[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozumiem, że to ty przyjąłeś panią Foster.
Ku jej zdziwieniu nagle wydał się trochę zakłopotany.
Z centrali przez pomyłkę zadzwoniono po mnie od-
parł.
To dlaczego po prostu nie wyjaśniłeś, że ja jestem pod
telefonem?
Kiedy recepcjonistka powiedziała, że chodzi o panią
Foster, pomyślałem, że chyba nie marzysz o tym, żeby ją
zobaczyć. I cóż, wczoraj, wychodząc do domu, wyglądałaś
na bardzo zmęczoną. Masz dzieci, które na ciebie czekają
i w ogóle... Wzruszył ramionami. Nie ma o czym mówić.
Ależ przeciwnie, pomyślała. Wydała mu się zmęczona,
wiec przyjął za nią wezwanie. Chociaż sam też miał za sobą
ciężki dzień. Tak zrobiłby troskliwy mąż... albo kochanek.
Bardzo ci jestem wdzięczna powiedziała.
Zawsze do usług, Helen rzekł z smiechem.
Mark, ja... Serce waliło jej tak mocno, jakby chciało
wyskoczyć z piersi. Mark...
Wziął ją za rękę i zaczął pieścić palcem wrażliwą skórę na
wewnętrznej stronie nadgarstka. Zrobiło jej się gorąco,
z trudem łapała oddech. Zaraz ją pocałuje. Instynktownie
wiedziała, że chce ją pocałować. A czy ona też tego chce?
Nie. Tak. Sama nie wie.
Spokojnie, Helen mówił. Pozwól, żeby się stało, co
się ma stać.
UDANE MAA%7łECSTWO 93
I stało się. Zbliżył wargi do jej twarzy, przechyliła lekko
głowę, rozchyliła usta i poczuła jego język, natarczywy,
niecierpliwy. To było podniecające, ale i złe, nie powinno do
tego dojść. Położył dłonie na jej piersiach. Cofnęła się
gwałtownie.
Helen... zaczął.
Nie zaprotestowała. Nie powinieneś...
To będzie cud, jeśli w ciągu najbliższych godzin nie
zabiję pani Foster! wybuchnął Tom, wpadając do pokoju.
Dobry Boże, ona się po histerektomii wzięła do tapetowa-
nia! A teraz kto jest winien, że tu wróciła? Oczywiście ja!
Możenapiłbyś się kawy... albo herbaty wyjąkała Helen.
Herbaty. A może jest jeszcze kanapka z szynką?
Bąknęłacoś w odpowiedzi, sama dobrze nie wiedzącco. Nie
była w stanie myśleć o niczym innym, tylko o tym, że przed
chwilą Mark ją pocałował. Jak mogła na to pozwolić? Jak?
Wysiłkiem woli zmusiła się, żeby wstać i podejść do
kuchenki. Wez się w garść, ?owiła sobie, wez się w garść
i módl się, żeby Tom nie zauważył, jak ci się trzęsą ręce i jaka
jesteś wzburzona. Tom jednak niczego nie widział. Był za
bardzo zajęty tłumaczeniem Markowi, dlaczego nie zamie-
rza ubiegać się o stanowisko ordynatora nowego oddziału.
Jak już ci mówiłem, żal by mi było ginekologii.
Owszem, od czasu do czasu mogę się zajmować niepłodnoś-
cią, ale nie bez przerwy.
Nawet za wyższą pensję i wyższy status zawodowy?
Owszem, pieniądze kuszą, ale to nie wszystko. Tom
pokręcił głową. Skoro uważasz, że to taka świetna posada,
to czemu sam się o nią nie postarasz? Dobrze pasujesz do
naszego zespołu i masz odpowiednie kwalifikacje.
94 MAGGIE KINGSLEY
Przecież wyjeżdżam do Kanady. Zapomniałeś?
Nie, ale tam będziesz tylko jednym z wielu lekarzy,
a tutaj ordynatorem. To chyba różnica.
Wydawało mi się, że Gideon myśli o zatrudnieniu
swojego szwagra?
David rzeczywiście nie czuje się dobrze w Merkland
przyznał Tom ale gdybyś powiedział Gideonowi, że
interesuje cię ta praca, to jestem pewien, że wziąłby
poważnie pod uwagę twoją kandydaturę.
Mark zerknął na Helen. Wiedziała, o czym myśli. Czy
ona chciałaby, żeby został? Jeszcze miesiąc, tydzień, nawet
dziesięć minut temu powiedziałaby, by wyjechał, usunął się
z jej życia, ale teraz...
Nie spuszczał z niej wzroku. Po chwili uśmiechnął się ze
zrozumieniem.
Myślę, że to nie byłby dobry pomysł odparł. Co
prawda to kusząca perspektywa, ale... Nie, nie sądzę, żebym
mógł zostać w Belfield. To, czego chcę, czego potrzebuję,
wiąże się z wyjazdem do innego kraju.
Będzie nam ciebie brakowało, prawda, Helen? Tom
zwrócił się do żony.
Ale Helen nie odpowiedziała. Pospiesznie wyszła z poko-
ju pod pretekstem czekającej na nią papierkowej roboty.
Im prędzej przyjedzie nowy ordynator, tym lepiej, pomy-
ślał Tom, wychodząc na korytarz. Wreszcie będą mogli
wziąć z Helen urlop. I może Helen trochę się uspokoi,
zrelaksuje. Ostatnio trudno jest z nią wytrzymać. Wszystko
ją irytuje, nawet te cholerne kwiaty. Dużo czasu upłynie,
zanim zdecyduje się znowu poprosić Gideona o radę.
Podobały się żonie kwiaty? Doris wychyliła się ze
UDANE MAA%7łECSTWO 95
swojego biura. Przyznał Helen rację. Głupio zrobił, prosząc
ją, żeby je kupiła.
Powiedziała, że są śliczne skłamał.
A więc pomogły załagodzić wasze drobne nieporozu-
mienia? Oczy Doris błyszczały z ciekawości.
Nie wiem, o czym mówisz.
Nieważne. Uśmiechnęła się porozumiewawczo.
Tak się cieszę, że już wszystko w porządku. Muszę się
przyznać, że trochę się wami martwiłam, ta nowa fryzura
pani doktor i modne stroje. Ale widocznie doszła do
wniosku, że nie wszystko złoto, co się świeci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]