[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kolumnę zamykali najmłodsi i najwolniejsi członkowie stada, a jednym z
ostatnich był masywny samiec z krętymi rogami. Potrząsał nimi złowrogo w
kierunku Briona, ale ponieważ ten nie wykonał żadnego prowokacyjnego
ruchu, pobiegł dalej. Kiedy w końcu wszystkie zwierzęta, z maruderami
włącznie, minęły go, poszedł wygniecionymi przez nie ścieżkami w trawie,
omijając smugi cuchnącego łajna. Poruszał się bardzo ostrożnie, z nożem w
ręku, rozglądając się na wszystkie strony i nadsłuchując uważnie.
Dostrzegłszy przed sobą ciemny kształt na wpół ukryty w trawie, stanął jak
wryty. Było to martwe zwierzę roślinożerne. Miało schowany pod siebie łeb,
którego rozwarty pysk wyrażał paniczny strach. Jego zabójcy nie było widać
nigdzie w pobliżu. Brion szedł do przodu stawiając ostrożnie kroki, dopóki
nie przekonał się, że nic nie czai się w trawie obok zwłok. Drapieżnik,
który je zabił, musiał się dawno stąd oddalić. Brion obchodząc zwłoki cały
czas trzymał nóż w ręku. Gardziel zwierzęcia była rozcięta... Bardzo
równo. Trudno byłoby mu to zrobić swoim nożem lepiej.
Zamarł w bezruchu. To rozcięcie było zbyt równe. Z boku zwierzęcia
znajdowała się jeszcze jedna rana. Właściwie nie rana, ale nacięcie.
Brakowało jednej łapy. Była równo odcięta w stawie. %7ładne zwierzę nie
mogło tego zrobić zębami lub pazurami. To mogło być wykonane tylko przez
takie stworzenie, które było wyposażone w bardzo ostry nóż. Brion spojrzał
w kierunku pogrążonego w mroku zagajnika. Czy z tej kryjówki spoglądały na
niego czyjeś oczy? Czyżby na tej planecie była jakaś inteligentna forma
życia? Czy to możliwe, aby to były oczy ludzkie?
40
34
. 6 .
Spotkanie z obcym
Teraz należało się zastanowić, a nie działać. Brion wiedział o tym od
chwili, w której zobaczył te równe nacięcia. Powoli wsunął nóż do pochwy
35
przytwierdzonej do pasa i równie wolno usiadł na ziemi. Spojrzał w
kierunku jeziora, udając, że nie patrzy na drzewa - widział je jednak
wyraznie kątem oka. Jedyny ruch, jaki dostrzegł, pochodził od falującej na
wietrze trawy.
To leżące u jego boku zwierzę zabiły inteligentne stworzenia.
Wyposażeni w noże ludzie lub Obcy, którzy okaleczyli te zwłoki i zbiegli z
odciętym mięsem. Kimkolwiek byli, musieli dostrzec go i uciec w pośpiechu
między drzewa. Najprawdopodobniej byli tam teraz i obserwowali go.
Rozluznił mięśnie i skoncentrował się, aby nawiązać z nimi kontakt, ale
jego zdolności empatyczne były niewiele warte na taką odległość. Wyczuwał
stany emocjonalne ludzi tylko wtedy, kiedy znajdowali się blisko niego.
Gdy oddalali się, szybko przestawał je odbierać. Skoncentrował się jeszcze
raz, próbując wyłapać jakiś impuls. Jest - chyba jakieś stworzenie. Tyle
tylko mógł o nim powiedzieć. Impuls był tak słaby, że mógł pochodzić od
jakiejkolwiek żywej istoty - człowieka, może nawet Obcego, mógł też być
prostym strumieniem świadomości takiego zwierzęcia jak to, które leżało
martwe przed nim. Cokolwiek oznaczał, był słabo wyczuwalny. Byłoby mu
łatwiej zidentyfikować go, gdyby był wyrazniejszy i silniejszy.
Brion zdecydował się błyskawicznie: wyskoczył wysoko w powietrze,
wydając przy tym dziki okrzyk. Opadłszy na ziemię, zaczął okrążać ciało
zwierzęcia, nadal głośno pokrzykując. Zatoczywszy koło, usiadł z powrotem
uśmiechając się z zadowoleniem. A jakże, był tam ktoś! I nie był to żaden
Obcy ani żaden tutejszy gad. Ta emocjonalna reakcja, którą wyczuł,
pochodziła od człowieka, który przestraszył się nie na żarty, kiedy Brion
niespodziewanie podskoczył z krzykiem. Był to mężczyzna. Obserwował go,
ukryty za zasłoną drzew. Opanowany był przez strach. To był ten stan
emocjonalny, który wyemanował z siebie w odpowiedzi na niespodziewany
krzyk Briona. Bał się go. Brion musiał się z nim skontaktować, mimo jego
panicznego strachu. Ale jak to zrobić? Popatrzył jeszcze raz na leżące
obok niego martwe zwierzę. Mimo nieapetycznego wyglądu ciała oraz zielonej
krwi, jego mięso musiało być jadalne dla ludzi. Ukrywająca się istota była
bowiem człowiekiem - ten fakt był tak oczywisty, jak jego emocje. Człowiek
ten odciął kawał mięsa, aby je zjeść, ale zobaczywszy Briona zdążył zabrać
ze sobą tylko jedną łapę. Należało zatem wykonać jakiś przyjazny gest.
Brion oddzielił drugą tylną łapę, odcinając ją równo od reszty ciała. -
Podniósł ją do góry i wyciągnął przed siebie, aby była wyraznie widoczna,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]