pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Potrzebujesz towarzystwa?
Podniosła głowę, jej wargi rozchyliły się. Dancler się
uśmiechnął.
- Zamknij buzię. Dobrze słyszałaś.
- Nie masz nic do roboty?
- Mam. Ale od czasu do czasu ka\dy człowiek musi
odpocząć. Mam rację?
Westchnęła i odpowiedziała: - Chyba tak.
- Wybierasz się w jakieś określone miejsce?
- Nad staw.
Na chwilę zapadła cisza. Ich spojrzenia skrzy\owały się. Znów wiedziała, o czym Dancler
pomyślał. Przypomniał sobie dzień, kiedy przyglądała się, jak nagi wychodził z wody.
Zaczerwieniła się i spuściła głowę. - Chodzmy.
Choć szła obok niego, nie mogła w to uwierzyć.
Zerkała na niego z ukosa. Jaką grę teraz prowadzi, zastanawiała się. Mo\e dręczyły go wyrzuty
sumienia za zachowanie się tamtego wieczora. Mo\e chciał ',' zawrzeć pokój, zwiększając dystans
między nimi i trak.: tując ją znowu jak małą siostrzyczkę.
Nie miała jednak pojęcia, co 'dzieje się, w jego umyśle. Mogła tylko próbować odczytać to z jego
twarzy, która teraz była maską kryjącą wiele sekretów.
- Co powiedział lekarz?
- Connie ci tego nie powtórzyła?
- Nie dowiedziałem się niczego konkretnego. Po-
wiedziała tylko, \e wyniki badań są niezłe.
- Wydaje mi się, \e "niezłe" to tak samo dobre określenie jak ka\de inne.
- A więc kiedy wyjedziesz? " Wydało jej się, \e zapytał o to z pewnym wysiłkiem.
Kiedy jednak spojrzała na niego, jego twarz nie ujawniała \adnych emocji.
- Obawiam się, \e nieprędko. Mam lekką gorączkę
- A to dopiero. Zawiadomiłaś ... Jerome'a? Usłyszała wahanie w jego pytaniu i wiedziała, \e znalezli
się na niepewnym gruncie.
- Nie, jeszcze nie.
W milczeniu doszli do polany. Marlee zatrzymała mę i podziwiała piękny widok. Ulubiona
kryjówka nie zmieniła się przez te wszystkie lata. M o\e tylko stała się jeszcze piękniejsza.
Trawiaste zbocze porastały cyprysy i niewysokie dęby. Było tu chłodno i cicho. Poranne słońce słało
promienie poprzez zasłonę z liści. Gęsty, szary mech porastał niskie gałęzie. Na wodzie unosiły się
nenufary.
MarIee usiadła na brzegu. Dancler oparł się o pień drzewa.
- Wczoraj miałeś gościa, prawda? - zapytała Marlee po dłu\szym poszukiwaniu tematu do roz-
mowy.
- Skąd wiesz?
- Wsiadał do samochodu, kiedy wróciłam z Connie
od lekarza.
Danc1er spojrzał na taflę wody, jakby zastanawia~
się, ile mo\e powiedzieć. - To mój były szef.
- Rozumiem, \e chce cię znów zatrudnić.
- Dusze w piekle te\ chcą zimnej wody, ale jej nie
dostają.
- A więc zamierzasz zostać tutaj?
- Na razie.
- Przynajmniej tyle wiesz na pewno. Jeśli nie uda
mi się wyzdrowieć ... - Umilkła.
- Chciałbym obiecać ci, \e wszystko będzie dobrze.
- Ja te\ bym tego chciała - odrzekła.
- Ale nie mogę.
- Wiem.
- I co z nami będzie? - zapytał stłumionym głosem.
Unikała jego wzroku. Wiedziała, co miał na myśli. - Chciałabym to wiedzieć.
- Jeśli chodzi o tamtą noc ...
Marlee wstała i spojrzała na niego. - śałujesz tego, co się stało?
- Nie, do cholery, i to właśnie jest mój problem.
Przez długą chwilę \adne z nich nie odezwało się i nie poruszyło.
- Marlee. - W tym jednym słowie Danc1er zawarł najgorętsze emocje.
Opanowując pragnienie rzucenia mu się w ramiona i błagania, aby ją przytulił, Marlee powiedziała
szybko:
- Chodz, przejdziemy gię.
Gdy odwróciła się ku niemu, zobaczyła, \e stoi bli\ej, ni\ przypuszczała. Wstrzymała oddech,
zderzywszy się z jego piersią. Nabrał gwałtownie powietrza i coś błysnęło w jego oczach. Czy był to
ból? Potem jednak odsunął się.
Szli w milczeniu, choć serce Marlee biło tak głośno, i\ miała pewność, \e Dancler to słyszy.
Próbowała odsunąć od siebie niespokojne myśli.
Wkrótce znalezli się w części lasu, którą rzadko odwiedzali ludzie.
- Hej, nie sądzisz, \e powinniśmy wracać? - zapytał
Dancler. - Czy to nie za du\y wysiłek dla ciebie?
Nie odpowiedziała.
- Do diabła, Marlee, nie mo\esz ...
Zatrzymała się nagle. Ostry, gorący ból przeszył jej
kostkę. Krzyknęła i uniosła stopę
- Co, u diabła . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta