[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na nią i dysząc ciężko, położył głowę na jej ramieniu. Czekał, aż ich serca się uspokoją. W
pokoju było chłodno i Ed po chwili naciągnął na nich kołdrę.
- Jak się czujesz? - spytał.
- Chyba dobrze. Mam tylko wrażenie, jakbym jeszcze niecałkiem powróciła na ziemię.
- Wiem, co masz na myśli. - Pocałował ją, odgarniając kosmyk z jej czoła. - Jesteś taka
piękna - rzekł i Jo po raz pierwszy ośmieliła się mu uwierzyć.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Ty także - odparła i pogładziła jego gładkie ramię, wyczuwając pod palcami twarde
mięśnie. - Uwielbiam cię dotykać.
Jęknął cicho, gdy położyła dłoń na jego biodrze.
- Czy możemy zrobić to jeszcze raz? - spytał.
Ze zdumieniem przekonała się, że Ed naprawdę jej pragnie. Tym razem był bardziej
rozluzniony i spokojny. Gdy ponownie leżeli obok siebie, Jo poczuła, że powoli zapada w
drzemkę.
- Chyba powinnam iść do domu - wymamrotała sennym głosem. - Laura nie wie, gdzie
jestem.
Czuła się odpowiedzialna za córkę. Wiedziała też, że nie może okazać się lekkomyślna w
innej sprawie, która powoli sprowadzała ją na ziemię.
- Ed, nie chcę ostudzać naszych zapałów powiedziała - ale czy nie byłoby dobrze,
gdybyś wypisał mi receptę na poranną pigułkę? Już raz zdarzyła mi się nie planowana
ciąża.
- Oczy Eda spochmurniały. Nie musisz się o to martwić - rzekł cicho. Jestem
bezpłodny.
- Jak to? - Zaskoczenie sparaliżowało ją na chwilę, a potem poczuła, jak ogarnia ją
współczucie. - Och, Ed, tak mi przykro.
- Wszystko w porządku, Jo - odparł, przytulając ją. - Nic mi nie jest.
- Ale skąd o tym wiesz?
- Kiedy miałem dwadzieścia lat, zachorowałem na raka jąder - wyjaśnił. - Wykryto to
wcześnie i usunięto mi jedno jądro. Chodziłem na chemioterapię, która spowodowała, że
organizm przestał wytwarzać plemniki.
- I teraz wszystko jest w porządku? - spytała, bardziej niepokojąc się o jego życie niż o
to, że Ed nie może mieć dzieci.
- Tak, ale jestem bezpłodny. Wszczepili mi sztuczne jądro, tak że nie widać różnicy.
- Och, Ed, przykro mi. Dlaczego wcześniej nic nie powiedziałeś?
- Balem się, że mnie odrzucisz. Mam za sobą smutne doświadczenia. Nie wiem... może
kobiety obawiały się, że zarażą się ode mnie rakiem, co jest nieprawdopodobne, albo sądziły,
że przez to nie jestem w pełni mężczyzną...
- Przecież to nonsens.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Wiem - odparł posępnie - ale niektórzy ludzie tak myślą. Bałem się, że nie zechcesz
spotykać się ze mną. Nie chciałem ryzykować. - Uścisnął jej dłoń. - Przepraszam, po-
winienem był ci powiedzieć.
- Och, Ed, to nieprawda, że bym cię zostawiła. Nie potrafiłabym tego zrobić.
Przyciągnął ją do siebie.
- Jo, kochanie...
Słowa nie były już potrzebne. Leżeli w milczeniu, obejmując się ramionami i ciesząc, że są
razem. Muzyka przestała grać i w domu zapanowała cisza. Nagle usłyszeli skrzypnięcie furtki i
czyjeś kroki na ścieżce.
- Kto to? - Ed podniósł głowę.
- Nie wiem. Zobaczmy.
Zgasił światło i podszedł do okna. Rozległo się pukanie do drzwi wejściowych.
- Nic nie widać. Pójdę zobaczyć, a ty zostań tutaj.
Narzucił coś na siebie i zbiegł na dół. Jo ubrała się powoli, wyszła z sypialni i stanęła w
cieniu u szczytu schodów. Nagle zamarła, zobaczyła bowiem córkę.
- Lauro, co się stało? - zapytał Ed.
- Czy mogę wejść?
Wpuścił zapłakaną dziewczynkę do środka.
- Powiedz, o co chodzi?
- Chciałam z kimś porozmawiać, a mamy nie ma. Zobaczyłam, że u pana się świeci, no i
przyszłam. Chyba nie ma pan nic przeciwko temu?
' - Oczywiście, że nie. Siadaj. Zrobić ci herbatę?
- Nie. Chciałam tylko porozmawiać... powiedziała i nagle zaniosła się szlochem.
Zaprowadził ją na kanapę, poczekał, aż dziewczynka trochę się uspokoi, i podał jej
chusteczkę.
- No, powiedz teraz, co się stało?
- Babcia... - zaczęła Laura. - To znaczy doktor Parker przyszedł... Byli razem na
przedstawieniu, a potem przyszli razem do domu. Wróciłam z mamą po przyjęciu i poszłam
do łóżka, ale nie mogłam spać. Chciałam się czegoś napić, ale w naszej lodówce nic nie było
i pomyślałam, że zajrzę do kuchni babci...
- I?
- Ona tam była z panem Parkerem. Chciałam wejść, ale on wtedy coś powiedział,..
- Co takiego? - zapytał Ed widząc, że Laura nie wie, czy mówić dalej.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Powiedział jej, że ją kocha i chce się z nią ożenić. A potem pocałował ją na dobranoc. No
wie pan... tak naprawdę, nie tylko w policzek.
- Rozumiem.
- Nie powinien tego robić - dodała z naciskiem. Ona była żoną dziadka. To nie w
porządku!
- Może oni... czują się teraz samotni.
- Wszystko jedno. Nie powinni tego robić!
- Ludzie jednak tak się zachowują. Wiem, że trudno ci to zaakceptować, ale kiedy
zakochują się w sobie, czują, że coś ich do siebie przyciąga.
- Dlaczego akurat babcia?! - zawołała znowu dziewczynka i ponownie wybuchnęła
płaczem. - Wyjdzie za niego i co potem? Wyprowadzi się i mama też będzie wychodzić w
nocy, tak jak dzisiaj, a ja zostanę sama.
- Boisz się być sama?
- Nie znoszę tego. Nie chcę, żeby się coś zmieniło. Chcę, żeby było tak jak jest...
Zwinęła się w kłębek w rogu kanapy i łkała w chusteczkę. Ed uniósł głowę i zobaczył Jo
stojącą na podeście schodów. Dał jej znak głową, by się schowała.
- Chodz do kuchni, Lauro. Dam ci coś do picia - powiedział, kładąc dziewczynce dłoń na
ramieniu. - Chyba mam jeszcze trochę coca-coli i ciasteczka czekoladowe.
Pociągając nosem, Laura skinęła głową i wyszła za nim z salonu. Z kuchni kątem oka
Ed zobaczył, jak Jo przemyka się przez pokój. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi, Jo
otworzyła je i zawołała:
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Ed? Wiesz może, gdzie jest Laura? Nie ma jej w domu.
Dzięki Bogu, udało się, pomyślał Ed i wyjrzał z kuchni.
- Jest tutaj - odparł, puszczając oko do Jo. - Zdenerwowała się trochę i przyszła do mnie
na pogaduszki.
Jo podeszła do córki i przytuliła ją do siebie.
- Co się stało, kochanie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]