pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadszedł czas śpiewania, a tymczasem Beth mogła tylko grać, Jo stała niema jak kamień, a Amy
załamała się i matka z Meg musiały śpiewać same. Jednak mimo starań, by brzmieć pogodnie jak
skowronki, ich wysokie głosy nie dzwięczały tak zgodnie jak zwykle i wszystko wypadało
fałszywie.
Całując Jo na dobranoc, pani March szepnęła łagodnie:
- Kochanie, nie pozwól, by słońce zaszło widząc twój gniew. Wybaczcie sobie nawzajem,
pomóżcie sobie i zacznijcie jutro od początku.
Jo chciała złożyć głowę na matczynej piersi i wypłakać swój smutek i gniew, ale łzy były
tak niemęską słabością i czuła się tak boleśnie zraniona, że doprawdy nie mogła jeszcze
wybaczyć. Przymknęła mocno oczy, potrząsnęła głową i powiedziała burkliwie, bo Amy
przysłuchiwała się z boku:
- To był niewybaczalny postępek i ona nie zasługuje na wybaczenie.
Po tych słowach pomaszerowała do łóżka i tej nocy nie było w sypialniach żadnych
żartów ani poufałych ploteczek.
Amy była bardzo dotknięta, że jej pokojowe gesty spotkały się z odmową i zaczęła
żałować, że się poniżyła. Poczuła się jeszcze bardziej urażona niż przedtem i pyszniła się swymi
nadzwyczajnymi zaletami w sposób szczególnie irytujący. Jo wyglądała wciąż jak chmura
gradowa i nic jej się tego dnia nie udawało. Rano było bardzo zimno, a ona upuściła swój
drogocenny pasztecik do rynsztoka^ ciotka March miała atak drażliwości; Meg była zamyślona;
po powrocie do domu zastała Beth smutną i zadumaną, a Amy robiła przez cały czas uwagi o
osobach, które wciąż mówią o tym, jak należy być dobrym, ale same nawet nie spróbują, podczas
kiedy inne osoby dają im dobry przykład.
- Wszyscy są tacy nieprzyjemni, poproszę Laurie, żeby poszedł ze mną na łyżwy. Jest
zawsze taki miły i wesoły, że dobrze mi to zrobi - powiedziała do siebie Jo i wyszła.
Amy usłyszała brzęk łyżew i wyjrzała na dwór z niecierpliwym okrzykiem:
- No tak! Obiecała, że ja pójdę następnym razem, bo to już resztki lodu w tym roku. Ale
takiej złośnicy nie ma nawet co prosić, żeby mnie zabrała.
- Nie mów tak. To ty byłaś bardzo niegrzeczna i jest jej bardzo trudno wybaczyć ci
zniszczenie małej książeczki, ale myślę, że może teraz - to zrobi, jeśli tylko spróbujesz w
odpowiedniej chwili - powiedziała Meg. - Idz za nimi, nic nie mów dopóki Jo nie rozchmurzy się
przy Laurie, a wtedy skorzystaj z okazji i pocałuj ją albo zrób coś miłego, a jestem pewna, że
znów z całego serca będzie ci przyjazna.
- Spróbuję - powiedziała Amy, której spodobała się ta rada i po pośpiesznych
przygotowaniach wybiegła za przyjaciółmi, którzy właśnie znikali za wzgórzem.
Rzeka nie była daleko, ale oboje byli już gotowi zanim Amy tam dotarła. Jo zobaczyła ją i
odwróciła się tyłem. Laurie nie widział Amy, gdyż ślizgał się wzdłuż brzegu sprawdzając lód, bo
obecne nagłe ochłodzenie poprzedził okres ciepłej pogody.
- Pojadę do pierwszego zakrętu i sprawdzę, czy wszystko w porządku zanim zaczniemy
się ścigać - usłyszała Amy jego słowa, kiedy odjeżdżał wyglądając jak młody Rosjanin, w
obramowanym futrem palcie i czapce.
Jo usłyszała, jak Amy, zdyszana po biegu, przytupuje i dmucha na palce starając się
założyć łyżwy, ale nie odwróciła się, tylko powoli pojechała zygzakiem w dół rzeki, odczuwając
rodzaj gorzkiej, nieszczęśliwej satysfakcji z kłopotów siostry. Rozdmuchiwała swój gniew, aż
owładnął nią jak to zawsze bywa ze złymi myślami i uczuciami, jeśli się ich od razu nie odrzuci.
Znikający za zakrętem Laurie zawołał:
- Trzymaj się brzegu, na środku nie jest bezpiecznie.
Jo usłyszała go, ale Amy wciąż była pochylona nad swoimi łyżwami i nie zrozumiała ani
słowa. Jo rzuciła okiem przez ramię i mały diablik, który w niej mieszkał, szepnął jej do ucha:
- Nieważne czy słyszała, czy nie, niech się troszczy sama o siebie.
Laurie zniknął za zakrętem, Jo właśnie tam dojeżdżała, a Amy, daleko z tyłu, zmierzała w
stronę gładszego lodu na środku rzeki. Przez minutę Jo stała bez ruchu, z dziwnym uczuciem w
sercu. Następnie postanowiła ruszyć naprzód, ale coś ją powstrzymało i odwróciła się w samą
porę, by ujrzeć, jak Amy wyciągnęła w górę ręce i zanurzyła się z nagłym trzaskiem łamiącego
się lodu, pluskiem wody i krzykiem, który sprawił, że serce Jo zamarło ze strachu. Spróbowała
zawołać Laurie, ale głos jej uwiązł; spróbowała ruszyć do przodu, ale jej stopy zdawały się
pozbawione wszelkiej siły, i przez chwilę mogła tylko stać bez ruchu, wpatrując się z zamarłą z
przerażenia twarzą w mały niebieski kapturek widoczny ponad czarną wodą. Coś przemknęło
szybko obok niej i głos Laurie zawołał:
- Przynieś deskę. Szybko, szybko! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta