.
- Przywiozłem ci pieniądze, które ci byłem winien. Nie
zaprosisz mnie do środka?
Niechętnie odsunęła się na bok. Jake Trent wkroczył do
kuchni, marszczÄ…c brwi.
- Nie jest tu zbyt przytulnie, co? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta